
REKLAMA
Mamusia/tatuś mnie krzywdzi
Doświadczenie w nagłym robieniu się czerwona jak burak mam spore. Nie dalej jak wczoraj byłam odbierałam syna z przedszkola. Dziecię moje bynajmniej nie z rodzaju tych, które dają sobie w kaszę dmuchać, przychodzi do szatni z podbitym okiem.
Doświadczenie w nagłym robieniu się czerwona jak burak mam spore. Nie dalej jak wczoraj byłam odbierałam syna z przedszkola. Dziecię moje bynajmniej nie z rodzaju tych, które dają sobie w kaszę dmuchać, przychodzi do szatni z podbitym okiem.
Zapominając, że szatnia pełna rodziców pytam głośno, co się stało i któż cię syneczku tak skrzywdził. Z reguły pytam po cichu obawiając się, że w pobliżu będzie matka jego przeciwnika, który niewykluczone, że wygląda jeszcze gorzej.
Dziecko w podzięce za zainteresowanie wpatruje we mnie swe lazurowe oczy i mówi dobitnie: Tata. Dla wyjaśnienia: ojciec syna oczywiście palcem nie tyka. Nasz domowy pedagog był na wyjeździe, gdzie uczył właśnie swoich wychowanków o tym, że agresja nie ma sensu a "przemoc rodzi przemoc" i dużo przed wyjazdem na ten temat mówił. Oko podbił jakiś Michał.
Do tej pory nie rozumiem, w jaki sposób siła skierowanych na mnie spojrzeń nie spowodowała rozstąpienia się ziemi, która by mnie pochłonęła.
Moje doświadczenia są jednak żadne w porównaniu z tym, co potrafi wypalić córka koleżanki.
Zaalarmowana bójką rodzeństwa mama, może zastać sytuację, w której tata usilnie próbuje rozdzielić skłócone dzieci. Niby nic, gdy walka wre, nie ma wyjścia. Latające kredki i drewniane klocki bywają niebezpieczne - dzieci trzeba przytrzymać, zanim ktoś straci oko.
Zaalarmowana bójką rodzeństwa mama, może zastać sytuację, w której tata usilnie próbuje rozdzielić skłócone dzieci. Niby nic, gdy walka wre, nie ma wyjścia. Latające kredki i drewniane klocki bywają niebezpieczne - dzieci trzeba przytrzymać, zanim ktoś straci oko.
Ale okazuje się, że na pytanie "co się tutaj dzieje", można usłyszeć zaskakującą odpowiedź:
Tata się na mnie kładzie i robi mi krzywdę.
Tata się na mnie kładzie i robi mi krzywdę.
Dlaczego mnie głodzisz?
Robienie rodzicom obciachu, to również bardzo skuteczna metoda zdobycia słodyczy, których rodzice nie chcą im kupować. Znaczy chcą, ale wtedy gdy zjadły śniadanie, nie są przed obiadem i w dodatku jest ten dzień, kiedy je się słodycze.
Robienie rodzicom obciachu, to również bardzo skuteczna metoda zdobycia słodyczy, których rodzice nie chcą im kupować. Znaczy chcą, ale wtedy gdy zjadły śniadanie, nie są przed obiadem i w dodatku jest ten dzień, kiedy je się słodycze.
Ale zasady są po to, by je łamać. Wzbudzanie litości bywa skuteczną metodą. I z powodzeniem stosują je te dzieci, które zwykle trzeba prosić na wiele sposobów, by rzeczywiście cokolwiek zjadły.
Na jednym z forów w internecie została opisana taka historia:
Kupisz mi batona??? Proszę – pyta dziecko w sklepie
Nie – mówi matka
A czekoladę, albo chrupki? Paluszki może? - ciągnie dalej.
Matka nieugięta, więc dziecko sięga po ostateczny argument. – Przecież ja dziś jeszcze nic nie jadłam. Nie jadłam śniadania, później też nie. Jestem głodna, daj mi jeść – żaliło się dziecko na cały sklep.
Kupisz mi batona??? Proszę – pyta dziecko w sklepie
Nie – mówi matka
A czekoladę, albo chrupki? Paluszki może? - ciągnie dalej.
Matka nieugięta, więc dziecko sięga po ostateczny argument. – Przecież ja dziś jeszcze nic nie jadłam. Nie jadłam śniadania, później też nie. Jestem głodna, daj mi jeść – żaliło się dziecko na cały sklep.
