Seks nie jest tabu. A przynajmniej od pewnego czasu nie jest. Seks w małżeństwie, seks singla, seks par homoseksualnych. Tak, wiemy, że seks jest czymś naturalnym, a poczucie wstydu czy zażenowania, pojawiające się przy okazji tego tematu, towarzyszy nam coraz rzadziej. Jednak jest pewna granica. Poczucie przyzwoitości i osobistej kultury sugeruje, aby swoje łóżkowe sprawy zostawiać w sypialni i nie epatować nimi... w mediach.
Ci wszyscy, którzy jeszcze niedawno słuchając wypowiedzi państwa Terlikowskich, zastanawiali się jak wygląda ich współżycie małżeńskie otrzymali w końcu odpowiedź. Otóż seks po bożemu nie musi być ani klasyczny, ani nudny. Tylko po co oni nam to mówią?
W ostatnim czasie Pani Terlikowska wypowiedziała się w wywiadzie na temat seksu oralnego.
Gdzie dokładnie kończyć wolno, tego już pani Terlikowska nie dopowiedziała. Każdy jednak może sobie wyobrazić, choć sugerowałabym, by tego nie czynić. Clou programu jest bowiem takie, by wszystko odbywało się w relacji mąż-żona. I fajnie. Jednak ponownie pytam: "po co?".
Brak zgody między małżonkami? Nie wiem, czy wersja ta była uzgodniona przez państwa Terlikowskich, ponieważ parę dni później mogliśmy przeczytać wypowiedź jej męża, dla odmiany na temat seksu analnego.
Niestety w związku z tym, że pani Terlikowska zamiast wypowiadać się na temat swojej głębokiej wiary, zaczęła opowiadać o zasadach, na jakich powinien opierać się seks katolickich małżonków, doszło do kontrowersyjnej rozmowy w programie Moniki Olejnik.
Ksiądz Oko i Robert Biedroń, chcąc nie chcąc, weszli w dyskusję na temat seksu analnego oraz oralnego, w kontekście słów pani Terlikowskiej. Program ten nie spodobał się jednak publicyście, czego nie omieszkał skomentować na Facebooku - zabronił Monice Olejnik „wycierać sobie gęby jego żoną”.
Cóż, może nadeszła pora, by pani Terlikowska wróciła do swoich obowiązków domowych, zamiast biegać po różnego rodzaju mediach, ośmieszać siebie i katolików, opowiadając o seksie. Wtedy też jej mąż nie musiałby tracić czasu i energii na walkę o jej dobre imię.
Całą sprawę dość dosadnie skomentowała dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska. Choć zrobiła to w dość ostry i stanowczy sposób, to ciężko się z nią nie zgodzić. Jeśli ktoś mówi w mediach o sprawach tak kontrowersyjnych, będąc na dodatek osobą kojarzoną ze środowiskiem katolickim, to ciężko spodziewać się, że sprawa rozejdzie się po kościach. Nie wiemy co myślała Pani Terlikowska i chyba nie chcemy wiedzieć...
Reklama.
W małżeństwie wszystko jest dozwolone. Nie ma nic złego w seksie oralnym, jeśli to jest mąż i żona. To nie jest grzech tylko pod jednym warunkiem – wszystko kończymy w kobiecie. Co robimy od początku do końca, to już fantazja małżonków .
Małgorzata Terlikowska
Seks analny (…) Wyklucza on poczęcie, a po drugie (nawet jeśli jest elementem współżycia, które kończy się aktem waginalnym) narusza godność osób w nim uczestniczących. Dlaczego? Odpowiedź jest boleśnie prosta. Odbyt nie jest zbudowany w sposób, który umożliwia współżycie, a seks analny ma dramatyczne skutki zdrowotne dla osób w nim uczestniczących. Mężczyzna, który skazuje na niego żonę, dowodzi, że od jej zdrowia, od jej dobra ważniejsza jest dla niego przyjemność.