"Jakby mi córka płaciła, przestałybyśmy być rodziną". Płacić babci za opiekę nad wnukiem?

Ewa Bukowiecka-Janik
Chyba nikt dotąd nie doceniał instytucji babci tak bardzo, jak współcześni młodzi rodzice. Nasze babcie kojarzą się z wakacjami na wsi, tłustymi obiadami i obowiązkowym wysiadywaniem przy imieninowym stole. Pomoc przy wychowaniu od zawsze była bardzo cenna, jednak dopiero teraz babcie-opiekunki za swą pracę otrzymują... przelewy.
Czy rodzice powinni płacić dziadkom za opiekę nad dziećmi? pixabay.com
Obecnie kwestii opieki nad dzieckiem nie załatwia nawet posłanie do placówki. W końcu kto zajmie się dzieckiem, kiedy zachoruje? Pracodawca może znieść wiele, ale nie comiesięczne zwolnienie z powodu infekcji dziecka. Poza tym wielu rodziców, szczególnie w dużych miastach, pracuje tak dużo, że potrzebują oni pomocy w odbieraniu i zaprowadzaniu dziecka do przedszkola.

Nietrudno zatem wyobrazić sobie, że koszty zorganizowania opieki nad dzieckiem nie są małe. Od kilkuset złotych za czesne do kilku tysięcy dla niani. Dlatego wspomniana babcia dla młodych rodziców to skarb.


Jeśli jest na miejscu, ma czas i chęci – jest idealnie. Wielu rodziców to własne mamy najchętniej mianuje naczelnymi opiekunkami, jednak jak się okazuje, nie zawsze jest to rozwiązanie bezkosztowe.

W ostatnich dniach w sieci rozgorzała dyskusja wokół płacenia swoim mamom za opiekę na wnukami. Jak się okazuje, są rodziny, w których takie rozwiązania są uskuteczniane. W niektórych przypadkach są to stawki równe stawkom zawodowych opiekunek, w pozostałych nieco niższe. Znalazły się też osoby, dla których płacenie własnej matce to absurd.

Argumenty obu stron wydają się mieć sens – z jednej strony, dlaczego rodzice mieliby obarczać babcie dzieckiem za darmo, skoro mogłaby w tym czasie podjąć pracę. Z drugiej zaś, dwie dekady temu nikt na tego typu pomysły raczej nie wpadał, bo rodzinne zależności traktowane były jak życzliwe przysługi.

Czy na pytanie "czy płacić babci za opiekę" jest jedna odpowiedź?

Zajmowanie się wnukiem to przyjemność
59-letnia Alicja opiekuje się swoim 4-letnim wnukiem, odkąd skończył rok. Mały chodził do żłobka, teraz chodzi do przedszkola, jednak jego rodzice cenią to, że ich syn nie musi przesiadywać w placówkach 9 godzin, lecz 6. – Odbieram wnuka i zajmuję się z nim, dopóki moja córka lub zięć po niego nie przyjadą. Pracują do 17, więc szkoda byłoby, jakby dzieciak tyle godzin był sam – mówi redakcji Mamadu Alicja.

Za to wakacje mały cały czas spędza z babcią. – Dla mnie opieka nad moim wnukiem to jest czysta przyjemność. Nie ma dla mnie nic cenniejszego niż czas z nim spędzony, dlatego nie wyobrażam sobie, że mogłabym pobierać od córki opłaty – komentuje Alicja.
Jednak dodaje, że możliwość zajmowania się wnukiem wynika m.in. z dobrego stanu zdrowia oraz stabilnej sytuacji finansowej – jej mąż wciąż pracuje, a ona jest na emeryturze.

Rodzinny obowiązek
Nieco inne podejście ma Magdalena, 60-letnia babcia Antka i Piotrka. Chłopcy mają 5 i 8 lat. – Zajmuję się wnukami podczas wakacji i kiedy są chorzy. Często bywa, że odbieram ich ze szkoły albo przedszkola i są u mnie aż do późnego wieczora. Moja córka i mój zięć pracują na różne zmiany – mówi redakcji Mamadu Magdalena.

Jej zdaniem opieka nad wnukami to babciny obowiązek. – Czasem ze zmęczenia już nie mogę wytrzymać, ale nie marudzę i nie odpuszczę. Nami się babcia opiekowała, moi rodzice byli jej za to bardzo wdzięczni, to i my musimy opiekować się wnukami. Z wdzięczności ja to robię, nigdy bym za to pieniędzy nie wzięła – mówi Magdalena.

Kobieta jest nauczycielką w wiejskiej szkole. Kiedy musi jechać do pracy, chłopcy jadą z nią. Kiedy potrzebuje zrobić zakupy, czy cokolwiek załatwić, wnuki jej towarzyszą. – Nie ma dla mnie takiej sytuacji, w której ich obecność naprawdę by mi przeszkadzała. Bez przesady. Poza tym tak to w rodzinie – nami zajmowali dziadkowie, potem my zajmowaliśmy się swoimi dziećmi, teraz zajmujemy się wnukami i pomagamy dzieciom, a kiedyś dzieci zajmą się nami. Tak to już musi być. Jakby mi mieli za to płacić, to byśmy nie mogli być już rodziną – komentuje Magdalena.

Wszystko trzeba przegadać
– Mam kilka koleżanek, które płacą swoim mamom za opiekę nad ich dziećmi albo zatrudniają je i odprowadzają im składki – mówi redakcji Mamadu 31-letnia Natalia z Warszawy. – Sama rozważałam taką opcję, kiedy moja córka nie miała jeszcze roku i nie wiedziałam, czy posyłać ją do żłobka. Myślałam o zatrudnieniu swojej siostry. Pracuje w żłobku, wiem, że jest świetna, ma też bardzo dobry kontakt z Tosią. Ostatecznie zdecydowałam o żłobku, jednak gdybym miała powierzać dziecko komuś z rodziny, na pewno zapytałabym otwarcie, jakie rozwiązanie tę osobę satysfakcjonuje.

Siostra Natalii musiałaby zrezygnować z pracy, by zająć się małą Tosią, dlatego dla obu zatrudnienie i zapłata były kwestią dość oczywistą. – Nie każda babcia nudzi się emeryturze, by móc zająć się wnukami, dlatego dla mnie naturalne byłoby dogadanie, czy chętna do opieki nad wnukami babcia coś na tym finansowo traci – mówi Natalia.

Są też sytuacje, w których oczywiste jest, że babcia pozostaje stratna i nie jest jej łatwo, ale nie wyobraża sobie pobierać wynagrodzenia. Wówczas można zwyczajnie odwdzięczyć się w inny sposób – robić zakupy, opłacić konkretne rachunki czy pomóc inaczej niż przelewem.

– Znam rodzinę, w której babcia zajmuje się wnukami w zamian za zatrudnienie na papierze i odprowadzane składki. Nie ma jeszcze emerytury i dorabia w różnych miejscach, a dzięki umowie o pracę ma ciągłość i nie musi się martwić o przyszłość – opowiada Natalia. W jej opinii, zanim powierzy się dziecko babci, trzeba nie tylko zapytać, czy mogłaby to zrobić i czy nie będzie to dla niej zbyt dużym obciążeniem, ale i zaproponować chęć pomocy.

Z całą pewnością, jeśli wiemy o kłopotach naszych mam, nie jest w porządku żerowanie na ich wdzięczności i na tym, że uwielbiają przebywać z wnukami. Taki układ to tykająca bomba zegarowa, która wcześniej czy później skończy się konfliktem lub poważnymi problemami babci-opiekunki.