"My Gowinami nie jesteśmy, a żyć trzeba". Słowa tej matki warto pokazać politykom

Ewa Podleśna-Ślusarczyk
Te słowa powinni przeczytać wszyscy politycy, którzy bez mrugnięcia okiem decydują o tym, jak mamy żyć, a nie dając wskazówek jak przeżyć. Na papierze wszystko wygląda świetnie, ale w realu życie rodziców niepełnosprawnych dzieci to prawdziwa szkoła przetrwania. Dostaną nagrodę za to, że urodzili dziecko chore, a potem to niech radzą sobie sami za 1477 zł miesięcznie. Tylko wtedy, gdy będą mieli szczęście, czyli dziecko będzie wystarczająco niepełnosprawne.
List matki o tym, jaka jest sytuacja polskich rodzin, kiedy na świat przychodzi niepełnosprawne dziecko. Prawo autorskie: jovannig / 123RF Zdjęcie Seryjne
Bezmyślność polityków, którzy udają, że ciągu dalszego nie ma
W mediach społecznościowych pojawił się wpis jednej z mam, która postanowiła podzielić się swoimi spostrzeżeniami odnośnie tego, co czeka kobietę, która rodzi w Polsce niepełnosprawne dziecko. Ma to zupełnie inny wydźwięk w momencie, kiedy trwa debata nad projektem „Zatrzymaj aborcję”. I tu nie chodzi wcale o to, czy ktoś ma wątpliwości, czy dobrze zrobił, decydując się na poród. Tu chodzi o bezmyślność polityków, którzy bronią nienarodzonych płodów, ale niespecjalnie przejmują się tym, co z nimi dalej będzie. No, chyba że sami umieliby przeżyć za niespełna 1500 zł i to bez dostępu do usług medycznych.


Kobieta rodzi dziecko i okazuje się, że jest niepełnosprawne, to dziecko jest diagnozowane, na jaką chorobę choruje, co prawda schorzenie psychiczne typu autyzm czy inne trudno jest na początku zdiagnozować. Ta matka wychodzi ze szpitala z dzieckiem, dostaje skierowań ileś tam do specjalistów różnych i musi załatwić te wizyty, na które czeka się miesiącami a niekiedy latami, bo pieniędzy najzwyczajniej na to nie ma. I ta matka, jeśli mieszka gdzieś w małej pipidówie musi objeździć Polskę wszerz i wzdłuż do leczenia rehabilitacji dziecka. Dobra padła pełna diagnoza i staje na komisję lekarską i tu teraz dostanie punkt 7 i 8, czy nie. Jeśli dostanie punkt 7, to może iść na świadczenie opiekuńcze w wysokości od stycznia 1477 zł, a jak nie i tylko punkt 8 to dziecko z tytułu niepełnosprawności dostaje ten zasiłek pielęgnacyjny w kwocie 153 zł, niezwiększany o złamany grosz od kilkunastu lat. A jeśli nie przekracza kryterium dochodowego w kwocie: 764 zł do zasiłku rodzinnego, to może załapie się na nie i to zależne od wieku nie niepełnosprawności.
95,00 zł na dziecko w wieku do ukończenia 5. roku życia,
124,00 zł na dziecko w wieku powyżej 5. roku życia do ukończenia 18. roku życia,
135,00 zł na dziecko w wieku powyżej 18. roku życia do ukończenia 24. roku życia i jak ma te rodzinne, to wtedy dodatek rehabilitacyjny dostanie na dziecko, też zależne od wieku to jest 80 zł i chyba 110 zł. Pomijam 500 plus celowo, bo albo ma, albo nie ma tego. Czy załapie się na te 4 tysiące z tytułu urodzenia niepełnosprawnego dziecka, a no niekoniecznie, bo ja np. nie dostałam tego ze względu na czas do składania o niego. Teraz zliczcie ile np. ta matka z dzieckiem ma miesięcznie i jakie wydatki musi ponieść z utrzymaniem siebie i dziecka typu czynsz, media, leczenie rehabilitacja i inne.

My Gowinami i ministrami nie jesteśmy, a żyć jakoś musimy dla naszych dzieci, bo łatwo jest udawać tę troskę a gorzej coś logicznie dla ON stworzyć – napisała na FB Anna Kalbarczyk.

Problemy rodziców potem nikogo nie obchodzą


Politykom dobrze jest zdobywać punkty za to, jak bronią prawa do życia dla każdego. Szkoda, że nie walczą tak samo mocno i głośno o prawo do godnego życia. Rodzice, a praktycznie matki, bo to one pozostają najczęściej przy niepełnosprawnym dziecku, mają sobie rodzić same. Wiele z nich nie może nawet liczyć na uzyskanie zasiłku przysługującego na każde urodzone nieuleczalnie chore dziecko, gdyż jak pisaliśmy o tym: Obiecano rodzicom 4 tys. "trumienkowego", tyle że zdobycie wymaganych zaświadczeń od lekarza graniczy z cudem.

Rodzice tacy wychodzą ze szpitala i zaczynają wędrówki. Często prywatnie odwiedzają lekarzy i wykonują niezbędne badania, o ile oczywiście zdobędą pieniądze. Reszta wegetuje i czeka na kolejkę w państwowych przychodniach, co jak wiadomo, trwa miesiącami, a nawet latami. W przypadku wielu zaburzeń czas odgrywa kluczową rolę i rodzice nie mogą sobie pozwolić na bezczynność, zwłaszcza gdy szybsza reakcja czy rehabilitacja, może mieć wpływ na jakość życia ich dziecka. Dodatkowo nie mogą dorabiać sobie, gdyż wówczas od razu zostanie im odebrany zasiłek, więc kolejny raz mają związane ręce.

Czy którykolwiek z polityków, zanim zajął stanowisko w sprawie odbierania kobietom praw do decydowania o własnym życiu zastanowił się, jaki jest ciąg dalszy ich historii? Polecamy ich uwadze słowa tej mamy.