W szkolnej świetlicy często panują zasady, do których muszą się dostosować wszyscy uczniowie. Czasami nauczycielki tam pracujące pozwalają dzieciom obejrzeć coś w telewizji, ale uczniowie mogą tam też rozmawiać, odrabiać lekcje, układać puzzle. Czytelniczka opowiedziała, jakie praktyki stosuje opiekunka ze świetlicy, do której chodzi jej syn.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pani Grażyna jest naszą czytelniczką i postanowiła napisać wiadomość o szkolnej świetlicy, do której chodzi jej syn. Kobieta jest zmartwiona zasadami, jakie tam panują: [...] piszę do was, bo nie mam już do kogo się zwrócić, każdy bagatelizuje problem... Moje dziecko chodzi na świetlicę szkolną. Nie wymagam od opiekunek nie wiadomo jak wielkiego zaangażowania i wiedzy pedagogicznej, ale są pewne granice" – pisze w swoim mailu mama 7-latka.
"Pani opiekunka codziennie włącza dzieciom filmy na platformach internetowych. Żeby to chociaż były bajki albo filmy familijne to może bym przymknęła oko, ale ostatnio mój syn powiedział, że oglądali... 'Grę o tron'. Bo pani bardzo lubi ten serial i powiedziała, że będą to oglądać, póki nie skończy oglądać wszystkich odcinków. Dla tych, którzy nie znają fabuły – w tym serialu są bardzo dosadne sceny erotyczne, w każdym odcinku ktoś występuje nago, jest dużo przemocy, gwałtów i morderstw.
To nie są treści przeznaczone dla pierwszoklasistów! Moje dziecko po powrocie do domu pyta mnie, dlaczego goła pani skacze na gołym mężczyźnie i nie wiem, co mu odpowiedzieć. On ma siedem lat! Nie jestem osobą pruderyjną i jestem jak najbardziej za uświadamianiem dzieci, ale nie w ten sposób! Byliśmy z resztą rodziców u dyrektorki i odbiliśmy się od ściany. Pani dyrektor powiedziała, że jak nam się nie podoba, to nasze dzieci nie muszą chodzić do świetlicy. Nie widzi nic niestosownego w tym, że dzieci są narażone na sceny seksu i przemocy" – opowiada oburzona pani Grażyna.
Oprócz rodziców nikt nie widzi problemu
Mama 1-klasisty jest oburzona, bo starała się o problemie rozmawiać z dyrekcją szkoły, a nawet kuratorium. Nikt oprócz rodziców uczniów nie rozumie, że dzieci 7-letnie nie powinny oglądać serialu, który w wieku krajach jest zaklasyfikowany jako treści dla widzów 18+.
"Dzieci nie mogą się w tym czasie bawić, bo podobno są wtedy za głośno. Nie mogę sobie pozwolić na utratę pracy, bo spłacamy z mężem kredyt za mieszkanie, babcie mieszkają 300 i 500 km od nas. Nie będę płacić za opiekunkę, bo musiałabym wydać pół pensji. Szkoła jest dotowana z pieniędzy podatników i jako osoba płacąca niemałe podatki powinnam mieć prawo do skorzystania z opieki nad dzieckiem.
Uważam, że to skandal, że nikt się nie chce tym zająć na poważnie. Opiekunka śmieje się rodzicom w twarz i mówi, że za te pieniądze ona więcej robić nie będzie. Nie wiem już jak z tym walczyć i co mam zrobić. Dyrekcja umywa ręce. Kuratorium powiedziało, że się tym nie zajmie, bo oni są od nauczycieli, a opiekunka ze świetlicy nauczycielem nie jest i nie podlega pod ich jurysdykcję. [...] nie może być tak, że rodzice boją się zostawić dzieci po szkole" – pisze pani Grażyna i prosi o pomoc w nagłośnieniu problemu, jaki ma miejsce w szkole jej syna.
Od redakcji
To jasne, że uczniowie w czasie przebywania w świetlicy szkolnej nie powinny oglądać w telewizji treści, które nie są przeznaczone dla ich grupy wiekowej. Takimi na pewno nie są seriale, które mają oznaczenia 16+ i 18+, bo mówimy o świetlicy w szkole podstawowej, na którą chodzą dzieci między 7. a 14. rokiem życia. Rodzice dzieci mają prawo reagować na nieodpowiednie zachowanie opiekunki.
Warto pamiętać, że być może osoba zatrudniona na tym stanowisku jest niekompetentna: dyrekcja powinna do świetlicy zatrudnić osobę, która ma wykształcenie pedagogiczne (warto sprawdzić rozporządzenie z 14 września 2023 roku w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli). Wg innego rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 10 września 2002 r. na takim stanowisku mogą być zatrudnione osoby o określonym wykształceniu, ale spełniane kwalifikacje są też zależne od rodzaju szkoły oraz dyrekcji.
Jeśli interwencja u władz szkoły nic nie daje, a kuratorium jest zdania, że pracownik szkoły nie jest od niego zależny, można również spróbować sprawę zgłosić do samorządu terytorialnego, od którego zależne są władze danej szkoły.
A jakie jest wasze zdanie na ten temat? Co powinna zrobić nasza czytelniczka, jeśli dyrekcja szkoły i kuratorium nie widzi problemu w sytuacji z opiekunką ze świetlicy? Piszcie: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl lub: mamadu@natemat.pl.