Matczyna intuicja jest niesamowita, niestety dobre rady potrafią ją mocno zagłuszyć. Tak było w przypadku naszej czytelniczki Alicji. Choć miała przeczucie, że coś jest nie tak, uwierzyła "życzliwym". Dziś postąpiłaby zupełnie inaczej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Gdy moja córeczka miała 3 latka, jeszcze nie mówiła. Trochę zachowywała się inaczej niż dzieci w jej wieku. Ale zaczynała już mówić i była bardzo spostrzegawcza. Potrafiła układać szybko puzzle z 300 elementów. Lecz bała się kontaktu z innymi dziećmi. Zaczęłam się zastanawiać, czy dać ją do przedszkola. Ale mama oraz koleżanki namawiały mnie. Mówiły 'że rozgada się, jak będzie mieć kontakt z innymi dziećmi'.
Nie tego potrzebowała
Posłuchałam ich rad. Choć w głębi duszy czułam, że źle robię. Zosia jeszcze robiła w pieluszkę. Od pierwszego dnia jej się nie podobało w przedszkolu i często płakała. Miałam nadzieję, że to się zmieni po miesiącu. Ale było coraz gorzej. I po pół roku zauważyłam znaczne pogorszenie.
Zosia jakby w ogóle mnie nie słuchała i nie rozumiała, co do niej mówię. Poszłam do poradni i okazało się, że ma spektrum autyzmu. Po roku widziałam, jak inne dzieci robią postępy: uczą się, odpowiadają z sensem. A moje dziecko zachowuje się jak jakieś zwierzątko. Dałam Zosię do przedszkola specjalnego.
Tam nastąpiła ogromna poprawa. Ponieważ były małe grupki oraz codzienna terapia. Gdy Zosia nauczyła się mówić, to opowiedziała, jak ją źle traktowały dzieci w przedszkolu ogólnodostępnym. Powiedziała, jak jeden chłopiec wyzywał ją i bił. A moje biedne maleństwo nie potrafiło się obronić.
Inne nie oznacza gorsze
Gdybym mogła cofnąć czas, to nigdy nie dałabym dziecka, które nie mówi, do przedszkola. A jeśli już, to zrobiłabym badania w poradni i dała do przedszkola specjalnego. Bo tam córka poczuła się szczęśliwa.
Nie słuchajcie 'dobrych rad', że dziecku pomoże kontakt z dziećmi, które mówią. Ponieważ one widzą, że dziecko, które nie mówi, jest inne. A dla nich inne oznacza, że gorsze. Zosia w ogólnodostępnym przedszkolu cały czas bawiła się sama. Nieraz siedziała na dywanie i patrzyła się smutno w jeden punkt.
Ja odczułam na sobie, że matki, zamiast mnie wesprzeć, to czuły się lepsze. Bo ich dzieci mówią. I chwaliły się, co już potrafią ich dzieci. Nawet słyszałam, jak jedna z matek mówi z pogardą o Zosi. Niestety, ale nie każdy rodzic jest tolerancyjny i uczy kultury swoje dziecko".
Nie bój i nie wstydź się szukać pomocy
Alicja słusznie zauważa, że każde dziecko jest inne, każde ma inne potrzeby, rozwija się w innym tempie. Jeśli jednak jakieś zachowania cię niepokoją i podejrzewasz, że rozwój twojego dziecka przebiega inaczej niż pozostałych maluchów, warto zgłosić się o poradę do specjalisty, np. do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Być może dziecko po prostu rozwija się wolniej niż jego rówieśnicy, ale niewykluczone, jak w przypadku małej Zosi, że ma autyzm lub inne zaburzenia neurorozwojowe. Nie ignoruj objawów, by móc dać dziecku wsparcie i opiekę, jakich potrzebuje.