"Czasem przyłożę dziecku ścierą. Czy jestem złą matką?". Wpis wywołał burzę

Hanna Szczesiak
Rodzice dają dzieciom klapsy i otwarcie o tym piszą w internecie. Przyznają, że to robią, bo to jeden z najlepszych sposobów, żeby dziecko posłuchało – w końcu nie chcą wychowywać "rozwydrzonych smarkaczy". Przy tym zapewniają, że są przeciwko przemocy i biciu dzieci. Nie wiedzą, że klaps to też bicie?
Post na FB o dawaniu klapsów poruszył matki. 123RF.com
Klaps to nie przemoc, tylko metoda wychowawcza?
Gdy pisaliśmy, że piosenkarka Kelly Clarkson przyznała, że daje dzieciom klapsy, bo „sama je dostawała i wyrosła na ludzi”, w komentarzach rozgorzała dyskusja, czym jest klaps: metodą wychowawczą czy aktem przemocy wobec dziecka?

„Klaps to nie przemoc”, „Bicie a dawanie klapsów to różnica”, „Ktoś w końcu głośno to powiedział. Cholerne bezstresowe wychowanie, a potem patologia. Przestańcie pierd..., że to przemoc”, „Klaps to nie to samo co bicie. Czasem to jedyny sposób na dziecko” – to tylko kilka komentarzy, które pojawiły się pod tekstem. Wielu rodziców przyznało piosenkarce rację – są przekonani, że dawanie klapsów jest dla dziecka lekcją i sposobem, żeby zrozumiało, czego mu nie wolno. Często podkreślają, że sami dostawali klapsy jako dzieci, jednak nie przekonują ich argumenty, że przemoc rodzi przemoc.


Kilka dni temu w jednej z lokalnych grup na Facebooku pojawiło się pytanie: „Czy jeśli daję dziecku klapsy, to jestem złą matką?”. Celowo nie podaję nazwy grupy, bo komentarze, które pojawiły się pod postem, pokazują, że pogląd „klaps to nie bicie” jest bliski wielu rodzicom, niezależnie od ich wieku, miejsca zamieszkania, wykształcenia czy liczby dzieci.
– Zdarzyło mi się dać klapsa. Jestem świetnym rodzicem! – napisała jedna z członkiń grupy. – Popieram cię. Bezstresowe wychowanie jest dla mnie dużo gorsze niż klaps raz na np. rok – dodała inna. „Ja osobiście nie nazwę rodzica złym rodzicem, jak da w dupsko czy też ścierką”, „Mamusie tylko święte udają”, „Kuksaniec albo klaps jeszcze nikomu nie zaszkodził. Wychowuję dzieci twardszą ręką, bo nie chcę, żeby były rozwydrzonymi smarkaczami” – przykłady można mnożyć. Nie trzeba odwoływać się do raportu Rzecznika Praw Dziecka, według którego ponad połowa Polaków (52 proc.) uważa, że są sytuacje, kiedy dziecko należy ukarać klapsem. Rodzice dają dzieciom klapsy, piszą o tym w internecie i nie uważają, że robią coś złego. Wręcz przeciwnie – biją dzieci i twierdzą, że są świetnymi rodzicami. Biją, bo klaps jest biciem, jest demonstracją siły rodzica. Klaps upokarza i pokazuje dziecku, że silniejszy zawsze wygra, a przemoc to najlepszy sposób rozwiązywania problemów.

Polacy akceptują przemoc i głośno o tym mówią
Wystarczy wpisać słowo „klaps” w wyszukiwarkę dowolnej grupy dla rodziców na Facebooku. Prawdopodobnie w każdej z nich pojawiają się wypowiedzi rodziców, którzy przyznają, że dają dzieciom klapsy i uważają to za jedną z najlepszych metod wychowawczych. Nie ma znaczenia, jakie to grupy – nie chodzi o to, żeby piętnować rodziców, ale żeby pokazać im, że nie mają racji.

Gdy czytamy o matkach, które głodzą, porzucają, zabijają własne dzieci, o rodzicach-katach, znęcających się nad dziećmi, czasem latami, nie boimy się osądów. W komentarzach nazywamy ich „patologią”, sami wymierzamy sprawiedliwość. Gdy ktoś przyznaje, że daje dziecku klapsy albo bije je ścierką, bronimy go – w końcu „czasem trzeba”. Katowanie dziecka nie jest tym samym co klaps od czasu do czasu. Głodzenie nie jest tym samym co szturchnięcie czy uderzenie szmatką. Jednak i jedno, i drugie, to akty przemocy, które powinno się zwalczać. Chociaż przy znęcaniu się nad dzieckiem klaps wydaje się błahostką, wciąż nie jest to dobra metoda wychowawcza. Dlaczego sprzeciwiamy się jednemu, a akceptujemy drugie?