Nie oceniaj mnie, gdy wyjmę z torebki butelkę. To najlepsze, co mogłam dać dziecku
Karmienie mlekiem modyfikowanym wzbudza sporo kontrowersji, zarówno wśród lekarzy, jak i samych mam. Czy matka karmiąca dziecko butelką powinna czuć się gorsza, bo nie daje mu tego, co najlepsze? A może wręcz przeciwnie – robi to właśnie dlatego, że nie chce, żeby jej dziecko było głodne?
Karmienie piersią jest najlepszym sposobem żywienia niemowlęcia i nic nie zastąpi mleka matki. O korzyściach karmienia i niezwykłych właściwościach kobiecego pokarmu słyszała każda matka. Kontakt z mamą podczas karmienia daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, to również sposób budowania więzi i niezwykły czas, zarówno dla mamy, jak i dla dziecka. Karmienie piersią zmniejsza ryzyko infekcji, cukrzycy typu 1 i typu 2, zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej (SIDS). Są jednak mamy, które mimo szerokiej wiedzy na temat karmienia piersią oraz ogromnych chęci, nie mogą tego robić. Czy przez swój wybór (który często jest dla nich niezwykle trudny i niesie za sobą wiele wylanych łez) mają być piętnowane przez lekarzy, rodzinę i inne matki? NIE! Należy im się szacunek, bo dokonały wyboru, dzięki któremu ich dzieci nie są głodne.
Matka karmiąca butelką nie jest gorsza
„Karmienie piersią jest najważniejsze”, „za szybko się poddałaś”, „mogłaś się bardziej postarać” – takie słowa słyszą matki, które z różnych powodów przestały karmić piersią. Co wtedy myślą? Że nie są dość dobre, że krzywdzą własne dziecko, że są wyrodnymi matkami. Zaczynają się zastanawiać, czy rzeczywiście nie popełniły błędu? Być może, gdyby zacisnęły zęby i spróbowały jeszcze jeden raz, ostatni, tym razem by się udało? Ministerstwo Zdrowia, położne, pediatrzy, babcie i koleżanki – wszyscy nawołują, że mleko matki jest tym, czego dziecko potrzebuje najbardziej. A co w sytuacji, kiedy nawet najbardziej zdeterminowana matka poniosła porażkę, bo jednak nie może karmić? Czy osoby, które wywołują tak dużą presję zapominają, że jest jedna rzecz ważniejsza od kobiecego pokarmu: MIŁOŚĆ. Bliskość mamy, ciepło jej ciała, zapach skóry, głos, czuły dotyk – to przecież jest najważniejsze. Mamy wiedzą, że bez względu na to, jak bardzo kochają swoje dzieci, samą miłością ich nie wykarmią. Dlatego sięgają po butelki z mlekiem. Robią to z miłości i troski, nie z lenistwa, nie dlatego, że się poddają. Zagłodzić własne dziecko czy podać mu butelkę? Dla każdej matki wybór jest oczywisty.
Z myślą o potrzebach zarówno niemowląt jak i matek, stworzono mleko modyfikowane, którego skład w pełni pokrywa zapotrzebowanie najmłodszych na wszystkie składniki odżywcze niezbędne dla ich prawidłowego rozwoju. Mieszanki zawierają odpowiednią ilość białka dobrej jakości, wielonienasycone kwasy tłuszczowe wspierające rozwój mózgu i komórek nerwowych oraz prebiotyki wspomagające rozwój flory bakteryjnej. Choć mleko modyfikowane nie zastąpi kobiecego pokarmu, to najlepsza alternatywa, jaką mama może dać dziecku.
Widzisz matkę karmiącą butelką? Nie oceniaj
Zdecydowana większość kobiet, która odstawia dziecko od piersi i podaje mu mleko modyfikowane, robi to, bo musi. Problemy z laktacją nie są wymysłem leniwych matek, którym nie chce się karmić piersią – każda mama karmiąca naturalnie wie, że czasem przystawienie dziecka do piersi jest o wiele trudniejsze niż podanie mu butelki. Są kobiety, które nie wiedzą, jak prawidłowo przystawiać dziecko do piersi, nie wiedzą, do kogo mają zwrócić się o pomoc, a ich pokarm zanika. Są takie, które z powodów zdrowotnych nie mogą karmić i te, które muszą przerwać karmienie z niezależnych przyczyn, choć wcale tego nie chcą.
Kiedy następnym razem zobaczysz matkę kupującą mleko modyfikowane lub podającą dziecku butelkę zamiast piersi, nie oceniaj jej. Przypomnij sobie, że miłość jest ważniejsza od sposobu karmienia. Pamiętaj, że matki powinny się wzajemnie wspierać. W końcu każda mama to matka karmiąca, niezależnie od tego, czy karmi dziecko piersią, czy butelką. Bez względu na sposób karmienia, każda z nich zasługuje na szacunek, zrozumienie i wsparcie – przecież wszystko, co robi, robi z miłości do dziecka.
Artykuł powstał we współpracy z firmą Humana Poland Sp. z o. o.