Teściowa próbuje wymusić na nas ochrzczenie syna. Mąż dla świętego spokoju chce to zrobić
List do redakcji
31 sierpnia 2021, 15:12·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 31 sierpnia 2021, 15:12
Po narodzinach dziecka wielu rodziców styka się z pytaniem: "To kiedy chrzest?”. Dla niektórych to normalne, innych krępuje lub denerwuje wścibstwo rodziny, bo coraz więcej, nawet wierzących, osób odkłada tego typu decyzję na później. Co jednak zrobić, gdy ktoś chce wpłynąć na nasz wybór?
Reklama.
Wielu rodziców po narodzinach dziecka słyszy pytanie: "To kiedy będą chrzciny?"
Nasza czytelniczka pisze, że postanowiła razem z mężem, że nie będą chrzcić syna, ale teściowa chce wpłynąć na zmianę ich decyzji.
Wiele osób chrzci dzieci, bo taka jest tradycja, a uroczystość jest okazją do rodzinnego spotkania.
"Urodziłam dziecko 9 miesięcy temu, prawie od porodu słyszę od teściowej: ‘To kiedy chrzciny'? Początkowo ją zbywałam, ale ona nie odpuszczała, co więcej w ostatnim czasie zrobiła się jeszcze bardziej natarczywa. Mam już jej dość, ale widzę, że zmieniła strategię” – pisze Agata.
To nasza decyzja, nic jej do tego
Przyznaje, że zarówno ona, jak i jej mąż byli wychowywani w wierze katolickiej, ale doszli do wniosku, że trudno uznać ich za osoby wierzące, dlatego na razie nie podjęli decyzji o chrzcie syna.
"Tymczasem teściowa coraz bardziej napiera, ale przestała zwracać się w tej sprawie do mnie, tylko postanowiła przekonać swojego syna. Mąż mówił mi kilka razy, że jego matka prosi go, by ochrzcić dziecko, że to ważne, że ona pomoże w organizacji uroczystości. Rozumiem, że jako katoliczka martwi się nieochrzczonym wnukiem, ale to nasza decyzja i nic jej do tego” – pisze Agata.
Dodaje jednak, że mąż zaczyna ulegać perswazjom swojej matki i raz pytał ją, czy może jednak ochrzcilibyśmy dziecko dla świętego spokoju.
Nawet nie chodzimy do kościoła
"Zdenerwowałam się, bo co to jest? Chrzest nie jest tradycją, okazją do spotkania z rodziną, a sakramentem i zobowiązaniem, że będziemy wychowywać dziecko w tej konkretnej wierze. Po co ta dwulicowość? Dla świętego spokoju i pod wpływem nacisków teściowej mam ochrzcić syna? My nawet nie chodzimy do kościoła, obchodzimy tylko Wielkanoc i Boże Narodzenie” – pisze Agata.
Tłumaczyła to mężowi, on przyznał jej rację, ale wygląda na to, że czuje się "między młotem a kowadłem”. Tymczasem teściowa sięgnęła po ostateczną broń i zwyczajnie stosuje szantaż emocjonalny.
"Powiedziała mężowi, że chrzciny wnuka to jej największe marzenie. Chciałaby wziąć w nich udział przed swoją śmiercią. Pomyślałam sobie złośliwie, że w takim razie mamy jeszcze sporo czasu, bo teściowa ma dopiero 57 lat” – dodaje Agata.