Apel wykończonej mężatki otwiera oczy. "Boję się, że stajemy się własnymi rodzicami"

Redakcja MamaDu
Chociaż mówi się, że matki to superbohaterki i nie ma rzeczy, której nie są w stanie udźwignąć, przede wszystkim są... ludźmi. Przekonała się o tym Celeste Erlach, mama dwóch chłopców i autorka bloga "And what a Mom". Celeste była pewna, że może wszystko – skoro jej koleżanki dają radę, ona też sobie poradzi. Szybko przekonała się, że każdy ma granice. W liście zaadresowanym do męża szczerze przyznaje, że potrzebuje jego pomocy. Jeśli jej nie otrzyma – coś w niej pęknie i zniszczy całą rodzinę.
Apel mężatki powinni przeczytać wszyscy mężczyźni. Prawo autorskie: vertolet / 123RF Zdjęcie Seryjne
"Nasze matki zajmowały się domem. Teraz my zaczynamy je przypominać"
– Drogi Mężu, potrzebuję twojej pomocy. Wiem, że wczoraj wieczorem nie było ci łatwo. Poprosiłam cię, żebyś popilnował małego, bo ja chce się wcześniej położyć. Słyszałam jego płacz z drugiego pokoju, czułam ucisk w brzuchu, zastanawiałam się, co robić – zejść na dół i go utulić czy zamknąć drzwi i iść spać. Naprawdę potrzebowałam snu. Przyszedłeś po 20 minutach, włożyłeś go do łóżeczka, łóżeczko przysunąłeś do mojej strony łóżka. To był jasny sygnał, że teraz moja kolej – pisze Celeste i przyznaje, że w tamtym momencie chciała krzyczeć i wyrzucić z siebie wszystko. Cały dzień zajmowała się domem i dziećmi, a w momencie, w którym potrzebowała wsparcia i pomocy męża, poczuła się odrzucona.


– Dorastaliśmy w domach, w których podział obowiązków był jasny. Nasi ojcowie utrzymywali rodziny, a matki były paniami domu. Nasi ojcowie byli naprawdę wspaniałymi rodzicami, ale ani razu nie zmienili nam pieluchy, nie nakarmili nas, nie utulili do snu. Nasze matki były superbohaterkami, które robiły to wszystko. Sprzątały, gotowały, wychowywały dzieci. Na pomoc ojców nie liczyły – wspomina Celeste. – Boję się, że wracamy do tego etapu. Moim obowiązkiem jest nakarmić rodzinę, dbać o porządek w domu, o dzieci. Jeśli po macierzyńskim wrócę do pracy, wciąż będę musiała to robić. Moje koleżanki też tak robią, wszystkie matki tak robią – i świetnie sobie radzą. Skoro one potrafią, ja też dam radę. Jednak im więcej o tym myślę, tym jestem bardziej pewna: potrzebuję twojej pomocy – dodaje.

"Wymachuję przed tobą białą flagą. Jeśli będę to ciągnąć, w końcu się złamię"
Celeste przyznaje, że proszenie o pomoc może wydawać się porażką, oznaką słabości. W końcu jakoś się trzyma, jej mąż jest świetnym ojcem, ma dobry kontakt z dziećmi. Jednak jak długo można żyć, śpiąc kilka godzin dziennie? Matki, nawet jeśli zachowują się jak superbohaterki, pozostają tylko ludźmi. Blogerka apeluje do męża, by zaczął zwracać uwagę na jej potrzeby i częściej zajmował się dziećmi. By rano sprawdzał, czy starszak jest gotowy do pójścia do przedszkola – czy sam się ubrał, czy zjadł przygotowane śniadanie, czy skorzystał z nocnika. By wieczorami utulał dzieci do snu i nie poddawał się nawet wtedy, gdy słyszy ich płacz.

– Chcę w końcu usłyszeć, że mnie doceniasz, że jesteś wdzięczny. Chcę widzieć, że zauważyłeś, że ubrania są wyprane, wyprasowane i ułożone w szafie, że na stole czeka obiad. Chcę wiedzieć, że doceniasz, to, że spędzam godziny na karmieniu piersią i odciąganiu pokarmu, chociaż podanie mieszanki byłoby czasem o wiele łatwiejsze. Mam nadzieję, że zauważyłeś, że nigdy nie proszę, byś został w domu, zamiast pójść na siłownię albo piwo z kumplami. Jestem kobietą i matką, więc niektórym wydaje się, że moim obowiązkiem jest siedzenie w domu. Ale ja jestem człowiekiem i mam granice. Wymachuję przed tobą białą flagą. Jeśli będę to ciągnąć, w końcu się złamię i zranię tym i dzieci, i ciebie.
Źródło: Romper