
Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz w życiu zobaczyłam dentystę. Zdaniem doktora Zbigniewa Opałczyńskiego, specjalisty stomatologii dziecięcej - to bardzo dobrze. Na pierwszą wizytę powinniśmy zabrać dziecko, kiedy tylko pojawiają się pierwsze zęby, czyli pomiędzy 6 a 12 miesiącem życia, a im wcześniej nauczymy je siedzieć na fotelu dentystycznym, tym lepiej. Jak jednak dodaje doktor, z tym zadaniem maluchy zwykle radzą sobie śpiewająco do pewnego momentu - dopóki nie spojrzą na przerażoną twarz rodzica.

- Dla dzieci problemem podczas pierwszej wizyty jest właściwie tylko to, że nagle znajdują się w nowym środowisku, wśród ludzi i przedmiotów, których nie znają. Czasem trzeba je wtedy zagadać, czy zainteresować czymś, co się w gabinecie znajduje, pokazać narzędzia używane podczas zabiegu i wytłumaczyć w przystępny i zrozumiały dla małego
pacjenta sposób, co będzie się robiło - tłumaczy doktor, przekonując, że na małych pacjentach taki zabieg robi znacznie mniejsze wrażenie.

Problem próchnicy u dzieci jest cały czas powszechny. Dlaczego? Rodzice mają problem z kontrolą posiłków. Dzisiaj praktycznie każdy pokarm zawiera cukier, a małe dzieci jedzą czy piją praktycznie non-stop. Rolą rodziców jest przede wszystkim pilnowanie przerw między posiłkami. Picia oczywiście nie należy odmawiać, ale niekontrolowany dostęp do słodkich soków zdecydowanie warto ograniczyć na rzecz wody.
Zdarza się, że będąc w przychodni, czuję się winna pod wzrokiem personelu, tylko dlatego, że jestem z małym krzyczącym dzieckiem. A wiadomo - mały pacjent ma swoje prawa. Nie wszystko rozumie i często zwyczajnie się boi nowej sytuacji. Pola ma niesamowity temperament, trudno utrzymać ją w miejscu. W CC wszyscy wykazali się cierpliwością i spokojem. Mieliśmy czas, by nakłonić Polę do samodzielnego podejścia do fotela. Mogła zapoznać się i oswoić z miejscem, zabrać ze sobą do gabinetu zabawki z kącika zabaw. Zero stresu - zarówno dla niej, jak i dla mnie.

Nie wszystkie dzieci, które trafiają do doktora Opałczyńskiego są tak podatne na stomatologiczne “czary”, jak Pola. Specjalista przekonuje jednak, że gdy buzia zamknięta jest na kłódkę, na siłę nigdy jej nie otwiera. - Oczywiście poza sytuacjami zagrażającymi życiu, wtedy nie mam wyjścia. Jeśli zagrożenia nie ma - wdrażamy scenariusz pod tytułem: “wizyta adaptacyjna”, podczas której mały pacjent zapoznaje się z otoczeniem, z personelem, a wszelkie poważniejsze “działania” przekładamy na kolejną wizytę - niezbyt oddaloną w czasie, tak żeby dziecko nie zapomniało, że na fotelu dentystycznym jednak było wygodnie i bezpiecznie - tłumaczy doktor.
Podtlenek azotu jest stosowany w medycynie od ponad 100 lat. Aparaty których używamy w stomatologii, dają możliwość podania mieszaniny, w której maksymalnie 70 proc. stanowi podtlenku azotu, a 30 proc. - tlen. To i tak więcej niż w powietrzu, którym na co dzień oddychamy. Dzieci bardzo dobrze reagują na ten rodzaj uspokojenia - w trudnych przypadkach to bardzo dobra metoda.

Artykuł powstał we współpracy z Capital Clinic.









