Dwa ulubione sposoby Polaków na upał to jednocześnie dwa najgorsze. Oto dlaczego

Ewa Bukowiecka-Janik
Kiedy przychodzi upał, każdy z nas marzy – w zależności od preferencji – albo o pucharku orzeźwiających lodów, albo o zimnym piwie. Na wakacjach zazwyczaj sobie nie żałujemy ani jednego, ani drugiego trwając w przekonaniu, że to pomaga nam przetrwać zbyt wysokie temperatury. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie.
Lody i zimne piwo to nasze ulubione sposoby na upał. To niebezpieczne - wyjaśnia dietetyk. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
– Organizm dąży do równowagi termicznej, więc zimny pokarm musi ogrzać. Ciało ma temperaturę 36,6 stopni Celsjusza, a lody mają zwykle minus 16 stopni Celsjusza. Zatem musimy się nieźle napracować – wyjaśnia w rozmowie z MamaDu dietetyczka Monika Stromkie-Złomaniec z gabinetu Dietosfera.

Jak mówi nasz ekspert, wielu z nas wydaje się, że lody ugaszą pragnienie. – Lody to tak naprawdę cała masa cukru. Nawet jeśli wybieramy sorbety i mamy wrażenie ugaszonego pragnienia, to nie nawodnią one naszego organizmu. Za to po takiej dawce cukru trzustka wyrzuci adekwatną porcję insuliny, by przywrócić stan równowagi w organizmie. Po takich skokach spadek jest bolesny. Poczujemy się ospali, ciężcy i zmęczeni – tłumaczy Monika Stromkie-Złomaniec.


Co ciekawe, lody znacznie bezpieczniej jest jeść w chłodniejszych okresach – ryzyko zachorowania na anginę jest wówczas mniejsze niż latem, poza tym nie fundujemy sobie (i dzieciom!) szoku termicznego.

W takim sam sposób na zimne lody w wielki upał reaguje organizm dziecka. Zatem pozwalanie dzieciom na większe porcje lodów niż zwykle tylko dlatego, że jest gorąco to fatalny pomysł.

Lody jednak cieszą się większym powodzeniem wśród dzieci. Dorośli zaś po ciężkim dniu w 30 stopniach marzy o szklance zimnego piwa. I to, z perspektywy naszego samopoczucia na dłuższą metę, jest jeszcze gorszym pomysłem.

Po pierwsze alkohol podnosi ciśnienie tętnicze, a jak wiadomo – im wyższe mamy ciśnienie, tym nam cieplej. Ale to nie wszystko. – Piwo działa moczopędnie, wzmaga wydzielanie się płynów. Gdy pijemy go coraz więcej, diureza postępuje, chce nam się jeszcze bardziej pić i coraz więcej płynów tracimy. Łatwo się odwodnić, bo gdy pijemy piwo, nie sięgamy po nic innego – mówi dietetyczka.

Podobnie niestety zadziała piwo bezalkoholowe – choć w jego przypadku wykluczamy skok ciśnienia to będzie to słodki napój, który nie nawadnia.

Nasz ekspert poleca na upały wodę wysokozmineralizowaną dla dorosłych osób zdrowych oraz wodę źródlaną dla małych dzieci.