Sukces został jednak osiągnięty – batona kupiła inna pani i bez zgody tej okrutnej matki dała dziecku.
Smaczną historię opisuje także blogerka Klara Mrozek (Dziś też cię kocham). Wspomina, jak jej syn cieszył się kiedyś z bananów. Zapytała go, dlaczego tak się cieszy, jakby nigdy nie widział bananów. A ten odpowiedział: Bo mi nie kupujecie, tylko tata trzyma w garażu!
W autobusie jest nudno
Klasycznym miejscem do robienia obciachu rodzicom jest autobus. Czasu jest dużo, droga długa, korki po drodze. Dziecko tylko kombinuje, jakby tu spożytkować czas. Mój syn, wożony do żłobka do innej dzielnicy (w mojej żłobka nie ma) z reguły chciał co dwie sekundy zmieniać siedzenie.
Klasycznym miejscem do robienia obciachu rodzicom jest autobus. Czasu jest dużo, droga długa, korki po drodze. Dziecko tylko kombinuje, jakby tu spożytkować czas. Mój syn, wożony do żłobka do innej dzielnicy (w mojej żłobka nie ma) z reguły chciał co dwie sekundy zmieniać siedzenie.
Zatrzymywany siłą i przemocą na swoim miejscu wrzeszczał: Ratunku!!! Pomocy!!! Ludzie, ratujcie gościa!!!
Historię rodzicielskiej hańby można znaleźć też na blogu Pogoda Ducha. Autorka przytacza rozmowę zasłyszaną w pociągu do Zakopanego:
- A dokąd to jedziesz malutka? – zagadnęła dziewczynkę współpasażerka.
- Do Zakopanego – odpowiedziała grzecznie dziewczynka.
- I co tam będziesz robić, skarbie?
- Jedziemy z mamusią znaleźć sobie jakiegoś tatusia.
- Do Zakopanego – odpowiedziała grzecznie dziewczynka.
- I co tam będziesz robić, skarbie?
- Jedziemy z mamusią znaleźć sobie jakiegoś tatusia.
Kupa i okolice świetnie robią obciachowi
Dobrym miejscem na robienie wstydu rodzinie jest także kościół. Msza święta z reguły dla najmłodszych nie jest znaczącym momentem, a godzinną nudę trzeba jakoś przetrwać.
Dobrym miejscem na robienie wstydu rodzinie jest także kościół. Msza święta z reguły dla najmłodszych nie jest znaczącym momentem, a godzinną nudę trzeba jakoś przetrwać.
Kiedyś byłam świadkiem, jak dziecko podeszło do konfesjonału, patrzyło na księdza, patrzyło aż w końcu głośno i dobitnie zapytało: Co tak siedzisz i nic nie mówisz? Zesr....eś się czy co?
Czyje to było dziecko nie wiem. Żaden z rodziców się nie przyznał. Moje wtedy jeszcze grzecznie spało w wózeczku.
Nieciekawie miała także koleżanka, która jechała z córką zatłoczoną widną. Nagle poczuły obie nieprzyjemny zapach. – O mamo, puściłaś bąka – powiedziała głośno dziewczynka. Po chwili, kiedy wszyscy wysiedli powiedziała po cichu: Mamo, żartowałam. To ja puściłam bąka.
Rodzinny gender
Równie dobrym momentem są imprezy rodzinne. Takie, na które ubiera się dziecko ładnie, zawczasu uczy wierszyków i dobrych manier. Tak, by zaimponować wszystkim ciotkom i innym kuzynom.
Równie dobrym momentem są imprezy rodzinne. Takie, na które ubiera się dziecko ładnie, zawczasu uczy wierszyków i dobrych manier. Tak, by zaimponować wszystkim ciotkom i innym kuzynom.
Beztroskie dziecko nie czując jednak presji za nic ma działania PR– owskie rodziców i w pewnym momencie potrafi wypalić: Która to ciotka Dorota? Jak mogłem zapomnieć? Przecież to ta z wąsem.
Historii robienia obciachów jest co najmniej tyle, ile dzieci. Ale od lat jeszcze nikt nie wymyślił skutecznej metody, w jaki sposób ochronić się przed tym, co mogą nam zgotować nasze dzieci. Może powinniśmy założyć stowarzyszenie? Piszcie na kontakt@mamadu.pl i podzielcie się swoją historią z obciachem w roli głównej.