Dzieci należy nosić na rękach najdłużej, jak się da. Dlaczego więc wszyscy nam to odradzają?
Krystyna Ułamek
29 października 2015, 10:13·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 października 2015, 10:13
Chyba każdy rodzic słyszał dobrą radę powtarzaną, jak mantrę: Nie bierz na ręce, bo rozpieścisz i już będziesz musiał/-a nosić. Czy rzeczywiście maluch się przyzwyczai i z ramion rodzica nie będzie chciał zejść? Wątpliwe. Czy widzieliście sześciolatka, który zamiast ganiać z dzieciakami po placu zabaw wisi u mamy na rękach? No to może dwulatka, który nie popędzi w stronę kolorowej koparki w piaskownicy? Choćby ośmiomiesięcznego szkraba, który właśnie opanował sztukę raczkowania i żadną siłą z rąk opiekuna zejść nie chce?
Reklama.
Drodzy rodzice, nie wierzcie ani przez chwilę, że Wasza pociecha się przyzwyczai – otóż nie ma na to szans. Im dziecko starsze, tym ma większą potrzebę eksplorowania świata. Czas, kiedy chciało być noszone minie bezpowrotnie. Przyjdzie pewnie taka chwila, że nawet całusa pod szkołą nie da, bo to obciach.
Wpisane w geny Jesteśmy noszeniakami, po urodzeniu całkowicie zależni i przystosowani do bycia noszonym na ciele rodzica. Świadczą o tym odruchy u noworodka: chwytny oraz zaciskanie ud i rąk przy gwałtownych ruchach noszącego. Matka Natura wklepała nam w geny taki program, więc noszenie to nie rozpieszczanie, a zaspokajanie podstawowej potrzeby. Jean Liedloff w książce „W głębi kontinuum” (która zapoczątkowała nurt rodzicielstwa bliskości) tak pisze: "W czasie swojego życia w macicy ludzki płód ma możliwość przebycia drogi, która wiedzie od stadiów rozwojowych najdawniejszych przodków: od pojedynczej komórki, poprzez płazy, aż do homo sapiens gotowego do przyjścia na świat. […] Ciepła i ciasna macica odżywia go […]. Słyszy bicie jej [matki] serca, głosy innych ludzi i zwierząt. Słyszy dźwięki wydawane przez matczyne ciało: odgłosy trawienia, chrapanie, śmiech, śpiew, kaszel […]. Dzięki ich doświadczeniu ludzki płód spodziewa się tych odgłosów, szturchnięć i nagłych ruchów. Noworodek […] spodziewa się, że zostanie wzięty na ręce, a wrodzony zmysł podpowiada mu, że jest to jego właściwe miejsce. To, czego doświadcza w ramionach matki, jest zgodne z jego kontinuum, zaspokaja bieżące potrzeby i przyczynia się do jego rozwoju".
Pierwsze trzy miesiące życia są często określane, jako czwarty trymestr ciąży. Człowiek przychodzi na świat na wcześniejszym etapie rozwoju niż inne ssaki, co jest spowodowane proporcją główki do miednicy.
Wzmacnianie więzi Dzieci noszone przez opiekunów słyszą bicie ich serca, czują rytm ruszającego się ciała, ta bliskość zapewnia im większe poczucie bezpieczeństwa. Badania wykazują, że noszone maluch są spokojniejsze, mniej płaczą i więcej śpią. Wbrew obiegowej opinii o przyzwyczajeniu, dzieci, których potrzeba bliskości jest zaspokajana, chętniej eksplorują otoczenie, są bardziej niezależne i pewne siebie. Jest to doskonały sposób budowania więzi w pierwszych miesiącach życia dziecka przez ojców, a także rodziców adopcyjnych.
Zdrowie i rozwój Fizjoterapeuci twierdzą, że układanie noworodka na wznak niekorzystnie wpływa na rozwój kręgosłupa. Na pionizację dziecko ma około roku. Chusty i nosidła ergonomiczne zapewniają maluszkowi optymalny rozwój kręgosłupa oraz profilaktykę dysplazji stawów biodrowych. Zamotane, czy ułożone w nosidle maleństwo przyjmuje fizjologiczną pozycję: zaokrąglone plecki w kształcie C (kifoza) oraz nogi ułożone w tzw. „żabkę fizjologiczną” - odwiedzione nóżki, kolana na wysokości pępka (zapewniają idealne dopasowanie główki kości udowej do panewki stawu biodrowego). Według badań dzieci, które były chustowane rzadziej cierpią na wady postawy. Dzięki chustom i nosidłom ergonomicznym ciężar ciała dziecka jest równomiernie rozłożony i nie obciąża nadmiernie kręgosłupa noszącego.
Noszenie jest też jednym ze sposobów radzenia sobie z kolką Oglądanie świata z perspektywy dorosłego dostarcza wielu bodźców zmysłowych, co ma korzystny wpływ na rozwój układu przedsionkowego, który odpowiada za słuch i mowę, napięcie mięśniowe, prawidłową pracę gałek ocznych, koordynację, płynność ruchów oraz prawidłowy przebieg integracji sensorycznej.
Opiekunowie też skorzystają A najwięcej mama. Eksperci dowodzą, że częste noszenie stymuluje laktację, co może być szczególnie przydatne w przypadku, kobiet, które urodziły poprzez cesarskie cięcie. Obniża ryzyko wystąpienia depresji poporodowej. Korzystanie z chust, czy nosideł uwalnia ręce, dzięki czemu wiele czynności można wykonać jednocześnie mając maluszka tuż przy swoim sercu. To wzmacnia u rodziców poczucie pewności siebie w nowej sytuacji.
Wybierając się na spacer lub „do miasta” warto czasem zamienić wózek na nosidło lub chustę. Dzięki temu nie staną Wam na drodze, żadne przeszkody, jak wiadukty bez podjazdu, nieodśnieżony chodnik, itp.
Pomysł, że noszenie może zepsuć malucha narodził się w społeczeństwach wysokorozwiniętych, w tradycyjnych wciąż normą jest, że noworodkowi i niemowlakowi (a także starszym dzieciom) nie skąpi się czułości. Według Fredericka Leboyer (ginekologa i położnika, popularyzatora masażu Shantala) noszenie jest tak samo istotne dla życia malucha, jak pokarm: "Być noszonym, kołysanym, głaskanym, trzymanym, masowanym – tyle pokarmów dla małych dzieci, równie niezbędnych, jak witaminy, sole mineralne i proteiny, o ile nie bardziej. Jeżeli pozbawimy je tego wszystkiego oraz zapachu, ciepła i głosu, który dobrze zna, dziecko, nawet nafaszerowane mlekiem, podda się i umrze z głodu".