Nowa metoda wychowywania - od małego dzieci traktujmy jak dorosłych
Dominika Mróz
05 września 2014, 13:43·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 września 2014, 13:43
Sposób wychowania dziecka we współczesnym świecie również podlega rozmaitym trendom, podobnie jak sposób ubierania czy żywienia. Hollywood opanowała nowa metoda wychowywania dzieci - RIE Resources for Infant Educarer. Penelope Cruz, Tobey Maguire i Helen Hunt nie kupują swoim dzieciom kubków niekapków, a każą im pić z prawdziwych szklanek i zachowywać się jak dorośli. Tylko po co?
Reklama.
Podstawową zasadą nowej metody wychowania RIE - Resources for Infant Educarers jest to, że dziecko powinno się traktować jak dorosłego. Zdaniem zwolenników tej metody dzieci mają naturalne zdolności do rozwoju we własnym tempie, bez sztucznego przyspieszania ich rozwoju przez rodziców. Nowe podejście każe traktować niemowlęta z unikatowej perspektywy - jak dorosłych, którzy mają coraz większe możliwości komunikowania się i rozwiązywania problemów na własną rękę.
Kontrowersyjna metoda
-To jakiś absurd - najkrócej mówiąc, popadamy ze skrajności w skrajność. My traktujemy córkę jak równą sobie, zgodnie ze słowami Janusza Korczaka - "nie ma dzieci są ludzie" oraz "dzieci nie są od nas głupsze, mają tylko mniej doświadczenia". Zdecydowanie - jeśli uznać, że są tu dwie strony barykady w dyskusji o wychowaniu dziecka to ja staję po tej, która mówi: "Rodzicielstwo to nie szukanie siebie w dziecku. Rodzicielstwo to szukanie dziecka w sobie"- mówi Jakub Pasek, bloger parentingowy (http://oczekujac.pl/).
- Pierwszą moją reakcją był sprzeciw. Dzieci jak dorośli? Bzdura! Po chwili zdałam sobie sprawę, że to wszystko zależy od kontekstu. Taka metoda, z ogromną ilością miłości, może pomóc wychować dziecko, które nie będzie bało się dorosłych relacji i dorosłych sytuacji… ale po co? Każda zbyt rygorystyczna metoda nie jest dobra. Zarówno dla dzieci, jak i dorosłych - twierdzi Monika Pryśko, blogerka parentingowa (www.tekstualna.pl.)
Bilblia Educarersów
Podręcznik do nowej metody wychowywania dzieci stworzyła Deborah Carlisle Solomon. W swojej książce "Dziecko wie lepiej: Podnoszenie wiary w siebie i zaradności - drogą RIE" opisała główne zasady jakimi powinien kierować się każdy rozsądny rodzic. Swoje rozważania oparła na naukach Magdy Gerber, która w 1978 r. założyła organizację o nazwie The Resources for Infant Educarers.
Główną zasadą głoszoną przez Deborah Carlisle Solomon jest wrażliwa obserwacja dziecka w celu zrozumienia jego potrzeb. Przykładowo, jeśli dziecko płacze, rodzice nie powinni w pośpiechu i na siłę go uspokajać. Powinni obserwować je i postarać się najpierw zrozumieć dlaczego płacze. Jej zdaniem - jak na ironię - kiedy rodzic zbytnio zabiega o dziecko i dba aby nic mu się nie stało - dziecko uczy się liczyć jedynie na rodziców i staje się mniej samodzielne.
Ciećkanie, zdrabnianie, seplenienie do dziecka - kontra zwracanie się jak do dorosłego
Jednym z założeń metody RIE jest zwracanie się do się do dziecka dostojnie i poważnie, w taki sposób, w jaki zwracają się do siebie dorośli. Co ciekawe zdanie to podzielają również polscy rodzice i psycholog dziecięcy. - Żeby dziecko nauczyło się prawidłowo wysławiać w języku polskim powinniśmy zwracać się do niego tak, jak normalnie na co dzień mówimy. Nie poprzez tworzenie sztucznych nazw pod dziecko, przykładowo "dziadzi", "ała" - ale poprzez nazywanie rzeczy po imieniu - radzi psycholog dziecięcy Karolina Piękoś.
Polscy rodzice także starają się w codziennym życiu stosować do tego zalecenia. - Nie ciećkamy do córki, mówimy pełnymi zdaniami, używamy "dorosłych" słów, tłumaczymy związki przyczynowo skutkowe codziennych zdarzeń, nie straszymy "babą jagą", "panią co cię weźmie" itd. oraz nie podnosimy głosu - mówi bloger parentingowy Jakub Pasek.
