Gwiazdy dają dobry przykład. Ta hollywoodzka moda wyjdzie tylko naszym dzieciom na zdrowie

Dawid Wojtowicz
Ubrania znanych marek, najnowszy sprzęt elektroniczny, egzotyczne podróże i wykwintne jedzenie. Gwiazdy show-biznesu od lat starają się kreować modę, podpowiadać, jak żyć, co kupować, gdzie wyjeżdżać na wakacje. Choć niekiedy są to rady i tak niedostępne zwykłym śmiertelnikom, będące przejawem narcystycznej próżności ich autorów, niektóre wzorce są jak najbardziej wartościowe. Przykład? Chociażby moda na dziecięce okulary.
Zakładanie dzieciom okularów przeciwsłonecznych to coś więcej niż hollywoodzka moda. Za takim pomysłem stoją też argumenty dotyczące zdrowia. Na zdjęciu Sarah Jessica Parker i Neil Patrick Harris Materiał prasowy
Ben Affleck, Jessica Alba, Sarah Jessica Parker, Jennifer Garner, Sarah Michelle Gellar, Neil Patrick Harris, Jordana Brewster i Selma Blair. Co łączy te znane w branży filmowej nazwiska? Wszyscy wymienieni aktorzy i aktorki nie tylko lubią nosić okulary przeciwsłoneczne, ale także zakładają je swoim pociechom. Stylowy dodatek do wizerunku? Pewnie tak, ale akurat za tym modnym nawykiem stoi też podyktowana badaniami troska o zdrowie dzieci.

Stawka, o jaką toczy się tutaj walka, jest niemała, bo dotyczy wzroku dzieci. Z jakim wrogiem zagrażającym oczom maluchów mierzą się rodzice? To promieniowanie UV, niewidoczne zagrożenie, które towarzyszy nam cały czas, zarówno latem, jak i zimą. Emitowane przez Słońce szkodzi ludzkiemu oku, wywołując ból, zaczerwienienie, światłowstręt oraz nadmierne łzawienie. Gdy taka sytuacja trwa latami, mogą rozwinąć się tak poważne schorzenia jak zaćma korowa czy degeneracja plamki żółtej.
W produkcji dziecięcych okularów przeciwsłonecznych specjalizuje się amerykańska marka BabiatorsMateriał prasowy
Wielu rodzicom weszło w krew zakładanie pociechom czapeczek podczas spacerów w upalne dni czy smarowanie maluchów kremem z filtrem UV w trakcie letnich szaleństw nad morzem. Słusznie, bo promieniowanie ultrafioletowe szkodzi również skórze. Dorośli, choć sami chętnie zakładają okulary przeciwsłoneczne, zapominają o tym w przypadku dzieci. Tymczasem oczy ich pociech, tak jak skóra, są dużo bardziej wrażliwe.

Jak wynika z badań TNS, tylko 7 proc. z nas ma świadomość niekorzystnego działania UV na narząd wzroku i związanych z nim chorób oczu. Oznacza to, że większość dorosłych sięga po okulary głównie po to, by słońce nie raziło ich w oczy, jednocześnie wychodząc z założenia, że dla maluchów większym dyskomfortem od przejściowego mrużenia oczu będą leżące na nosie okularki. Te dylematy bledną jednak w chwili, gdy stajemy się świadomi, że priorytetem jest tu bezpieczeństwo.

Dlaczego oczy dzieci są bardziej narażone na ultrafiolet? Odpowiedź jest prosta – ich układ wzrokowy nie jest jeszcze w pełni rozwinięty. Przezroczysta soczewka w oku przedszkolaka nie ma jeszcze odpowiedniej ilości pigmentu, czyli związków, które pochłaniają promieniowanie UV. W efekcie soczewka przepuszcza dużo promieni, co grozi uszkodzeniem siatkówki. Badacze wykazali, że w dzieciństwie do naszych oczu dostaje się sześć razy więcej promieniowania UV niż u osoby dorosłej, a soczewka ośmiolatka przepuszcza aż 75 proc. szkodliwego promieniowania.

Chcąc nie chcąc, jedynym wyjściem staje się noszenie okularów przeciwsłonecznych. Oczywiście okulary okularom nierówne i trzeba zaopatrzyć się w takie, które faktycznie zapewniają ochronę oczu. Zwracajmy uwagę na ich klasę. Te, które oznaczone są numerem 1, nie zniekształcają obrazu, co zapobiega bólowi głowy wywołanemu zmęczeniem oczu.
Okulary przeciwsłoneczne powinny być wyposażone w filtr, który osłoni młode oczy przed wszystkimi rodzajami ultrafioletu. Bez filtra z ich noszenia jest więcej szkód niż pożytku.Materiał prasowy
Obowiązkowo okulary przeciwsłoneczne dla malucha muszą być wyposażone w filtr, który niczym tarcza osłoni młode oczy przed wszystkimi rodzajami ultrafioletu. Okulary bez filtra nie tylko nie chronią, ale jeszcze pogarszają cały problem. Pod ciemnymi szkłami źrenice ulegają rozszerzeniu, przez co więcej promieniowania przechodzi przez nie i uszkadza soczewki wewnątrz gałek. W przyszłości noszenie okularów bez filtra może więc skończyć się zaćmą.

Choć soczewki to kwestia absolutnie najważniejsza, nie zapominajmy też o jakości oprawek. Najlepiej służą te wykonane z gumy jakości spożywczej. Taki materiał nadaje okularkom elastyczność i wytrzymałość, a także lekkość, która zmniejsza prawdopodobieństwo, że maluch będzie ściągał ''szkiełka'', bo te go/ją uwierają. Ponadto oprawki z takiej gumy są idealne dla pociech, które mają nawyk wkładania do buzi wszystkiego, co tylko wpadnie im w ręce.

Jak widać, nie brakuje argumentów, by wzorem filmowych celebrytów spacerować z dziećmi ukrywającymi oczy za przyciemnionymi szkłami. W tym przypadku pójście ich śladem nie wiąże się z wydatkami przekraczającymi możliwości przeciętnego budżetu domowego. Okularki przeciwsłoneczne z 100 proc. filtrem kupimy bez problemów w przedziale cenowym 100-200 zł. Zobacz całą kolekcję.

Artykuł powstał we współpracy z Babiators