Syndrom polskich wakacji. Nauczycielka wyjaśnia, dlaczego dwa miesiące laby są bez sensu

Ewa Bukowiecka-Janik
Co zrobić z dzieckiem w wakacje? To dylemat wielu polskich rodziców. Według nauczycielki Karoliny Mazurek, dwa miesiące wolnego to za długo. Powody to nie tylko nuda i problemy organizacyjne, ale również kiepskie wyniki w nauce.
Dwumiesięczne wakacje to fatalny pomysł. Dlaczego? Wyjaśnia nauczycielka Prawo autorskie: verranda / 123RF Zdjęcie Seryjne
Współautorka bloga zuch.media podzieliła się z czytelnikami swoją wakacyjną frustracją. Otóż, mimo że sama korzysta z dwumiesięcznego urlopu, jest przeciwko tak długiemu odpoczywaniu. Dlaczego? Jej zdaniem ta forma wakacji nie wychodzi na dobre ani rodzicom, ani dzieciom, bo z prawdziwym odpoczywaniem nie ma nic wspólnego.

Jej wpis zaczyna się od opisania powszechnego wśród rodziców problemu – co zrobić z dzieckiem w wakacje. Jak sama zauważa, większość rodziców nie ma szans na miesiąc urlopu, by zaopiekować się dziećmi choć przez połowę wakacji. Wielu nie ma też mamy lub teściowej, która chętnie weźmie wnuki do siebie. Co zatem robią polscy rodzice?


Z obserwacji Karoliny Mazurek wynika, że co zamożniejsi wysyłają dzieci na kolonie lub półkolonie, a reszta nie ma wyjścia i przetrzymuje dzieci w domu. I niestety nie jest to czas spędzony aktywnie. Dzień najczęściej zlatuje na siedzeniu z nosem w smartfonie.

Jednak nie to jest głównym i jedynym powodem, dla którego nauczycielka uważa, że dwa miesiące wakacji to przesada.

Wakacje nie sprzyjają nauce
"Sześć lat temu agencja RAND Corporation (amerykański think tank i organizacja badawcza non profit analizująca m.in. kierunki rozwoju kraju) opublikowała raport podsumowujący kilka lat obserwacji uczniów przed dwumiesięcznymi wakacjami i po nich. Wynika z niego, że podczas letniej przerwy wyparowuje z głowy wiedza akademicka porównywalna z tym, jaką uczniowie przyswajają sobie podczas miesiąca pracy szkoły. Co gorsza, jest to tylko wynik średni" – pisze Karolina Mazurek.

Co ciekawe, status materialny rodziców, który bezpośrednio przekłada się na to, jak dzieci spędzają wakacje, wpływa też na skalę "letniego zapominania". Uczniowie, którzy zamiast odpoczywać aktywnie, uczyć się nowych rzeczy i podróżować, siedzieli w domu, tracą nawet trzy miesiące nauki. Biorąc pod uwagę, że czerwiec w polskich szkołach to edukacyjna fikcja, a wrzesień zlatuje na powtórkach, to ponad jedna trzecia roku szkolnego!

"Badania przeprowadzone przez uczonych z Johns Hopkins University w Baltimore pokazują, że niemal dwie trzecie różnicy między osiągnięciami szkolnymi dzieci z rodzin bogatszych i biedniejszych wytłumaczyć można wakacyjnym zapominaniem" – dodaje Karolina Mazurek.

Dwa miesiące to za długo, weekend to za mało
Na "nie" za dwumiesięczną przerwą wakacyjną przemawia również argument dotyczący odpoczynku. W letni czas z pewnością da się odpocząć, ale czy będzie to 10 tygodni, czy np. 6 robi ogromną różnicę na niekorzyść pierwszej opcji.

Karolina Mazurek powołuje się na modele edukacji za zachodnią granicą. "W Niemczech czy Wielkiej Brytanii, gdzie wakacje letnie trwają 6 tygodni, kolejna dłuższa (2 tygodniowa) przerwa w nauce następuje w październiku" – pisze nauczycielka.

Ponadto, w weekend polskim dzieciom trudno jest odpocząć ze względu na nadmiar prac domowych i sprawdzianów, do których muszą się przygotować. Wszystko to sprawia, że początek roku szkolnego to odliczanie do kolejnych wakacji. A tak być nie powinno – przekłada sie to nie tylko na samopoczucie dzieci, ale i ich wyniki w nauce. Tam, gdzie jest więcej krótszych przerw, edukacja idzie dzieciom lepiej.

Karolina Mazurek zwraca uwagę na bardzo ciekawą rzecz: "Polski kalendarz szkolny został stworzony w odpowiedzi na potrzeby społeczeństwa rolniczego – dzieci musiały zostać zwolnione z obowiązku szkolnego na czas żniw, żeby pomóc rodzicom. Dzisiaj jest to wyłącznie relikt historii". Zatem wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że dwumiesięczne wakacje dziś to absurd.

Rozwiązanie? Zdaniem nauczycielki poza oczywistym wprowadzeniem zachodniego modelu wakacji, szkoły powinny zadbać, by po wystawieniu ocen uczniowi zabierani byli na zielone szkoły czy jakkolwiek się aktywizowały: chodziły do muzeów, w teren itd. To spowodowałoby, że ostatnie tygodnie roku szkolnego byłyby atrakcyjne.

Szkolne półkolonie w czasie wakacji również mogłyby pomóc w zorganizowaniu dzieciom czasu bez narażania ich na "letnie zapominanie".

Rozsądnym pomysłem wydaje się też powtarzanie z dziećmi szkolnego materiału, czy podsuwanie im książek. Do tego typu metod spędzania letniego wypoczynku zachęca blogerka Anna Dydzik, znana jako Nieperfekcyjna mama. Jej starsza córka w czasie wakacji uczy się tabliczki mnożenia i korzystania z zegarka, a młodsze dzieci śpiewają alfabet i liczą do 20. Wszystko w luźnej formie zabawy, nie przykrego obowiązku.
Źródło: zuch.media, nieperfekcyjnamama.pl