Nie pozwolono rodzinie wsiąść do samolotu. Pasażerka złożyła donos na ich dziecko

Ewa Podleśna-Ślusarczyk
Chcieli pokazać córkom Disneyland. Nie spodziewali się, że będą musieli przełożyć lot na następny dzień, bo jedna z pasażerek uznała, że we włosach dziecka zauważyła pasożyty.
Dziewczynki nie wpuszczono na pokład samolotu, bo podejrzewano, ze ma wszy. źródło: Pixabay/RainerPrang
Miała podejrzenia, więc zgłosiła to obsłudze lotniska
Trudno sobie wyobrazić, jak wielką przykrość cała ta sytuacja sprawiła małej dziewczynce. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego wraz z rodzicami i starszą siostrą nie odleciała do wymarzonego Disneylandu. Przedstawiciele linii Southwest Airlines wraz z obsługą lotniska uznali jednak, że tak będzie lepiej po tym, jak jedna z pasażerek lecących tym samym rejsem, złożyła donos.

Kobiecie wydawało się, że zauważyła we włosach czterolatki wszy. Uznała więc, że dziecko stanowi realne zagrożenie dla pozostałych pasażerów i rodzina została zatrzymana do wyjaśnienia. Choć okazało się, że dziewczynka nie ma żadnych pasożytów, a to, co widziała pani na jej głowie to fragmenty suchej skóry, czyli tzw. łupież, obsługa lotniska musiała zbadać sprawę.


Nie wiadomo, dlaczego podjęto decyzję o zmianie terminu wylotu na następny dzień. Być może uznano, że reakcje pasażerów w momencie, kiedy rodzina wsiadłaby na pokład samolotu, mogłaby wywołać niepokój na pokładzie i chciano tego uniknąć? Nie zmienia to faktu, że choć było to z ich perspektywy rozsądne rozwiązanie, rodzina zmuszona była wrócić do domu, by następnego dnia ponownie stawić się na lotnisku, przez co straciła jeden dzień urlopu.

Wszy nie pierwszy raz stały się poważnym problemem
Nie jest to pierwsza tego typu sprawa. Niedawno podobna sytuacja przydarzyła się innej pięcioosobowej rodzinie, która także została wyproszona z samolotu, gdy odkryto, że jedno z dzieci ma wszy. W Polsce także głośno było niedawno o 2 bezdomnych pasażerach pociągu Intercity, którzy podróżowali na gapę do Warszawy. Ze względu na to, że u mężczyzny i kobiety zauważono liczne wszy, pociąg ostał zatrzymany, a na miejsce wezwana policja.

Problem z wszami nie jest czymś zaskakującym. Większość szkół walczy z nimi każdego roku i nikogo nie powinno dziwić, że pasożyty można znaleźć nie tylko u dzieci z mniej zamożnych rodzin, ale i u tych lepiej sytuowanych. Dzieje się tak, bo wszy dość łatwo po prostu „złapać" w przedszkolu, czy szkole. Strach pasażerki jest oczywiście uzasadniony, bo wesz potrafi przenieść się łatwo z włosów na włosy. Gdyby tak się stało, taką rodzinę, która odnajdzie u siebie nieproszonych gości, czeka dość długa i twarda walka.

Choć przypuszczenia kobiety okazały się bezpodstawne i u dziecka nie stwierdzono obecności pasożytów, to rodzina poniosła karę. Trudno było, jak zaznaczył ojciec, wytłumaczyć także sytuację 4-latce, która winę za całe zajście wzięła na swoje barki.
źródło: Kidspot.com