Trzylatka po wizycie na plaży cierpi na infekcję. Bakterie bywają również w Bałtyku
Wizyta na plaży może skończyć się poparzeniem nie tylko przez słońce. Mama trzyletniej dziewczynki, która doznała poważnych obrażeń, ostrzega rodziców.
W ciągu kolejnych dni stan dziecka pogorszył się. Pojawiły się pęcherze, a infekcja rozprzestrzeniła się na usta, twarz oraz ramiona dziewczynki. Mama Aaliyah, Anais, porównała objawy do silnego poparzenia.
Kobieta zawiozła córkę do szpitala. Na miejscu okazało się, że to nie pierwszy taki przypadek w ostatnim czasie. Lekarze stwierdzili, że to infekcja wywołana bakteriami kałowymi, których wysoki poziom utrzymywał się w wodzie przy plaży, na której Anais przebywała z dzieckiem.
Kilka dni przed wizytą Departament Zdrowia wydał ostrzeżenie, które mama dziewczynki przegapiła. – Ona cierpi, a na jej małych dłoniach i brodzie najprawdopodobniej zostaną blizny – napisała mama dziewczynki na swym profilu na Facebooku i przyznała, że powinna być ostrożniejsza. Teraz apeluje do wszystkich rodziców, by sprawdzali ostrzeżenia na stronach internetowych, zanim pójdą na plażę z dzieckiem.
Bakterie kałowe w Bałtyku
Nad polskim morzem również zdarza się, że poziom bakterii kałowych jest tak wysoki, że zagraża naszemu zdrowiu. W 2015 roku z tego powodu zamknięte były trzy plaże: w Jarosławcu, zachodnia plaża w Ustroniu Morskim oraz wschodnia plaża w Sianożętach.
– W próbkach pobranych w Sianożętach stężenie sięgnęło aż 21 tys. bakterii, w Ustroniu Morskim 8 tys., a w Jarosławcu 7 tys. – mówiła w rozmowie z TVN24 rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie Małgorzata Kapłan Kapłan. Dopuszczalna norma zanieczyszczeń to 1000 jednostek bakterii na 100 ml wody.
Źródło: health.com, tvnmeteo.tvn24.pl