"Lena bardzo chciała jechać na to zimowisko. Cieszyła się jak nigdy na myśl o śniegu, zabawach na świeżym powietrzu i nowych przyjaźniach. Z mężem nie mieliśmy wątpliwości, to miała być dla niej wspaniała przygoda, pierwszy taki wyjazd bez nas...". Do naszej redakcji napłynął list, którego treść publikujemy poniżej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Lena była zachwycona, gdy dowiedziała się o tym zimowisku. Oboje z mężem uznaliśmy, że to doskonały pomysł i bez wahania zgodziliśmy się na wyjazd. Niestety, to co stało się później, przeszło nasze najśmielsze wyobrażenia.
Nasza 11-letnia córka wróciła z zimowiska z płaczem. Kiedy ją zobaczyłam, w jej oczach było coś nie tak. To nie był ten sam entuzjazm, który miała na początku. Zamiast cieszyć się wspomnieniami z wyjazdu, widać było, że coś ją dręczy. Zapytałam ją wprost, co się stało, ale na początku milczała. Kiedy widzisz, że twoje dziecko jest smutne i nie chce mówić, to czujesz, jakby cały świat nagle stanął w miejscu. 'Co się wydarzyło na tym zimowisku?' – pytałam ją kilka razy. W końcu, po dłuższym milczeniu, Lena wpadła w moje ramiona i powiedziała:
'Mamo, one zamknęły mnie w łazience'.
Wstrzymałam oddech. Jak to możliwe? Jak to się mogło stać? To była moja pierwsza reakcja. Okazało się, że jej koleżanki, które poznała na zimowisku, postanowiły ukarać ją za to, że wygrała konkurs. Lena była zadowolona ze swojego sukcesu, ale one, zamiast się z nią cieszyć, poczuły zazdrość i za karę zamknęły ją w łazience. Właściwie to nie wiem, co było gorsze – samo wydarzenie czy fakt, że Lena przez cały ten czas nie chciała o tym mówić.
Lena nie zasługiwała na takie traktowanie
Kiedy Lena zaczęła opowiadać mi, co się wydarzyło, poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Jak to możliwe, że dzieci, które miały być dla niej przyjaciółkami, mogły zrobić coś tak okrutnego? Zamknęły ją w łazience, jakby jej uczucia nie miały żadnej wartości. Po co? Za co? Za to, że wygrała konkurs? Chciałam wykrzyczeć, że to niesprawiedliwe, że nie zasługiwała na takie traktowanie. Ale wiedziałam, że to i tak nic nie pomoże. Trzymałam ją za rękę, słuchałam jej i starałam się zrozumieć, jak się czuje.
Tyle razy rozmawialiśmy z Lenką o tym, jak ważne jest, by nigdy się nie poddawać i być sobą, nawet jeśli ktoś chce nas zranić. Ale jak pomóc dziecku, które czuje się odrzucone przez swoje rówieśniczki, bo po prostu nie pasuje do ich wyobrażeń? Jak wytłumaczyć, że to nie jej wina, że tak ją potraktowano?
Czego się nauczyłam i co chciałabym jej przekazać?
W tej sytuacji nie mogłam zrobić nic więcej, jak tylko ją przytulić i dać jej poczucie bezpieczeństwa. Ale w głębi serca poczułam ogromny smutek. To doświadczenie, choć bolesne, może dać jej coś ważnego. Może nauczy ją, że nie każdy zasługuje na jej zaufanie, że nie wszystkie osoby w jej życiu będą ją szanować. Chciałabym, żeby wiedziała, że zawsze może na mnie liczyć, że nigdy nie jest sama z takimi przeżyciami.
To były jedne z najtrudniejszych chwil, jakie przeżyłam jako matka, ale też moment, kiedy naprawdę poczułam, jak bardzo muszę być dla niej wsparciem. Przez łzy mówiłam jej, że nie ma w tym jej winy, że zasługuje na szacunek i miłość, a nie na takie traktowanie.
Czasami życie weryfikuje nasze nadzieje i marzenia. Czasami dziecko wraca z pozornie niewinnego wyjazdu, który miał być wspaniałą przygodą, z bólem w sercu i z poczuciem zdrady. Ale mimo tego, że serce mi pęka, wiem, że z każdej takiej sytuacji można wyciągnąć naukę. Myślę, że zarówno ja, jak i Lena, będziemy silniejsze po tym, co się wydarzyło".
Masz podobne doświadczenia i chcesz się nimi podzielić? Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl