Dzieci nie przynosi bocian, a w Polsce są homoseksualiści. Kłótnia o broszurę o seksie w Gdańsku

Alicja Cembrowska
Broszura na temat bezpiecznego seksu i antykoncepcji "Zdrove Love" ma być przeznaczona dla uczniów szkół średnich. Przygotowało ją Polskie Towarzystwo Programów Zdrowotnych, a projekt sfinansowano ze środków Miasta Gdańska. Jednak Stowarzyszenie MyGdansk.pl, którego prezesem jest były poseł PiS uznało, że jest to nic innego, jak promocja homoseksualizmu i indoktrynacja.
Prawo autorskie: masanyanka / 123RF Zdjęcie Seryjne
Potrzebna edukacja
Trudno nawet wskazać, od kiedy przez Polskę przetaczają się dyskusje na temat edukacji seksualnej, bo jest tak chyba od zawsze. Możemy oczywiście wiernie trwać przy stanowisku, że informowanie i rozmawianie o seksie jest rolą rodziców, a nie szkoły, trzeba jednak mieć na uwadze, że niestety nadal w wielu domach są to tematy tabu.

A działacze PiS z Gdańska mają właśnie taką wizję - że nie powinno się wydawać pieniędzy z miasta na edukację seksualną, a o TYM rozmawiać w domowym zaciszu. Jak głosi słynne powiedzenie: tak źle i tak niedobrze. Gdy wydarza się coś złego, winę zrzucamy na brak wiedzy, gdy ktoś postanawia to zmienić, to dowiadujemy się, że pod przykrywką edukacji planuje promować-coś-bardzo-złego.


Nie inaczej jest tym razem, jednak czytając doniesienia z Gdańska trudno nie odnieść wrażenia, że bardziej niż o dobro młodzieży, kolejny raz chodzi o zwykłe polityczne przepychanki. Wykonanie ulotek zlecił Urząd Miasta Gdańska i jak twierdzi prezydent, Paweł Adamowicz, nie ma w nich nic, czego nie dopuszczałby system edukacji seksualnej w Polsce, a publikacja jest zgodna z zaleceniami Ministerstwa Edukacji.

We wstępie do broszury do czytelników zwraca się sam Adamowicz: pisze o dostępie do wiedzy, o korzystaniu z antykoncepcji zgodnie z własnymi przekonaniami, wspomina, że edukacja seksualna nie jest zachęcaniem, a wskazywaniem jak ważna jest asertywność, tolerancja i umiejętność oddzielenie sytuacji komfortowej od tej, która może naruszać nasze prawa.

W Polsce są homoseksualiści?!
W ulotce dodatkowo znajdziemy opis narządów rodnych kobiet i mężczyzn, rodzaje antykoncepcji, informacje o chorobach i zagrożeniach. Znalazło się również miejsce na homoseksualizm, cispłciowość i transpłciowość, bo chyba wszyscy wiemy, że osoby o innych orientacjach istnieją i jak przekonaliśmy się nieraz, młodzież nie wie, jak zachować się w stosunku do rówieśnika, który nie jest taki jak większość - potem słyszymy o szykanowaniu, samobójstwach, pobiciach.

Może zatem warto o tym rozmawiać ,a nie wrzucać to do wora z napisem "indoktrynacja"? I nie stawiać znaku równości pomiędzy informowaniem a namawianiem/przekonywaniem/manipulowaniem? Poza tym, czy w ogóle istnieje coś takiego jak "namówienie" do bycia homoseksualistą? Nie, nie istnieje.

Innego zdania jest środowisko Stowarzyszenia MyGdańsk.pl, które, dla przykładu, informację o tym, że od 2 do 25% społeczeństwa to osoby homoseksualne uznało za "promowanie" tej właśnie orientacji. Skąd takie widełki? Broszura wyjaśnia, że trudno to oszacować, ponieważ właśnie takie osoby spotykają się z dyskryminacją, więc wolą nie ujawniać swoich preferencji.

W trosce o młodych ludzi członkowie stowarzyszenia przypominają, że prezydent miasta uczestniczy w marszach równości, odpowiedzialny jest za program in vitro, a teraz chce "tylnymi drzwiami" wprowadzać ruch LGBT do szkół, bo tak, w ulotce znajdziemy również informację o tym, że nie każdy dobrze się czuje ze swoją płcią i obecnie istnieją sposoby, by ją zmienić.

Może naiwnie wierzę w zdolności myślowe polskiej młodzieży, ale naprawdę, naprawdę ufam, że spotkanie osoby, która wyznałaby, że "przeczytała o tym i postanowiła zostać homoseksualistą" graniczy z cudem.

Fuj, prezerwatywa
Przepraszam, zapomniałam o najważniejszym. W "Zdrovve Love" jest również nagość - instrukcja jak zakładać prezerwatywę, a to według działaczy PiS jest "nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich". Ale chyba nie wierzymy, że jak jeden mąż wszyscy Polacy zaczynają uprawiać seks dopiero po hucznych osiemnastych urodzinach?

I to zawsze z miłości - bo to kolejny zarzut do publikacji. Karolina Helmin-Biercewicz z MyGdańsk.pl powiedziała, że tekst "skupia się na tożsamości kulturowej sprzecznej z prokreacją", a Hubert Grzegorczyk dodaje, że "broszurka jest niczym innym jak opracowaniem na temat seksualności. W żaden sposób nie ujęto tu kwestii na temat miłości, jest natomiast zachęcenie do prokreacji. Pamiętajmy, że seks to nie tylko przyjemność, ale też odpowiedzialność i więź emocjonalna".

Prezydent Paweł Adamowicz podkreśla, że projekt broszury został wykradziony i udostępniony, a nie jest jeszcze zatwierdzony. Jego rzecznik Magdalena Skorupka-Kaczmarek dodaje, że ulotka jest elementem propozycji edukacyjnej programu in vitro i rozdawana będzie młodzieży licealnej dopiero po warsztatach, w których udział jest dobrowolny za zgodą rodziców. - Podobny program zatwierdziło Ministerstwo Zdrowia jeszcze za kadencji ministra Radziwiłła. - dodaje.

Dlatego chyba można spać spokojnie. Nikt w tajemnicy, pod biurkiem nie będzie rozdawał licealistom tych obrzydliwości, by doprowadzić do upadku resztek moralności.


Źródło: trojmiasto.wyborcza.pl, nto.pl, radiogdansk.pl