"Mogłabym wykrzyczeć, że daliśmy ciała". Matka 12-latki o zasadzce pedofila

Redakcja MamaDu
12-letnia Magda długi czas mówiła o "internetowym przyjacielu". Pod jego wpływem przestała chodzić do szkoły, coraz bardziej zamykała się w sobie, ukrywała wirtualne rozmowy przed rodzicami. W końcu doszło do spotkania w hotelowym pokoju, gdzie mężczyzna brutalnie wykorzystał dziewczynkę.
12-latka padła ofiarą pedofila pixabay.com/Alexis_Foto
Problemy Magdy (imię zmienione) zaczęły się około rok temu, gdy w sieci poznała młodego mężczyznę. Rodzicom powiedziała, że jej "wirtualny kolega" ma 16-lat i nic więcej. Zaczęło się niepozornie, dziewczynka nie chciała chodzić do szkoły.

– Chwilę trwało zanim to wychwyciliśmy, ale zaczęły się problemy ze szkołą. Nagle nie chciała wstawać. Najpierw myśleliśmy, że może to jakaś nerwica żołądkowa, że może faktycznie jakiś nadmiar obowiązków czy lekcji, czy może po prostu przestała lubić odrabiać lekcje – opowiadała matka dziewczynki w rozmowie z programem "Uwaga" TVN.


Z czasem dziewczynka zaczęła chronić dostępu do swojego konta na Facebooku, często zmieniała hasła. Rodzice stracili możliwość kontrolowania jej rozmów z internetowym znajomym. Gdy nie mogła korzystać z internetu w domu, szukała dostępu do darmowych sieci wi-fi w galeriach handlowych czy kawiarniach.

– W pewnym momencie w jej głowie był tylko ten mężczyzna. Nie wychodziła z domu, więc poszliśmy na terapię, żeby dowiedzieć się, co się dzieje z naszym dzieckiem. Na drugim albo trzecim spotkaniu córka wspomniała o internetowym przyjacielu. I faktycznie, po rozmowie pani terapeutka stwierdziła, że córka jest uzależniona emocjonalnie od osoby poznanej w internecie – przyznaje matka nastolatki.

"Nawdychaj się chloroformu"
Rodzice ostatecznie poznali tożsamość mężczyzny przypadkowo, gdy córka zapomniała wylogować się z komunikatora na telefonie ojca.

– Włączyłem telefon i zacząłem otrzymywać wiadomości. Zacząłem je czytać, przeraziłem się sformułowań, jakich ten mężczyzna używał w odniesieniu do córki. Kiedy pisała, że nie może zasnąć, kazał jej nawąchać się chloroformu. Albo zadania typu "idź, zwyzywaj ojca". Kiedy córka pytała, dlaczego ma coś zrobić, padał tekst "kiedy mówię, że masz skakać, pytasz jak wysoko, a nie dlaczego" – relacjonuje ojciec dziewczynki.

Dochodziło także do szantażu. Mężczyzna m.in. groził nastolatce, że jeśli nie połknie wyznaczonej przez niego liczby tabletek, to opublikuje w internecie jej zdjęcia.

"Wyszła z domu szczęśliwa dziewczynka"
Po wielu miesiącach rozmów 20-letni żołnierz zaproponował Magdzie spotkanie w galerii handlowej. Stamtąd udali się do hotelu. W recepcji nikt nie zwrócił uwagi na wiek dziewczynki.

– Wyszła z domu dziewczynka, uśmiechnięta, szczęśliwa, w dobrym humorze. A wróciła w fatalnym stanie – przyznaje ojciec 12-latki.

– Chciałam z nią porozmawiać tego wieczoru. Powiedziałam, że bardzo się martwiliśmy. Żeby więcej tak nie robiła, żebyśmy nie wiedzieli, gdzie jest w nocy – mówi matka i dodaje, że już wtedy domyśliła się, co mogło się stać.

Rano dziewczynka obudziła się z bolącym brzuchem. – Córka była obolała, pod łóżkiem leżały zakrwawione chusteczki. Była bardzo agresywna, w fatalnym stanie, blada, ledwo zwlokła się z łózka – opowiada ojciec. Rodzice powiadomili policję i wezwali karetkę. Dziewczynkę przewieziono do szpitala, gdzie lekarze potwierdzili, że została wykorzystana seksualnie.

– Mogłabym wykrzyczeć, że daliśmy ciała. Naprawdę, żeby rodzice uważali na Facebooka i internet – mówiła w programie matka skrzywdzonej nastolatki. – My jako dzieci ilu mogliśmy mieć znajomych na podwórku? Pięćdziesięciu? A teraz w internecie są setki, tysiące opcji. A dzieci wybierają te, które chcą – podkreśliła.

20-letni mężczyzna na Facebooku ma ponad 1300 znajomych, wśród nich głównie dziewczynki w wieku 12, 11 lat. Wykorzystanie Magdy prawdopodobnie nie było jedynym przestępstwem, jakiego się dopuścił. Został już zatrzymany. Śledczy nie udzielają na razie żadnych informacji.
Źródło: Uwaga TVN