Podcinanie dziecku skrzydeł to błędny schemat poprzednich pokoleń.
Jak inaczej, niż poprzez próby, dziecko ma "poczuć" życie na skórze? Fot. Pexels.com
REKLAMA

Chciałabym dać wam coś oczyszczającego, perspektywę inną, ważną: nie istnieje coś takiego jak "słomiany zapał". W każdym razie nie w takim znaczeniu, w jakim przywykliśmy go używać w języku kierowanym szczególnie do dzieci.

Nie ma nic złego w tym, że dziecko doświadcza, szuka.

Nie ma nic złego w tym, że dziecko się uczy, eksploruje i "dotyka" tego, co go "woła". Powiedziałabym nawet więcej: to musi być bardzo odważne i odpowiednio ukształtowane dziecko, przez swoich świadomych rodziców, skoro nie boi się podejmować prób.

Nie ma nic złego w tym, że dziecko z czegoś rezygnuje. I znowu o krok dalej idąc: nie ma nic złego w tym samym zachowaniu w przypadku dorosłego. Jeżeli na myśli mamy pasję, zainteresowania, może jakieś kursy, obszary wiedzy, które chcemy pogłębiać. I nagle dzieje się coś, cokolwiek i czujemy głęboko, że to jednak nie jest nasza droga długodystansowa, to nie ma w tym nic zdrożnego.

Ktoś kiedyś wmówił nam, że powinniśmy być zaangażowani, obowiązkowi, sumienni i wytrwali w swoich decyzjach. To wszystko brzmi fajnie, tylko że niespecjalnie oddaje doświadczenie, jakim jest życie.

Świat stoi przed naszymi dziećmi otworem

Doświadczanie życia, takim, jakie ono jest, poprzez próby, jest właściwie jedyną drogą poznania go. Jak dziecko ma się dowiedzieć, w czym jest dobre, do czego ma talent, predyspozycje naturalne, jeśli nie będzie próbować? Jak ma znaleźć swoje miejsce na ziemi?

I co słyszy, kiedy po wątpliwościach co do tańca nowoczesnego, słyszy od rodziców: "No tak, jak zwykle. Ty i ten twój słomiany zapał". Mogą sobie to państwo wyobrazić.

Mnie zajęło ponad dwadzieścia lat, kilka zmian szkół, kursów, staży i kierunku studiów, dojście do momentu, w którym jestem. Momentu, w którym wiem, że to, co robię, ma sens i każdego dnia jestem spełniona w swoim zawodzie.

Ponad dwadzieścia lat, a i tak chyba miałam sporo szczęścia.

To właśnie robimy dzieciom, kiedy demobilizujemy je tekstami o słomianym zapale. Otwierajmy przed nimi świat, pokazujmy im drogi, których jeszcze nie znają. Nie trzaskajmy im przed nosem raniącymi słowami. To do nich świat należeć będzie i to w ich rękach jest ich spełnienie. Postarajmy się tego tylko, jako rodzice, nie spieprzyć.

Czytaj także: