Od 5 rano czekają 3 godziny na mrozie. Tak wygląda dostęp do lekarzy

Redakcja MamaDu
Paranoja – denerwują się pacjenci i trudno nie przyznać im racji. Coś, co jest niedopuszczalne w placówkach prywatnych, gdzie wszystko załatwisz telefonicznie, mailowo, albo za pomocą aplikacji, w wielu przychodniach państwowych nadal jest nieosiągalny marzeniem.
Problem z dostępem do lekarza w Błoniu pod Warszawą. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Dziecko chore, więc numerek trzeba zdobyć
Mieszkańcy podwarszawskiej miejscowości Błonie mają problem ze zdobyciem numerka do lekarza. Jak donoszą reporterzy "Uwagi" w TVN, kolejka pod przychodnią ustawia się już od godziny 5 rano. Oczekujący spędzają w ten sposób ok. 3 godz. na mrozie, bo ośrodek otwierany jest dopiero przed 8. Kolejka stoi do dwóch okienek, jedna do lekarza rodzinnego, druga do pediatry. Przez telefon zapisać się nie da, jak donoszą mieszkańcy. "Brak numerków"– słyszą w rejestracji.

Co mają więc zrobić? Albo iść do lekarza prywatnie, albo czekać do wieczora i jechać na nocną opiekę lekarską, albo… wstać o 5 rano, wziąć termos z gorącą herbatą, kanapkę, ciepłe ubrania i jechać pod przychodnię. Krzesełko zbędne, bo przecież za zimno, trzeba poskakać, żeby nie zamarznąć. Zdrowi, którzy czekają na kilkunastostopniowym mrozie po numerki dla chorych mężów, dzieci czy rodziców, za chwilę sami zasilą szeregi zainfekowanych, więc ci, co zdążą wyzdrowieć, przyjdą ustawić się w kolejce.


Problem w Błoniu istnieje od kilku lat. To nie jest ewenement, w podwarszawskim Wołominie także dochodzi do podobnych scen, gdy w sezonie jesienno-zimowym następuje kumulacja chorych.

Rozwiązania na razie brak
Kierownik przychodni w rozmowie z reporterem "Uwagi" stwierdza, że ludzie stoją, bo zależy im na dostaniu się do tego samego lekarza, który cieszy się renomą wśród pacjentów. Pacjenci uważają, że drugi lekarz pracujący w przychodni bagatelizuje ich problemy i nie otrzymują od niego konkretnej pomocy, dlatego starają się o wizytę u innego.

Sprawą zajął się burmistrz Błonia, Zenon Reszka, który zobowiązał się przyjrzeć problemowi. Proponuje też, by przychodnie otwierać wcześniej, by ludzie nie marzli na dworze. Na to może nie być zgody kierownictwa przychodni, która twierdzi, że nie stać ich na stróża, który pilnowałby porządku w placówce, tak, by poczekalnia nie była demolowana i zanieczyszczana.

Sytuacja musi być rozwiązana z korzyścią dla pacjentów uważa Katarzyna Kozioł z biura Rzecznika Praw Pacjenta. Apeluje, by mieszkańcu pisali skargi do Narodowego Funduszu Zdrowia. Władze przychodni liczą, że niedługo zostanie wprowadzona rejestracja internetowa i skończy się wrzawa wokół placówki.

A jak jest w waszych przychodniach? Macie problem z dostaniem się do lekarza?
źródło: Uwaga TVN