Codzienność stawia przed nami różne wyzwania. Dość powiedzieć, że bywa ciężko. Jak zarządzać własnymi emocjami i nauczyć tego naszych dzieci, by przetrwać z głową na powierzchni?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie znajduję na to jednej odpowiedzi, szukam od lat. Czasem jednak udaję mi się znaleźć proste techniki, naprawdę małe rzeczy, które okazują się wspierające.
Tym razem rzecz będzie o szklance. Znacie państwo to o widzeniu własnej szklanki do połowy pełnej lub w połowie pustej. Otóż szklanka z tej techniki często jest aż nadto pełna.
Nim szklanka wypełni się po brzeg
Proponowa technika wykorzystuje szklankę jako swoisty symbol naszych ciał i układów nerwowych. Kiedy dzieje się coś, co jest trudne dla naszego dziecka, cokolwiek: zła ocena, kłótnia ze znajomym – jego szklanka się napełnia. Możecie razem patrzeć, jak wody przybywa. Aż będzie jej tak dużo, że szklanki nie wystarczy, a układ nerwowy dziecka będzie przeciążony.
To moment na naukę narzędzi, które na czas pozwolą wylewać nieco wody ze szklanki. Moment na regulację emocji, by nie dopuszczać do przeciążenia. Wyrzucenie ich z ciała poprzez potrząsanie nim, taniec, ruch kierowany, techniki oddechu, rozmowę. W bezpiecznej przestrzeni, obejmując kontrolę nad całym procesem.
Nie będzie łatwo
Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Objąć uwagą swoje wszystkie emocje, kontrolować je, tylko dlatego, że nagle, z dnia na dzień, staliśmy się dorośli. A tym bardziej sprawować czułą opiekę nad emocjami innego, zależnego od nas człowieka: naszego dziecka.
Warto jednak podejmować próby, zawsze.
Dla własnej równowagi, harmonii w układzie rodzinnym i dla lepszej przyszłości naszych dzieci. Nie unikniemy ich upadków, ale możemy wyposażyć je w narzędzia, dzięki którym szybciej się podniosą.