Fot. Pixabay / [url= https://pixabay.com/pl/bo%C5%BCe-narodzenie-tabela-ustawienie-791110/]kaboompics[/url] / [url= https://pixabay.com/pl/service/terms/#usage]CC[/url]
Fot. Pixabay / [url= https://pixabay.com/pl/bo%C5%BCe-narodzenie-tabela-ustawienie-791110/]kaboompics[/url] / [url= https://pixabay.com/pl/service/terms/#usage]CC[/url]
REKLAMA
Na co dzień wielu z Nas nawet nie zdaje sobie sprawy, że wiele rodzin spędzi święta oddzielnie ze względu na pracę. Nie zastanawiamy się nad tym, bo przecież to takie naturalne, żeby być w gronie najbliższych, dzielić się opłatkiem, kolędować, zjeść kolację i odpocząć. A tych zawodów jest naprawdę sporo.
„Mój mąż Adam jest informatykiem. Jeżeli wszystko w jego firmie jest w porządku, to może całe 8 godzin siedzieć i przeglądać Internet. Jeżeli jednak ma ‘pracę’ to oznacza, ze w firmie coś szwankuje. Dlatego ktoś musi być na stanowisku non stop”. Opowiada Alicja, której mąż pracuje w jednej ze stacji telewizyjnych. „Na co dzień taki tryb pracy zupełnie nam nie przeszkadza. Ja prowadzę własną działalność, Adam pracuje na 6tą, na 14tą lub na 22gą. Dlatego wiele rzeczy możemy zorganizować bez brania dodatkowych dni wolnych.
A święta? Nazwijmy to konsekwencją wygodnego życia w ciągu roku
Zamiast kolacji wigilijnej zjemy wspólne, świąteczne śniadanie. Nasza córka już wie, że w tym roku prezenty otworzymy przy bożonarodzeniowym śniadaniu, bo Mikołaj przyniesie je dopiero jak wszyscy będą w domu. A wszyscy będą jak ona już zaśnie. I tyle. Nie ma co płakać. W drugi dzień świąt będziemy ze sobą od rana do nocy”.
Edyta wspomina, że to nie pierwsze święta, które spędzi w szpitalu
„Zawsze urządzamy sobie skromną kolację, składamy życzenia. Mamy choinkę, grające po cichu w dyżurce kolędy. Ale mamy też masę pracy. Oprócz nas wigilię bez rodzin spędzają też pacjenci, a im jest jeszcze trudniej. Dlatego staramy się być z nimi i jakoś ułatwić im – nie wiem czy przetrwanie to dobre słowo, ale właściwie o to chodzi – a więc tak, przetrwanie tego wieczoru”.
Grażyna pracuje w jednym z zakładów produkcyjnych
„Nie lubię tej pracy. Jest wyczerpująca fizycznie, pracujemy w ruchu ciągłym. Nie ma szans na dłuższe przerwy. Ale jestem samotną mamą i muszę sobie radzić. W tym roku w wigilię idę na nockę, więc jest super, bo zjem kolację z dzieciakami. Rok temu były z dziadkami, ale za to spędziliśmy wspólnie Pierwszy dzień świąt. Czy mam dość? No jasne że tak, ale co mam zrobić?”
Na czym w ogóle polega praca w ruchu ciągłym? Zadania wykonywane w dany zakładzie pracy z przyczyn obiektywnych nie mogą być przerwane. Decyduje o tym najczęściej konieczność ciągłego zaspokajania potrzeb ludności. Mówimy więc o zakładach takich jak elektrociepłownie, huty czy kopalnie, ale też szpitale, apteki, stacje benzynowe czy stacje telewizyjne.
Zdaniem Alicji najgorsze są komentarze rodziny pełne współczucia
„Mam ochotę na nich wszystkich wrzasnąć. Do jasnej cholery, nie spędzimy razem wigilii, ale będziemy razem cały drugi dzień świąt i zostaje nam jeszcze poświąteczna niedzielę w bonusie. Poza tym Adamowi wypadają w grafiku 4 dni wolego po nowym roku, więc pojedziemy na kilka dni w góry. To źle? Przywykliśmy do takiego stylu życia i on nam pasuje”.
„To, że jakieś znajome czy dalsze ciotki współczują mi – olewam. Ale nie mogę znieść jak zaczynają tkliwie zwracać się do moich dzieciaków” tłumaczy rozdrażniona Grażyna. „Dziewczynki są przyzwyczajone do tego, że pracuję o różnych godzinach. Mieszkamy razem z moimi rodzicami i dla niech najbliższa rodzina to nie tylko ja, ale też babcia i dziadek. Dlatego nawet jeśli nie było mnie podczas wigilijnej kolacji nie miały poczucia, że spędzają święta w samotności. One to rozumieją, ale niestety ludzie stojący z boku nie potrafią. I żeby jeszcze zatrzymali to dla siebie, ale nie – trzeba się poużalać. Choć tak prawdę mówiąc to nie rozumiem nad czym. Nad tym, że mnie nie ma? Nad tym, że dziewczynki wigilię spędzą z mamą, ale wieczorów w dni świąteczne już nie? Najbardziej chyba nad tym, że mogą się pożalić. To usprawiedliwia ich czterodniowe w tym roku siedzenie na tyłach, jedzenie i marudzenie”.
„Czy jest mi przykro?”
Edyta dłuższą chwile zastanawia się nad odpowiedzią. „Właściwie to sama nie wiem. Zasadniczo nie. Nie spędzam wigilii zupełnie sama. Co prawda nie z najbliższą rodziną, ale z ludźmi. Rozmawiamy, opowiadamy sobie różne historie, to wspaniały aspekt mojej pracy. Czasem jest mi przykro, że nie siedzę przy stole z rodziną, ale przecież w tym roku usiądziemy razem do świątecznego śniadania w Pierwsze Święto a później w drugie. Więc będziemy razem. Poza tym Marek na pewno przyjedzie z opłatkiem. Robi to zawsze, kiedy mam dyżur w święta. Wracając wiec do pytania czy jest mi przykro. Tak jak mówiłam, zasadniczo nie, ale jak któraś kolejna osoba z rzędu zaczyna się użalać nad moim losem to sama w to wątpię.
„Nie jest mi przykro. I nie jest przykro Adamowi!” niemal wykrzykuje Alicja. „Ale z tego co słyszę to powinno nam być. Bo przecież to czas dla rodziny, dla bliskich – wyznaczanie dyżuru w takie wieczór jest bezduszne i nieludzkie. Ludzie! Chcecie oglądać telewizję w wigilijny wieczór? To też jest smutne. Ale skoro chcecie, to nam nie współczujcie, bo macie taką możliwość również dlatego, że ja będę z dziećmi a mój mąż po drugiej stronie waszego ekranu”.