![Fot. Flickr / [url=http://bit.ly/1MPKq2J]Travis Swan[/url] / [url=https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/]CC BY-SA[/url]](https://m.mamadu.pl/7332dded0a9bddc0bca43a6b61bb5666,360,0,0,0.jpg)
Wyobraź sobie, że jesteś dzieckiem. Jesteś zmęczony, chcesz jechać do domu, wejść do swojego pokoju i zająć się zabawkami, tymczasem dowiadujesz się, że w Twoim domu umierają ludzie. Przez te kilka chwil, zanim nie dowiesz się, że to powiedzonko („co to znaczy powiedzonko?”) wyobrażasz sobie same koszmary…
Drugą popularną grupę gróźb stanowią te dotyczące świata zewnętrznego. Z pomocą bezradnemu rodzicowi może przyjść postać fikcyjna („Baba Jaga zabiera takie niegrzeczne dzieci!”), funkcjonariusz („Zadzwonię na policję, jeśli będziesz się tak zachowywać!”) lub nawet przypadkowy przechodzień („Pan Cię zaraz zabierze!”). W tej sytuacji, podobnie jak w poprzednich przykładach, znów pozbawiamy się w oczach malucha funkcji ochronnej.
Straszenie domem to kolejny z fatalnych pomysłów. Tak samo jak słynne: „Zobaczysz jak tata wróci z pracy!”, czyli robienie „tego złego” z drugiego rodziców. Dom oraz rodzice powinni kojarzyć się dziecku z poczuciem bezpieczeństwa, tymczasem odwlekając mistyczną karę sprawiamy, że maluch zaczyna z lękiem myśleć o najbliższym mu miejscu. Najczęściej o całej sprawie zapominamy już w trakcie powrotu, a małżonkowi nie zamierzamy nawet wspominać o porannym incydencie, dziecko jednak pozostaje w ciągłym strachu, który może potem pojawiać się niezależnie od tego czy czeka na nie kara, czy nie. Warto pamiętać, że małe dziecko bardzo szybko zapomina, czego dotyczyć miała kara, przez co po odwleczeniu jej staje się ona zupełnie bezskuteczna.
Wspomniane wyżej groźby wiążą się z jeszcze jednym niebezpieczeństwem. Dobrze wiemy przecież, że dziecka nie porwie ani Baba Jaga, ani stojący obok pan, nie oddamy go też do domu dziecka, ani nie zostawimy w środku miasta. Postraszone dziecko, nie doczekawszy się zapowiedzianej katastrofy, najpierw odetchnie z ulgą a potem może dojść do wniosku, że rodzic go najzwyczajniej okłamał. W tym wypadku nie dość, że maluch „uodparnia” się na powtarzane przez rodzica „straszaki” to jeszcze traci do niego część swojego zaufania.
Straszenie dzieci wydaje się być bardzo kuszącą metodą wychowawczą. Jest szybkie i na początku bardzo skuteczne.