Są takie sytuacje, które każą nam skonfrontować się nie tylko z drugim człowiekiem, ale również z jego traumą, doświadczeniem, nabytymi schematami. To może być trudne, szczególnie kiedy pomiędzy wami kwili dziecko. Ta matka udowodniła, że można obronić swoje granice i nie skrzywdzić drugiej osoby w tym samym czasie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Swoim doświadczeniem podzieliła się ze mną bliska osoba, matka. A ja dzielę się nim dalej, ku przestrodze. Nie bądźcie, jak ta zastraszająca kobieta, to nie działa.
"Nie płacz, bo przyjdzie dziad"
"Byłam z dziećmi na placu zabaw. Starszy syn bawił się pięknie w piaskownicy, córeczka spała w gondoli. Jaś jest spokojnym dzieckiem, ale kiedy już płacze: robi to całym sobą. Ma niespełna trzy latka, więc wiem już, z czym wiąże się jego poczucie krzywdy. Jest morze łez i krzyk. To ok, to go reguluje, jest mu potrzebne. Jest we mnie pełna akceptacja.
Tej wiedzy nie miała obca dla nas kobieta, która przyszła ze swoimi wnuczkami na ten sam plac zabaw. Siedziała niedaleko nas, na sąsiedniej ławce. Jaś wsypał sobie piasek do oczu, zaczął płakać. Najpierw we względnej równowadze zawołał mnie, po czym kompletnie się rozkleił. Oczy zaczęły szczypać, trwało chwilę, zanim usunęliśmy z nich piasek. Dość powiedzieć, że płacz był intensywny.
Kiedy koiłam syna, jak przez mgłę usłyszałam słowa: "Nie płacz, bo przyjdzie dziad i cię zabierze". Znieruchomiałam, rozejrzałam się. Starsza kobieta z ławki obok patrzyła na moje kwilące dziecko.
Wciąż bujając synka, spojrzałam jej prosto w oczy i odpowiedziałam: "Proszę tak nie mówić do mojego syna. Ani do żadnego innego dziecka".
Tym razem to ona została wyprowadzona z równowagi, nie dała za wygraną: "Chciałam, żeby się uspokoił, chciałam pomóc".
Odpowiedziałam więc nieco spokojniej: "Nie w ten sposób. Nikt go nie zabierze, żaden dziad. Strach nic nam nie daje, spokój nie może być nim podszyty".
Wtedy zobaczyłam, jak jej oczy się zmieniają. Zobaczyłam w nich wstyd? Pokorę? Zrozumienie?
Nie czułam już do niej złości, która zrodziła się we mnie, jak w matce-lwicy, kiedy rzuciła do mojego syna taki tekst. Widziałam, że ona po prostu nie wiedziała, ale nie miała złych intencji. Widziałam, że ona jako mała dziewczynka słuchała o dziadzie i innych tego typu konceptach myślowych. Poprzednie pokolenia miały inne schematy wychowawcze.
Już nie jest dla nich czas. Myślę, że warto się z nimi rozstać".