6-latek chciał, żeby strażnicy obronili go przed ojcem. "Dzieciakowi się należało"

Katarzyna Grzelak
Do wstrząsającego incydentu doszło w centrum Kielc. Strażnicy miejscy patrolujący skwer Żeromskiego, usłyszeli przeraźliwy płacz dziecka. Natychmiast ruszyli na pomoc. Na miejscu zastali 6-letniego chłopca, który powiedział, że został pobity przez ojca i poprosił strażników o pomoc.
Chłopiec poprosił o pomoc strażników miejskich Prawo autorskie: lopolo / 123RF Zdjęcie Seryjne
Do zdarzenia doszło we wtorek 24 lipca. Patrol straży miejskiej znajdował się na ulicy Wesołej. Jeden z funkcjonariuszy wszedł do urzędu, a drugi czekał na niego w radiowozie. Nagle usłyszał płacz dziecka.

– Opowiadając o tym wydarzeniu, funkcjonariusze mówili, że tak przejmującego płaczu dziecka jeszcze nigdy nie słyszeli – mówi Maria Pluta, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej w Kielcach.

Gdy mężczyzna pobiegł na miejsce, z którego dochodził krzyk, zobaczył siedzącego na ławce płaczącego 6-latka i dwie kobiety. Jedna z nich – matka chłopca – przytulała go i pocieszała. Kawałek dalej siedział mężczyzna. Jak się później okazało – tata 6-latka.


"Niech mi pan pomoże"
– Chłopczyk powiedział, że ma 6 lat i płacze, bo jego ojciec bił go po buzi. (...) Zapłakany zwrócił się do strażnika słowami "proszę, niech mi pan pomoże". Na te słowa strażnicy zareagowali natychmiast, tym bardziej, iż zauważyli również niepokój u kobiet – opisuje całe zdarzenie Pluta.

Po chwili na miejscu pojawił się patrol policji oraz pogotowie, bo chłopiec uskarżał się na ból głowy. Matka dziecka, po wejściu do karetki, przyznała, że również została pobita. Zarówno u kobiety, jak i u dziecka, lekarze zauważyli ślady przemocy. Policja wystąpiła o obdukcję chłopca.

Z relacji świadków zajścia wynika, że mężczyzna szarpał chłopca i bił go po twarzy. Najbardziej oburzająca jest jednak reakcja ojca. Strażnicy przyznali, że mężczyzna był arogancki i stwierdził, że "robią z igły widły, a dziecku się należało, bo się źle zachowywało".

Nie bądź obojętny
Policja potwierdziła, że 36-latek był już notowany, m.in. za przestępstwa przeciwko rodzinie oraz jazdę pod wpływem alkoholu. Został zatrzymany na 48 godzin, o dalszych krokach zdecyduje policja i prokuratura.

– Strażnicy jeszcze następnego dnia, opowiadając te wydarzenia, byli wstrząśnięci – mówi Maria Pluta.

Kielecka policja i straż miejska apelują, żebyśmy nigdy nie przechodzili obojętnie, gdy widzimy, że dziecku dzieje się krzywda. Nawet pozornie niegroźny klaps to przemoc. A nasza obojętność może przyczynić się do dalszej krzywdy dziecka.

Pamiętajmy, że zawsze możemy nawet anonimowo wezwać policję, jeśli nie chcemy podawać swoich danych. Niestety, czasem sytuacja wymaga natychmiastowej interwencji, a jeśli jesteśmy świadkami takiego incydentu, musimy zareagować.
Źródło: polskatimes.pl, kielcewyborcza.pl