Absolutnym hitem internetu w ostatnich tygodniach jest świecąca mandarynka lub tzw. Mars z mandarynki. Ten efektowny eksperyment zachwyci niejedno dziecko, a w dodatku jest banalnie prosty do przygotowania. Z chęcią wykonują go rodzice oraz panie w przedszkolach i żłobkach, ale czy jest on bezpieczny? Influencerzy o tym nie wspominają.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W internecie nie brakuje ciekawych inspiracji. Warto jednak pamiętać, że rzeczy pokazane w sieci, szczególnie te adresowane do najmłodszych, powinny przejść przez nasz rodzicielski filtr bezpieczeństwa.
Coś, co wygląda super na ekranie telefonu czy komputera, wcale nie musi tak wyglądać w rzeczywistości. Dlatego dr hab. inż. Katarzyna Siuzdak, prof. IMP PAN, wzięła na tapet eksperyment z mandarynką. Ostatnio bardzo popularny także w przedszkolach.
Mars z mandarynki
Na swoim instagramowym profilu @science_mission naukowczyni postanowiła przestrzec internautów przed tą efektowną zabawą: "Droga Autorko, drogi Autorze treści wszelakich w SoMe, zastanów się, jakie zabawy proponujesz dla dzieci, czym się dzielisz, a co jest mało bezpieczne, bo ktoś może po prostu Ciebie naśladować i to się może źle skończyć" – napisała na Instagramie i przypomina: "Choć tobie się nic nie stało, masz z tego frajdę, nie znaczy, że tak będzie z twoimi naśladowcami".
Sztuczne ognie i wszelkie pirozabawki to nie są rzeczy do zabawy, przypomina ekspertka. Siuzdak wyjaśnia, że iskry są małe i krótkotrwałe, ale palą w temperaturze powyżej 1000 stopni C. Można poczuć delikatne ukłucie, ale iskry mogą także uszkodzić wzrok.
To nie zabawki
Eksperka jest zdania, że nie jest to eksperyment dla dzieci, ale jeśli już chcemy go wykonać, powinniśmy go zrobić poza domem. Siuzdak zauważa, że szkoda mandarynki, a ten sam efekt można uzyskać, wykorzystując wydmuszkę włożoną do szklanki. Zimnych ogni nie powinno się ruszać, dopóki się nie wypalą!
Warto także zaznaczyć, że to, co zostało w środku wydmuszki to związki metali nie tylko glinu czy żelaza, ale też baru czy strontu, które mogą spowodować zatrucie. (Uwaga! Niektórzy promują w sieci wyzwanie polegające na zjadaniu tej spalonej od środka mandarynki!)
Ja dodam od siebie, że jeśli rodzic uprze się na taką "zabawę" to absolutnie zawsze należy ją poprzedzić edukacyjną pogadanką. Dlaczego? Dowodem, jak bardzo to potrzebne, jest inny "hit internetu" z ostatnich kilku dni. Nastolatek wrzuca petardę do domowej toalety, zamyka deskę, siada na niej i... czeka na wybuch.
Na szczęście skończyło się "tylko" zniszczeniem klozetu, ale chłopiec absolutnie nie miał świadomości, że robi coś nie tylko niemądrego, ale przede wszystkim bardzo niebezpiecznego.