"Mój mąż znowu to robi, a we mnie się gotuje". Mężatka apeluje do facetów i innych żon

Hanna Szczesiak
Tak wygląda codzienność w wielu domach. Ona od rana do wieczora zajmuje się dziećmi, pierze, gotuje, zmywa naczynia, on – drzemie na kanapie i chrapie.
Mężatka i matka 3 dzieci zdradza, czego nienawidzi w swoim mężu. leaf / 123RF
– To nie fair, że mężczyźni zasypiają, jak tylko ich tyłki położą się na płaskiej powierzchni – pisze Jennifer Craven, mama 3 dziewczynek. Jennifer opublikowała w serwisie Scary Mommy apel, pod którym mogłaby się podpisać niejedna żona i matka – w końcu "nic nie wkurza kobiety bardziej, niż facet drzemiący na kanapie w sobotnie przedpołudnie" – twierdzi Jennifer.

Ona zajmuje się domem, on śpi
To był typowy sobotni poranek. Jennifer kończyła zmywać naczynia po śniadaniu, które przygotowała dla męża i dzieci. Gdy weszła do pokoju, jej oczom ukazał się znajomy widok: wyłaniający się spomiędzy poduszek i miękkiego kocyka, wylegujący się na kanapie, pochrapujący mąż.


– Stary, jest 9 rano. Jesteś na nogach od 2 godzin. Słońce dopiero co wzeszło, a ty znowu liczysz owce. Nie rozumiem tego. Czy popołudniowa drzemka byłaby dla mnie mniej irytująca? Nie, ale udawajmy, że tak. Twój udawany sen, kiedy w pokoju wybucha bomba (mam na myśli dzieci drące się po zjedzeniu płatków z dużą ilością cukru), nie jest zabawny. Przecież nie byłbyś w stanie zasnąć przy płaczącym niemowlaku i dwóch przedszkolach bijących się o Barbie. Jeśli naprawdę śpisz... to cię nienawidzę – pisze Jennifer. – Czekaj, czy ja dobrze słyszę? Czy ty chrapiesz? Lepiej przestań, bo chrapiący mąż jest jak cios w samo serce. No proszę, może jeszcze posypiesz tę ranę solą? Jeśli myślisz, że dźwięki, które wydajesz, nie sprawiają, że gotuje się we mnie krew, poczekaj. Jeszcze chwila, a będę chciała wypchać twoje nozdrza plasteliną – dodaje.

Żona też może mieć "ciężki tydzień"
Jennifer przyznaje, że próbuje zrozumieć zachowanie męża. Miał długi tydzień, jest zmęczony, przepracowany – dokładnie w tym samym stopniu, co ona. Chociaż chciałaby przyłożyć głowę do poduszki i zdrzemnąć się godzinkę, pranie samo się nie wypierze i nie wyprasuje, dzieci się nie nakarmią i nie zajmą się sobą.

– Och, witaj, kochanie, miło cię widzieć, żywego. 95 minut – to chyba jakaś magiczna liczba, bo nagle przypomniałeś sobie, że ty też zgodziłeś się na tę piękną przygodę zwaną rodzicielstwem. Proszę, oszczędź mi dramatycznej pobudki. Jestem pewna, że daleko ci do śpiącego Leonardo DiCaprio z „Incepcji” – dodaje. W końcu umęczonej żony i matki nic nie wyprowadza z równowagi bardziej, niż mąż, który zamiast pomóc w wykonywaniu domowych obowiązków i zająć się dziećmi... chrapie na kanapie.
Źródło: Scary Mommy