Z komarami da się walczyć bez chemii. Oto naturalne sposoby na bzyczenie i swędzenie
Panuje przekonanie, że misja powstrzymanie inwazji komarów ma mniej więcej takie same szanse powodzenia, jak odpędzanie ulewy za pomocą tańca. W przeciwieństwie jednak do deszczowego lata, przed którym możemy najwyżej schować się pod rozłożystym ogrodowym parasolem, w stosunku do komarów można działać bardziej aktywnie, a co najważniejsze, wcale nie trzeba sięgać po “broń chemiczną”
Podobnie mogą zadziałać maści, żele czy kremy na ugryzienia: wiele z nich przynosi pożądaną ulgę, ale nie można też wykluczyć, że któryś ze składników preparatu spowoduje pojawienie się uczuleniowej wysypki.
“Chemię” zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku można zastąpić metodami naturalnymi.
Zaproś do ogrodu jerzyki
Fot. Wikipedia / Monika Korzeniec
Jest jednak jedno “ale”, Jerzyka nie będzie łatwo do ogrodu zwabić, bo jest to gatunek, który niechętnie się przeprowadza. Jeśli jednak postawicie w ogrodzie odpowiednią budkę (w marketach budowlanych można znaleźć domki dokładnie dostosowane do jerzykowych standardów) istnieje szansa, że ptaszek zdecyduje się zmienić lokum. Podjęcie tej decyzji może mu jednak zająć nawet kilka lat.
Posadź bazylię i kocimiętkę
Fot. 123rf.com / Cristian Carboni
Komary nie znoszą na przykład zapachu pelargonii, więc ustawiając doniczki na balkonie warto skupić się właśnie na tych popularnych kwiatach. Komponując ogródek ziołowy warto natomiast zostawić dużo miejsca bazylii. Komary nie będą pojawiać się też ani w pobliżu grządki z pomidorami, ani rabatki z kocimiętką.
Skrop się olejkiem eterycznym
Fot. 123rf.com /Jean-Paul CHASSENET
A kiedy już swędzi...
Pomimo sporych wysiłków, aby możliwie jak najbardziej ograniczyć spotkania z komarami, prędzej czy później na naszym ciele pojawi się kilka swędzących bąbli. Jeśli niespecjalnie uśmiecha nam się perspektywa powstrzymywanie odruchu drapania siłą woli, ale jednocześnie z jakichś względów nie chcemy stosować maści czy żelu na ukąszenia, warto wypróbować terapię skoncentrowanym ciepłem.
Bite Away jest urządzeniem niewielkim i poręcznym. W środku ma grzałkę, która po naciśnięciu przycisku nagrzewa się dokładnie do temperatury 51 stopni. Wystarczy przyłożyć główkę urządzenia do bąbla i poczekać około 6 sekund. Kupić możemy go tutaj.
Im wcześniej zaaplikujemy sobie taką terapię, tym większe szanse, że negatywne skutki ugryzienia ustąpią. Jak pokazały wyniki badań, najlepsze rezultaty otrzymamy przykładając Bite Away do skóry do dwóch minut od ugryzienia. Znaczącą ulgę przynosi jednak również późniejsza aplikacja.
Największą zaletą Bite Away jest fakt, że podstawa jego działania jest czysto fizyczna, co niweluje problem występowania reakcji alergicznej oraz zawiera 2 baterie z możliwością wymiany. Nie należy mieć również obaw, że grzałka nas oparzy - parametry urządzenia są z góry ściśle określone. Produkt można stosować u dzieci i kobiet w ciąży ponieważ nie zawiera chemii. Bite Away jest na tyle poręczny, że nie zaszkodzi mieć go na wyposażeniu letniej torebki - na wypadek gdyby olejek bazyliowy nie zadziałał.
Artykuł powstał we współpracy z firmą SunFarm.