Rodzinne zakupy w niedzielne popołudnie. Mijamy dział prasowy. Jest on całkiem spory, więc większość okładek zlewa się w oczach w kolorową mozaikę. Głównie widać twarze, te bardziej znane, celebryckie i gwiazdorskie, oraz krajobrazy, wnętrza, dzieci, bajki... ale na pierwszym planie, w najbardziej wysuniętym punkcie działu, tuż obok pieczywa, widać majtki.
Ten element kobiecej bielizny, zasłaniający pupę i waginę, pojawił się na okładce "Wysokich Obcasów". W tym przypadku to majtki niezwykłe, przynajmniej dla wielu osób mnie mijających, głównie mężczyzn, bo obsypane czerwonym, brokatowym proszkiem, przypominającym krew menstruacyjną. I co się dzieje dalej...
Wiele kobiet, oraz młodych mężczyzn, przechodzi obok niej obojętnie, co mnie cieszy. W końcu sama znam większość takich, którzy nie mają problemu z zakupem podpasek czy tamponów dla swoich żon i partnerek. Kilku otwiera szeroko oczy, a jeden, ok. pięćdziesiątki, jest wyraźnie oburzony. Sięgając po chleb ową okładkę ma tuż obok i wtedy pozwala sobie na komentarz: "To obrzydliwe, nie na miejscu". Mój kilkuletni syn jest zdecydowanie innego zdania, bo przecież "mamusie tak mają, że co miesiąc leci krewka"...
Okładka Wysokich Obcasów głosi, "Tak, mamy okres i nie będziemy się tego wstydzić", a sam artykuł porusza kilka istotnych kwestii, z których na co dzień możemy sobie nie zdawać sprawy, np. fakt, że wciąż brutalnie jest to temat spychany do sfery "tabu". Za przykład może posłużyć tutaj choćby wywiad z aktorką Jennifer Lawrence, która to powiedziała dla "Harper's Bazaar", że ubrała na galę sukienkę inną niż zamierzała na początku, wersję B, gdyż kreacja A, była niewygodna dla niej tego dnia, bo miała okres. Jak cytują wysokieobcasy.pl, oznajmiła, że: "nie ma ochoty wciągać macicy". Jednak w tłumaczonej na język polski wersji wywiadu, zdanie to zostało całkowicie pominięte i zamienione na: "nie mam zamiaru wciągać brzucha i udawać szczuplejszej niż jestem".
Aktorka jest niezwykle szczera i prawdziwa w swoich wywiadach na tematy dotyczące spraw kobiet, swojej anatomii, fizjologii. Jest to przejaw jej życiowej postawy i poglądów i na pewno nie spodobał by się jej ten przekład. O krok dalej poszła amerykańska biegaczka, która to nie tylko mówiła, ale też pokazała światu ten nieodłączny element kobiecej natury. Przebiegła ona kilkadziesiąt kilometrów z lejącą się po nogach krwią menstruacyjną. Był to jej manifest, zwrócenie uwagi, że sportowiec-kobieta, też ma okres, że na świecie jest mnóstwo kobiet, które właśnie tak żyją, muszą funkcjonować bez podpasek, albo są wręcz wykluczane na czas trwania okresu.
Głośną sprawą były również fotografie artystki, Rupi Kaur, przedstawiajace ją, leżącą na łóżku, z plamą menstruacyjnej krwi na spodniach i prześcieradle. Możecie cała serię obejrzeć na callyourgirlfriend.com.
Zdjęcia te spotkały się z oburzeniem administratorów Instagrama i zostały usunięte, co artystka potem głośno komentowała udzielając licznych wywiadów. Niemalże jawna pornografia, często nastoletnich dziewczynek, Instagramowi nie przeszkadza, a kilka plamek z okresu, już bardzo.
Jak informują Wysokie Obcasy, w Polsce obowiązuje 8 proc. VAT na podpaski i tampony. We Fracji z 20 proc. zmniejszono go do 5,5 procenta. Całkowicie zniesiono go natomiast w Kanadzie i częściowo w USA. Sam Barack Obama wyrażał zdziwienie i niezrozumienie tej sytuacji, twierdząc, że tak kiedyś wymyślili mężczyźni.
W niektórych środowiskach na świecie głośno mówi się o tym, że tampony i podpaski są takim samym podstawowym środkiem higieny co mydło, czy papier toaletowy. Do tego przecież miesiączka, dotyczy połowy społeczeństwa na całym świecie! Jednak tabu menstruacji istnieje do dziś, co widać np. w reklamach podpasek polewanych niebieskim płynem.
Dlaczego "ta" krew oburza bardziej niż inna? Mam nadzieję, że tak już nie będzie w przypadku pokolenia naszych dzieci. A nawet pójdę o krok dalej, życzyłabym sobie, żeby w przyszłej szkole mojej córki, obok mydła i papieru toaletowego, były podpaski, tampony! Bo mało to razy w liceum koleżanka dostawała niespodziewanie miesiączki, na co nie była przygotowana? A do tego, wstydziła się powiedzieć wychowawcy o problemie. Krew zalewała jej jeansy, a ona przewiązywała bluzę w pasie... Nie chcę, żeby moja córka kiedykolwiek wstydziła się tego aspektu swojej kobiecości, bo jest on jej nieodłącznym elementem. I już!