Kuriozalny zakaz w przedszkolu. Matka 4-latki oburzona, przedszkole się tłumaczy

Redakcja MamaDu
Każdy rodzic chce wychować dziecko na szlachetnego i empatycznego człowieka. Niestety zdarza się, że w tych staraniach dorośli popadają w absurd. Przykładem jednego z takich wychowawczych absurdów jest zakaz, jaki wprowadzono w amerykańskim przedszkolu.
Zaskakujący zakaz wprowadzono w jednym z przedszkoli Fot. Pixabay / Floridanana / CC0 Public Domain
Zaledwie kilka tygodni temu pisałyśmy, że w Kanadzie słowa "matka" i "ojciec" znalazły się na liście słów zakazanych w urzędach. Wszystko w trosce o dobre samopoczucie i szacunek dla petentów.

Również w trosce o dobro dzieci i ich komfort psychiczny, jedno z przedszkoli w Georgetown (Massachusetts, Stany Zjednoczone) postanowiło wprowadzić nietypowy zakaz. Mianowicie – zabroniło dzieciom używać określenia "najlepszy przyjaciel". W ocenie dyrekcji placówki posługiwanie się takim zwrotem może sprawić, że "niektóre dzieci poczują się wykluczone".

O sprawie media poinformowała Christine Hartwell, matka 4-letniej Julii, uczęszczającej do przedszkola Pentuket Workshop Preschool w Georgetown. W rozmowie z Boston 25 News kobieta opowiedziała o traumie, jaką przeżyła jej córka po tym, jak jedna z nauczycielek powiedziała dziewczynce, że nie może mówić do żadnego kolegi ani koleżanki z grupy, że jest jej "najlepszym przyjacielem" bądź przyjaciółką.


"Badania" i doświadczenie
Hartwell interweniowała u dyrekcji przedszkola. Jej protest nie przyniósł jednak żadnego skutku, ponieważ placówka – jak twierdzi – przeprowadziła w tej sprawie badania, z których wynika, że używanie terminu "najlepszy przyjaciel" jest bolesne dla niektórych dzieci i nie służy integracji grupy.
 
– Na podstawie naszego wieloletniego doświadczenia, możemy powiedzieć, że używanie terminu "najlepszy przyjaciel", nawet jeśli jest użyty w sposób kochający, może prowadzić do tego, że inne dzieci czują się wykluczone. Może to ostatecznie doprowadzić do powstania "klik" i "obcych" – napisała dyrekcja w oficjalnej odpowiedzi na protest Hartwell.

Jak podaje portal independent.co.uk przypadek tego przedszkola nie jest odosobniony. Próby wprowadzenia zmian w języku dzieci podejmowano już w 2013 roku.

– Popieramy politykę, która mówi, że powinniśmy mieć wielu "dobrych przyjaciół", a nie jednego "najlepszego przyjaciela". Te obsesyjne przyjaźnie mogą być bardzo szkodliwe dla tych, którzy chcą z nich wyjść. Poza tym ciągną za sobą psychiczne wykluczenie innych dzieci – mówił wówczas Ben Thomas, dyrektor jednej ze szkół podstawowych w Massachusetts.
 
Matka Julie nie zgadza się z takimi argumentami. – Chciałabym, żeby moja córka mogła wyrażać swoje myśli i uczucia w zdrowy sposób, jak powinno robić każde dziecko – podkreśla Christine.
Źródło: pch24.pl