Chcesz wiedzieć, czy partner cię zdradzi? Tych dwóch rzeczy nie lekceważ – radzi psycholog
W sondażach z ostatnich lat nawet 40 proc. ankietowanych przyznaje, że zdradziło partnera. Większość zdrad nie została ujawniona. – Ktoś, kto zdradził, naruszył wielokrotnie jakąś ważną normę społeczną, wie jak to zrobić, wie że potrafi to zrobić i ma wiele gotowych samousprawiedliwień dla tego zachowania – mówi Wojciech Wypler, psycholog i psychoterapeuta, autor książki "Anatomia zdrady".
Okazuje się, że przed zdradą można się ustrzec. Oczywiście nie w 100 proc., ale istnieją sposoby, które pozwolą nam dowiedzieć się, czy nowy partner w przyszłości może zachować się nieuczciwie. Jakie sygnały ostrzegawcze powinny wzbudzić naszą czujność?
O tym, w rozmowie z portalem MamaDu, opowiedział Wojciech Wypler z Centrum Terapii i Kreatywności w Warszawie, psycholog i specjalista od psychologii kłamstwa. Wypler szkolił między innymi agentów służb specjalnych, a więc zawodowych kłamców, aby w sposób wiarygodny potrafili przybierać fałszywą tożsamość. Można więc powiedzieć, że o kłamstwie wie wszystko.
MamaDu: W swojej książce twierdzi Pan, że można oszacować, czy ktoś może nas okłamywać i oszukiwać. Czy rzeczywiście można nauczyć się rozpoznawać, kto ma większe skłonności do zdrady?
Zdradzić, tak jak okłamać i oszukać, może każdy. Mówi się, że nieuczciwość zdarza się uczciwym ludziom, kiedy pokusa jest silna, wewnętrzne mechanizmy regulujące zachowanie dają zbyt słaby odpór, a umysł podsuwa usłużnie usprawiedliwienia. Niestety, kiedy nieuczciwość jest wielokrotna, nabiera nawykowego rysu. Do wskaźników, które mogą pomóc nam szacować zagrożenie nieuczciwym zachowaniem ze strony innych osób, należą m.in. dwie istotne grupy kryteriów.
Po pierwsze – wiedza o podejmowaniu w przeszłości przez daną osobę nieuczciwych zachowań albo o znajomości z osobami, które takie działania podejmowały. Bardzo często taką wiedzę już posiadamy – dana osoba spontanicznie ujawniła takie informacje lub dowiedzieliśmy się tego od innych osób. Możemy też o interesujące nas aspekty zapytać wprost, dopytując o szczegóły i skłaniając rozmówcę do rozwinięcia odpowiedzi.
Po drugie – pomocne jest stwierdzenie istnienia w systemie poznawczym danej osoby przekonań, które mogą być kwalifikowane jako usprawiedliwiania ułatwiające naruszanie norm. Jeśli dobrze znamy daną osobę, często znamy jej przekonania np. na temat zdrady partnera. Możemy również o nie zapytać.
Taka wiedza, o przekonaniach i zachowaniach tej osoby, powinna skłaniać do konkluzji, że ryzyko dopuszczania się przez nią nieuczciwych zachowań jest duże, jeśli wcześniej kłamała, oszukiwała i krzywdziła partnera; ma wśród przyjaciół i bliskich znajomych osoby nieuczciwe; nie uważa za nieuczciwe i szkodliwe takich zachowań, które my w ten sposób oceniamy lub łatwo znajduje dla nieuczciwych zachowań usprawiedliwienia.
Czy w takim razie można uznać, że powiedzenie "kto raz zdradził, będzie zdradzał dalej" jest prawdziwe?
Zdrada zdradzie nie jest równa. Ktoś mógł zdradzić pod wpływem alkoholu na firmowej imprezie integracyjnej, inny zdradzał latami, mając wiele kochanek. To tak jakby zapytać o to, czego można się spodziewać po pracowniku, który ukradł? Zabrał do domu czekoladę czy miesiącami podbierał pieniądze z firmowej kasy? Ktoś, kto naruszył wielokrotnie jakąś ważną normę społeczną i prawną, wie jak to zrobić i wie, że potrafi to zrobić, i ma w swoim systemie poznawczym wiele gotowych samousprawiedliwień dla danego zachowania. Kiedy jego potrzeby będą silne, jest bardzo prawdopodobne, że sięgnie do "sprawdzonych" rozwiązań.
