"Myślałam, że moja córka nie żyje". Matka zostawiła dziecko pod opieką animatorów, teraz ostrzega

Redakcja MamaDu
Wiadomo, że ochrona dziecka przed niebezpieczeństwem jest obowiązkiem rodzica. Wakacje są jednak takim czasem, że więcej mówi się o zagrożeniach. Dzieci nie chodzą do szkoły, mogą się nudzić, gdy nie zapewni się im rozrywki. Niestety bywa również tak, że nawet gdy rodzic stanie na rzęsach, by wszystko było w porządku, zawieść mogą inni dorośli.
Zdjęcie ilustracyjne Prawo autorskie: aksakalko / 123RF Zdjęcie Seryjne
Zostawiła córkę z animatorami
Przekonała się o tym Janet Alexander z Wielkiej Brytanii, która postanowiła spędzić z córkami wakacje w Turcji. Każdy, kto korzystał z ofert biur podróży czy hoteli o wyższym standardzie, wie, że często mają one w ofercie usługi animatorów (zarówno dla dorosłych, jak i dzieci). Alexander postanowiła skorzystać z takiej propozycji i zostawiła 5-letnią córkę Rose pod opieką specjalistów w Royal Wings Hotel w mieście Antalya, którzy mieli zapewnić dziewczynce opiekę i atrakcje.

Kobieta w tym czasie poszła z drugim dzieckiem, 10-letnią Lois, na lekcje nurkowania i nawet nie podejrzewała, że animatorzy nie wywiążą się ze swoich obowiązków. Dziecko zniknęło z zajęć, a żaden z pracowników hotelu tego nie zauważył. Mama Rose twierdzi, że jej córka została wyprowadzona z budynku przez obcego człowieka. Na szczęście dziewczynkę udało się szybko odnaleźć - kilkanaście minut później obca kobieta przyprowadziła ją pod drzwi hotelu i się oddaliła.


Władze hotelu zapewniły, że wprowadzą dodatkowe środki ostrożności, jednak mama i tak zgłosiła sprawę na policję i pozwała firmę, która zatrudniła animatorów. - To było najbardziej traumatyczne doświadczenie w moim życiu. Myślałam, że moja córka nie żyje albo stała się ofiarą handlu lub przemocy. Ludzie powinni zdawać sobie sprawę z tego, że miejsca, w których zostawiamy swoje dzieci, nie zawsze są miejscami bezpiecznymi, choć powszechnie są za takie uznawane. Nigdy więcej nie zaufam takim miejscom - powiedziała Janet.

Ta sytuacja skończyła się dobrze - jednak właśnie z tego powodu została trochę zbagatelizowana - dziecko nie zostało skrzywdzone fizycznie. Zajście to przestroga, że nie zawsze w takich miejscach pracują kompetentni ludzie, którzy potrafią zapewnić najmłodszym bezpieczeństwo. A dopóki nie wydarzy się tragedia, często nie prowadzi się dokładnego śledztwa i nie sprawdza, jak to możliwe, że małe dziecko samodzielnie opuszcza hotel.
Źródło: BBC