Jako nastolatka nie mogłam się doczekać pierwszej wizyty w solarium. Gdy zobaczyłam "Oszukać przeznaczenie 3" (kto wie, ten wie), ochota na sztuczne opalanie się przeszła i nie wróciła do dziś. Ochotę na opalanie mają za to współczesne zetki. Nowotwór skóry? Infekcje wywołane bakteriami i wirusami znajdującymi się na łóżkach opalających? E tam.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Pokolenie Z 'wolałoby umrzeć atrakcyjne, niż żyć w brzydocie', wznawiając solaryjny trend" – brzmi nagłówek artykułu Brooke Kato opublikowanego na łamach "New York Post". Dorastałam na przełomie lat 90. i 2000. i doskonale pamiętam ten okres, kiedy za atrakcyjne ciało uchodziło to opalone. Choć na zagraniczne wakacje wiele osób nie mogło sobie pozwolić, wszystkie sąsiadki i ciotki, nawet moja własna mama, wyglądały, jakby właśnie wróciły z egzotycznej wyspy. Nawet w środku zimy.
Czy korzystanie z solarium jest zdrowe?
Pamiętam te wszystkie mity: przed wakacjami nad morzem trzeba iść na solarium, żeby uniknąć oparzeń słonecznych. Solarium (i opalanie w ogóle) jest lekiem na trądzik (sporo moich koleżanek korzystało z tej metody "leczenia"). Opalanie w solarium jest bezpieczniejsze od opalania na słońcu. Dziś wiemy, że to mity.
The Skin Cancer Foundation, organizacja edukująca w temacie raka skóry, rozprawiła się na swojej stronie z kilkoma najpopularniejszymi mitami. W punkcie nr 2 autorzy artykułu piszą: "Już jedna wizyta w solarium znacząco zwiększa ryzyko zachorowania na raka skóry, który może być śmiertelny. W korzystaniu z solarium nie ma nic bezpiecznego". Powiedzcie to zetkom ogarniętym solaryjnym szałem, którym dzielą się z innymi na TikToku.
W 2023 roku Amerykańska Akademia Dermatologii zaprezentowała następujące dane:
20 proc. zetek twierdzi, że bycie opalonym jest ważniejsze od ochrony przed rakiem skóry,
30 proc. zetek przyznaje, że woli "dobrze" wyglądać teraz, nawet jeśli oznacza to "gorszy" wygląd w przyszłości (nadmierna ekspozycja na działanie promieni UVA i UVB niszczy włókna kolagenowe, co przyczynia się do powstawania zmarszczek i utraty jędrności skóry),
59 proc. zetek wierzy w mity takie jak ten, że opalanie się jest zdrowe,
71 proc. zetek nie zna zagrożeń związanych z oparzeniami słonecznymi.
Pokolenie Z ceni urodę ponad zdrowie
Dla zetek sztucznie opalone ciało to synonim nie tylko atrakcyjności, ale też bogactwa: karmelowa skóra przywodzi im na myśl egzotyczne wakacje w luksusowym kurorcie, na które wiele z nich nie może sobie pozwolić. Brzmi znajomo?
Tiktokerka Hollie Evelyn powiedziała kiedyś, że "wolałaby umrzeć ładna, niż żyć brzydka". Inna tiktokerka, Holly Reardon, twierdzi, że kiedy jest opalona, czuje się "atrakcyjniejsza i szczuplejsza". Kolejna przyznała, że pierwszy raz była w solarium w wieku 16 lat. Od tamtego czasu opala się regularnie, "zwłaszcza wtedy, kiedy czuje się brzydka, bo kiedy jest opalona, dostaje więcej komplementów". Wie, że opalanie się nie jest zdrowe, ale i tak nie używa kremu z filtrem.
Do tego zyskującego na popularności trendu odniosła się amerykańska dermatolożka dr Andrea Suarez, znana w sieci jako Dr Dray. Dr Dray opublikowała na swoim kanale na YouTube (gdzie obserwują ją ponad 2 mln osób) krótki film, na którym nie mówi ani słowa. Zamiast dawać zetkom wykład, posługuje się językiem, który zrozumieją: historią tiktokerki, która opowiada o tym, jak przez opalanie w solarium zachorowała na raka skóry.
Dermatolodzy przypominają, że dziś można uzyskać efekt skóry muśniętej słońcem o wiele łatwiej niż dwie czy trzy dekady temu – w każdej drogerii znajdziemy produkty brązujące. Te dobrej jakości nie przypominają klejących się i brudzących wszystko dookoła samoopalaczy sprzed lat. A nawet jeśli, lepsza brudna pościel niż rak skóry.