Niestety, uwzględniając wyniki sondaży dotyczących zdrady z ostatnich lat (ok. 40 proc. respondentów przyznaje, że zdradziła partnera, zaś większość zdrad nie została ujawniona) trzeba zaakceptować, że ryzyko zdrady ze strony partnera jest duże. Przed zdradą nie możemy się w 100 proc. zabezpieczyć, ale możemy starać się zarządzać tym ryzykiem – z jednej strony będąc wyczulonym na symptomy zdrady, a z drugiej – pracując nad związkiem (np. dbając o zaspokojenie potrzeb partnera w związku) i eliminując uwarunkowania zwiększające to ryzyko (np. starając się dobierać przyjaciół rodziny, którzy są w satysfakcjonujących związkach i którzy cenią życie rodzinne).
A co tak naprawdę warunkuje to, czy jesteśmy skłonni do zdrady i jak tę zdradę postrzegamy?
Powodów zdrady jest wiele i są bardzo różne: od niezaspokojonych potrzeb seksualnych, chęci bardziej różnorodnego seksu, seksu z kimś innym – ponieważ partner już się nie podoba, nie budzi pożądania – po niezaspokojone potrzeby emocjonalne, takie jak potrzeba bycia pożądanym, kochanym, szanowanym.
Ale również zupełnie inne, które uznalibyśmy za popełnione z niskich pobudek, jak ciekawość, nuda czy presja grupy, w której się jest – towarzyskiej, a nawet zawodowej. Jeśli koledzy mają kochanki, to mogą pociągać przykładem takich nowych uniesień seksualnych, uczuciowych czy związanych z prestiżem, a nawet wywierać presję. Nawiasem mówiąc: jeśli przyjaciel partnera ma kochankę – rośnie niebezpieczeństwo, że ten również podąży za tym przykładem.
W przypadku zachowania, które łamie normy, takie jak wierność seksualna w małżeństwie, większość ludzi bardzo nieświadomie, ale aktywnie łagodzi swoje poczucie winy i lęk, chwytając się różnych myśli, które tłumaczą ich zachowanie: "wszyscy tak robią – to dzisiaj normalne", "mam duże potrzeby seksualne, inaczej nie mogę". Obwiniają ofiarę swojego zachowania – "ona ma mniejszy temperament" czy usprawiedliwiają ich w inny sposób – "ona wolałaby nie wiedzieć". Myśli te stają się dla samego sprawcy usprawiedliwieniami, które wydają się wiarygodne, i w które sam coraz bardziej wierzy.
Do tego stopnia, że zdradzający w momencie demaskacji jego zdrady i kłamstw przez partnera jest w stanie… wygłosić przemyślany i uargumentowany wywód na temat tego, iż to ofiara zdrady jest sama winna tego, co ją spotkało.
Nierzadka sytuacja to para po doświadczeniu zdrady trafiająca na terapię, w której to zdradzający podaje narrację, zgodnie z którą trudności w związku polegały na "oziębłości żony", która spowodowała iż szukał seksu poza związkiem, a celem terapii ma być większa liczba zbliżeń seksualnych. Sprawca nie dostrzega, że to on zachował się nieuczciwie, naruszył normy, przekroczył granice, złamał umowy.
Postrzeganie zdrady przez zdradzającego jest więc często bardzo zniekształcone, co wynika z działania mechanizmów obronnych osobowości, które dążą do utrzymania pozytywnej samooceny. Jest to poważnym problemem zarówno w przyznaniu się do raniących małżonka/partnera zachowań, zaprzestaniu ich, ocenie swojego zachowania, ocenie sytuacji w związku i rodzinie po demaskacji zdrady, jak i w dalszych planach dotyczących relacji oraz związanych z tym deklaracji.
Czyli Pańska książka jest skierowana do osób, które doświadczyły zdrady w związku? Czy chodzi też o kłamstwa na innych polach?
