Naturalne jest najzdrowsze
Od dawna wiadomo, że wszelkie warzywa i owoce mają bardzo dobry wpływ na utrzymanie właściwej odporności dziecka. Jeżeli twój maluch lubi jeść brokuły, marchewkę, pietruszkę, paprykę jabłka i gruszki to fantastyczna wiadomość. O ile dziecko dobrze się rozwija, a pediatra nie dostrzega zaburzeń odporności, wówczas możesz jedynie dziecku serwować witaminy na talerzu, lub w kubeczku. Największą moc mają te kolorowe: zielone, czerwone, pomarańczowe i żółte. Posiadają witaminy takie jak A, B i C, które mają ogromne znaczenie dla odporności.
Witamina A: bogata w nie jest papryka, pomidory, brokuły, natka pietruszki, masło, szpinak, marchewka, a także mleko.
Pamiętajmy jednak, że jest to witamina, której przedawkowanie może być toksyczne dla naszego organizmu. Stosujmy więc je w umiarze.
Witamina B: bogata w nią jest fasolka, drób, nabiał, wołowina, a także pestki i orzechy. Tutaj ze względu na dużą możliwość reakcji alergicznych należy uważać z podawaniem orzechów. Dajemy w małych i ilościach i obserwujmy dziecko. Po kilku dniach można zwiększać ilość, nadal mając dziecko pod kontrolą.
Witamina C: natka pietruszki, szpinak, kiszona kapusta, brokuły, owoce cytrusowe (na które w porze jesiennej jest u nas sezon) kiwi, czarny bez.
Witamina D: pozyskiwana jest przede wszystkim ze słońca, dlatego latem lepiej się czujemy, mamy więcej energii. Wystarczy 20 minut dziennie takiej kąpieli słonecznej, aby zaspokoić zapotrzebowanie na słońce. Co, gdy za oknem chmury, deszcz i szaruga?
Najlepiej w tym sezonie podawać witaminę D w kapsułkach, bowiem trudno ją przyswoić naturalnie. Można jeść tłuste ryby, ale dla dzieci może to być dosyć obciążające żołądek. Warto wówczas sięgnąć po tran.
Nie taki czosnek straszny
Świetnie sprawdzają się też dosyć ostre i mocne przyprawy jak czosnek, imbir, chrzan. Są to naturalne antybiotyki. Pomyślicie pewnie, jak dziecku podać chrzan czy tym bardziej czosnek?
Nikt nie mówi, o tym by miało je spożywać łyżką ze słoika czy gryźć ząbek przy oglądaniu bajki. Choć jeżeli są tacy chętni – wspaniale.
Można chrzan dodawać do wielu potraw, chociażby do białego serka na śniadanie. Czosnek może być drobniutko posiekany i dodawany do sosu warzywnego, czy zupy kremowej. W takiej ilości, by dziecko mogło to zjeść, ale też by miało odrobinę tego cennego składnika.
Soki są niezbędne
Najlepiej te wyciskane w domu z pomarańczy, grejpfrutów, cytryny. Można taki sok osłodzić miodem i dodać listek mięty tworząc pyszną lemoniadę. Moje dzieci ją uwielbiają. Ale te mogą też silnie uczulać. Nie bójmy się owoców sezonowych jak jabłko, śliwka czy gruszka. Śmiało łączmy je z marchewką i niejadkom podawajmy zamiast jednego posiłku.
I tu uwaga dotycząca miodu. Trzeba uważać z jego podawaniem. Jest on bowiem silnym alergenem i u dzieci uczulonych mogą powodować biegunkę, katar, obrzęk gardła czy nawet wstrząs anafilaktyczny. Mówi się, że dziecko poniżej roku życia nie powinno go jeść ze względu na możliwość zarażenia się bakterie Clostridium botulinum, które produkują jad kiełbasiany zwany botuliną. Botulina to jedna z najsilniejszych znanych neurotoksyn.
Jaki miód
Jeżeli już wybieramy miód dla starszego dziecka, powinien być on ze sprawdzonego źródła.
Lany czy gęsty? Lany najprawdopodobniej jest dekrystalizowany a twardy nieprzetworzony. Dlatego lepiej kupować ten gęsty, warto mieć na uwadze, że miód w stanie płynnym może po prostu być niedawno wybierany z ula i nie zdążył się jeszcze skrystalizować. Sprawdzajmy zatem datę rozlewu.
Moc ziół i świeże powietrze
Zwłaszcza szałwia, tymianek czy rozmaryn również sprawdzą się w kuchni. Nie bójmy się ich dodawać do dań. Wzbogacą ich smak i wzmocnią odporność maluszków.
Oprócz właściwej diety dbajmy o to by nasze dzieci (a także my) miały możliwość chodzenia na długie spacery, co najmniej 2 godziny dziennie. Nie obawiajmy się, że jest chłodno, czy trochę wieje wiatr. Spacery w słońcu przy temperaturze + 25 stopni Celsjusza nie poprawią jakoś spektakularnie odporności. Hartowanie, wietrzenie w pomieszczeniach, w których przebywa dziecko to czynności, które warto wprowadzać.
Infekcje infekcjom nie równe
Male dzieci, zwłaszcza te, które zaczęły dopiero chodzić do żłobka czy przedszkola będą łapały infekcje, czy tego chcemy, czy nie. Może to być nawet 5,6 w roku. Katar, kaszel, gorsze samopoczucie. Dziecko musi przez to przejść, aby zbudować sobie własną odporność, reakcje organizmu na wirusy je otaczające.
Pamiętajmy jednak, że w sytuacji, kiedy nasze dziecko często choruje poważnie ( np. przebyło 6 angin w roku) ma poważne infekcje, jest ospałe, zmęczone i apatyczne warto udać się do pediatry i wówczas skonsultować, czy aby nie potrzeba dziecka wesprzeć silniejszą suplementacją, czy lekami.