Zabawki i artykuły dla dzieci - kontra przedmioty, których używają dorośli
Magda Gerber nauczała, że rodzice powinni wyzbyć się wszelkich chust do noszenia dzieci i nosidełek. Noszenie dziecka, kiedy rodzic skupiony jest przykładowo na sprzątaniu czy gotowaniu, nie zapewnia jej zdaniem połączenia emocjonalnego z dzieckiem.
Zgodnie z metodą RIE wszystkie zabawki powinny być pasywne. Nie powinny się świecić, nie powinny robić hałasu, ani się ruszać. Obowiązuje zasada: jeśli zabawka jest pasywna - aktywuje dziecko.
Deborah Carlisle Solomon wyznała, iż kiedyś organizowała zabawy dla dzieci - przyszykowała wiadra, bale, cedzaki, miski, drewniane formy do masła, pojemniki i filiżanki z różnych materiałów, a także kilka wypchanych zwierząt. Kiedy zobaczyły to matki obserwujące maluchy, stwierdziły: "Mój syn będzie się nudzić z tymi zabawkami". Na koniec matki były zdumione, jak zaangażowane były dzieci i jak pomysłowe rzeczy zrobiły z tych przedmiotów codziennego użytku.
- Dzieci, które pozbawione są zabawek nazwanych i tak same stworzą sobie zabawki. Przez tysiące lat dzieci radziły sobie bez zabawek, bawiąc się tym co znalazły - patykami, kamieniami. Jeśli zaś chodzi o artykuły dla dzieci, wydaje mi się, że jedzenie dla dzieci, bez względu na to czy będą je jadły na talerzyku w kwiatki czy na zwykłym i tak będzie smakowało tak samo. Kupując je napędzamy tylko przemysł, który zajmuje się produkcją artykułów specjalnie dla dzieci, a przecież mogą one korzystać z przedmiotów, których używają dorośli - stwierdza psycholog Karolina Piękoś.
Przekłada się to również na statystyki - w Stanach Zjednoczonych przemysł zabawkarski pochłania rocznie 16 miliardów dolarów, a cały przemysł produkujący artykuły dla dzieci - 49 miliardów dolarów.
Rodzice także nie są za tym, aby aktywnie wspierać własnymi pieniędzmi cały dziecięcy biznes. - Używanie przedmiotów dla dorosłych - jak najbardziej tak - zdecydowanie jesteśmy w opozycji do wszelkiego gadżeciarstwa nastawionego na marketing. Na przykład samopoziomująca się łyżeczka do jedzenia dla maluszka - robi z dziecka inwalidę, który traci motywację do rozwoju manualnego. Jednak, na litość - niespełna roczniakowi mam podać zwykły nóż? Oczywiście, najkorzystniej jest ominąć etap np. kubka niekapka, bo daje podobny efekt jak przy używaniu tej nieszczęsnej łyżeczki, jednak chyba naturalne jest, że nie od pierwszego miesiąca dziecko będzie piło mineralną ze szklanki - zwraca uwagę Jakub Pasek.
Negatywne skutki - co jeśli dziecko zbyt szybko dorośnie?
- Po co pomijać etap beztroskiego dzieciństwa? Wolę podać mojej Inie obiad na kolorowym talerzyku, śpiewać infantylne piosenki i rozmawiać o tym, że pluszowy misiu jest chory, niż ryzykować, że moja córka będzie zbyt poważna jak na swój wiek.- twierdzi Monika Pryśko, blogerka parentingowa (www.tekstualna.pl).
Brak zabawek, brak przytulania podczas płaczu, brak dziecięcych akcesoriów - czy może to być dla dziecka dobre? Znane są już skutki bezstresowego wychowania dzieci. Do sądu wpłynął pierwszy pozew przeciwko rodzicom mężczyzny, który oskarża ich o to, że ma problemy w dorosłym życiu, bo byli zwolennikami bezstresowego wychowania. Złe strony RIE dostrzega również Jakub Pasek, bloger.
- Negatywne skutki mogą okazać się dokładnie takie same jak w przypadku drugiej skrajności, czyli metodycznego traktowania dziecka jak debila - opóźnienie intelektualne i psychomotoryczne dziecka... Bo wszystko ma swój czas. Z resztą w swoim życiu miałem okazję poznać dwie osoby wychowane w podobny sposób - byli to synowie tak traktowani przez zasadniczych ojców - w dorosłym życiu są to osoby silnie aspołeczne o utrudnionym kontakcie ze środowiskiem.
Psycholog dziecięcy Karolina Piękoś, wskazuje - Jeśli zbyt szybko pozwolimy dziecku być poważnym i odpowiedzialnym za wszystko, ryzykujemy tym, że zostanie przytłoczone. W każdej metodzie wychowawczej najważniejsze są jednak przede wszystkim szacunek, miłość i ciepło.