Adresatami książki są zarówno ofiary zdrady i nieuczciwości ze strony bliskich osób, jak i osoby, które chcą dowiedzieć się więcej o kłamstwie i kłamcach, aby wyrównać swoje szanse w ewentualnych starciach z nimi.
Jeżeli przez dłuższy czas bliska osoba nas oszukuje, to zwykle nabiera dużej wprawy i coraz łatwiej przychodzą jej kłamstwa, coraz śmielej manipuluje drugą osobą – zyskując często poczucie kompetencji i przewagi w tym zakresie ("uwierzy mi w to, co jej/ jemu powiem"), a na dodatek cały czas usprawiedliwia przed samą sobą to, że narusza różne normy i zasady, aby zredukować lęk i poczucie winy. W związku z tym próby skonfrontowania nieuczciwej osoby z dowodami jej nieuczciwości bardzo rzadko wyglądają tak, jak wyobrażają sobie ofiary zdrady, tj. przyznaniem się, poczuciem winy.
Reakcją często jest zaprzeczanie lub atak – nieuczciwa osoba zarzuca ofierze, że to ona sama jest winna i przyczyniła się do tego, że sprawca zachował się tak, jak się zachował. Sprawca zwykle spodziewa się, że jego zachowanie może zostać ujawnione i przygotowuje się do tego w pewien sposób.
Klienci i pacjenci, z którymi pracuję, to często osoby, które po takiej rozmowie zastanawiają się, na ile rzeczywiście ponoszą winę za to, co się stało. Są zwykle zdezorientowani, mają poczucie krzywdy, ale jednocześnie chcąc utrzymać związek, np. w przypadku zdrady dla dobra dzieci, ulegają manipulacji zdradzającego, akceptują powody przedstawiane przez zdradzającego i godzą się na rozwiązania, które są dla nich niekorzystne. Utwierdzają sprawcę w usprawiedliwianiach, które sam stworzył, by nie odczuwać poczucia winy i – często – pozwalają mu na kontynuowanie nieuczciwego zachowania.
Mam nadzieję, że książka ta wesprze ofiary kłamstwa, oszustwa i zdrady i zwiększy ich szanse skutecznego działania i przeprowadzenia swoich celów w konfrontacji z nieuczciwymi bliskimi.
Czyli pomaga Pan też osobom, które zostały zdradzone, poradzić sobie z tą sytuacją?
Zajmuję się poradnictwem psychologicznym. Pracuję z osobami, które mają różnego rodzaju trudności życiowe i problemy w związkach. W tle tych problemów nierzadko pojawia się zdrada. Osoby nią doświadczone bywają bardzo zagubione, gdyż nie wiedzą, co zrobić ze swoimi podejrzeniami, nie wiedzą, co zrobić z dowodem zdrady, który znalazły. A jeśli chcą porozmawiać z partnerem, nie wiedzą, jak to zrobić. Nie mają pewności, co do tego, co czują, co myślą i co chcą zrobić w sytuacji odkrycia zdrady.
Albo najpierw zareagowały gwałtownie, a chwilę później przyszła jednak refleksja: "I co dalej? A może jednak wiele nas łączy, a może jesteśmy sobie bliscy, a może wiele związków dotyka takie trudne doświadczenie i wychodzą z tego?". Zastanawiają się, czy choć zdrada jest niewątpliwie bardzo raniącym i nieuczciwym zachowaniem, to może nie takim, które jednoznacznie przekreśla związek? Może byłyby w stanie wybaczyć? Ale skąd mają wziąć pewność, że znowu nie zostaną zdradzone?
Książka "Anatomia zdrady" ma być dla czytelników praktycznym wsparciem w myśleniu, odczuwaniu i działaniu w sytuacji nieuczciwego zachowania ze strony bliskiej osoby – od podejrzeń, że jest się zdradzanym i okłamywanym, do kwestii radzenia sobie ze skutkami zdrady, która faktycznie miała miejsce.
Może cię zainteresować także: "Kochanie, to tylko przyjaciel!". Najgorszy rodzaj zdrady - emocjonalna. Boli bardziej niż fizyczna