Lekarz z Rzeszowa odmówił cesarki. Żadne pieniądze nie naprawią tragicznego błędu

Katarzyna Grzelak
Dziecko zmarło przy porodzie, jego matka dwa dni później. Do tej tragedii doszło w rzeszowskim szpitalu, ponieważ lekarze zwlekali z przeprowadzeniem cesarskiego cięcia. Monika osierociła troje dzieci, w tym jedno niepełnosprawne. Za tę tragedię nadal nikt nie odpowiedział. Rodzina zmarłej wystąpiła o 1,8 mln zł zadośćuczynienia.
Dziecko zmarło przy porodzie, matka dwa dni później Prawo autorskie: leaf / 123RF Zdjęcie Seryjne
W czwartek (5 lipca) Prokuratura Regionalna w Rzeszowie postawiła zarzuty Bogdanowi O., ordynatorowi oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala, w którym doszło do tragedii. Lekarz usłyszał zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pani Moniki.

– Dr Bogdan O. nie podjął w odpowiednim czasie decyzji o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia, co doprowadziło do tego, że naraził pacjentkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia – mówi prokurator Anna Romaniuk.

– Nie ma zarzutu spowodowania śmierci pacjentki, bo nie jestem w stanie wykazać, czy jest związek pomiędzy tym zaniedbaniem a jej śmiercią. Czekam na uzupełnienie opinii przez biegłych lekarzy – podkreśla.


Bogdanowi O. grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Oskarżony lekarz odmówił złożenia wyjaśnień.

Monika osierociła trzech synów
Do tragedii doszło w lipcu 2015 roku. Monika Z. trafiła do szpitala 10 lipca, dopiero pięć dni później zdecydowano się na wykonanie cesarskiego cięcia. Dziecko zmarło przy porodzie, a kobieta dwa dni później.

Mąż zmarłej złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez pracowników szpitala. Zarzuty postawiono dopiero teraz, bo śledztwo trwało prawie trzy lata. Wszystko przez długie oczekiwanie na opinie biegłych.

Monika Z. osierociła trzech synów w wieku 4, 12 i 14 lat. Najmłodszy z chłopców jest niepełnosprawny, wymaga opieki i kosztownego leczenia.

W imieniu rodziny złożyłem pozew o odszkodowanie w wysokości 1,8 mln zł. Ta kwota rozkłada się na całą rodzinę – ojca i dzieci – mówi mecenas Maciej Kiełtyka, pełnomocnik rodziny.
Źródło: rzeszow.wyborcza.pl