Kupujesz dziecku wymarzoną zabawkę, bo chcesz mu sprawić radość. Nawet do głowy by ci nie przyszło, że coś może pójść nie tak albo że narazisz je tym samym na niebezpieczeństwo. A właśnie tak stało się w przypadku gadżetu zakupionego synowi przez pewną TikTokerkę. Teraz oburzona mama apeluje do innych rodziców o czujność.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Jakiś oblech zhakował ulubioną zabawkę mojego syna, kiedy ten spał, i zaczął do niego mówić – opowiada poruszona kobieta. Brytyjka Kelly Medina Enos opowiedziała w mediach społecznościowych o przerażającej sytuacji z udziałem zabawki, którą kupiła swojemu 4-letniemu synowi.
Influencerka twierdzi, że dorosły mężczyzna zaczął przemawiać przez walkie-talkie jej syna. – Moim zdaniem ta zabawka nie jest bezpieczna dla dzieci. Bardzo jest mi przykro, że nie byłam świadoma zagrożeń, które z nią się wiążą – mówi w filmie na TikToku.
Usłyszała głos mężczyzny
Kelly opowiada, że jej syn już spał, kiedy usłyszała dziwny głos. Nie mogła początkowo zidentyfikować, skąd dochodzi. – Wyraźnie słyszeliśmy, że ktoś coś mówi. Pomyśleliśmy, że może ktoś rozmawia, przechodząc pod naszym domem, w drodze z pubu czy coś –opowiada.
Sprawdziła jednak monitoring, ale nikogo w pobliżu jej domu nie było. Wtedy przypomniała sobie, że wcześniej bawiła się z synem walkie-talkie i jednego z nich nie wyłączyli. – Z krótkofalówki dobiegał głos dorosłego mężczyzny mówiący "Halo? Jesteś tam? Cześć, mamusiu" – relacjonuje TikTokerka.
Wyłączyła zabawkę i od razu ją wyrzuciła. Teraz apeluje do rodziców, żeby nie popełnili jej błędu i nie dawali dzieciom takich zabawek. – Jeśli to uświadomi większą liczbę ludzi, to będę szczęśliwa – mówi.
To nie odosobniony przypadek
Z komentarzy pod filmem wynika, że takie rzeczy rzeczywiście mają miejsce i że przechwycenie częstotliwości elektronicznych zabawek zdarzyło się i innym. Jeden z internautów napisał, że kiedyś też usłyszał głos dorosłego mężczyzny dobiegający z krótkofalówki dziecka. Mówił, że jest pod jego łóżkiem, przerażona matka od razu wyrzuciła zabawkę.
"To zdarza się też z nianiami elektronicznymi. Rodzice, proszę, bądźcie czujni", ostrzega inna osoba. Ktoś inny dodał w lżejszym tonie, że mieszkał w pobliżu komendy policji i krótkofalówki jej dzieci wciąż przechwytywały policyjne komunikaty. Z kolei walkie-talkie kolejnej internautki połączyło się z elektroniczną nianią innego dziecka i usłyszała grzeczną prośbę, żeby się wyłączyć. O przejęciu elektronicznej niani rocznej dziewczynki pisały też jesienią australijskie media.
O zagrożeniach dla bezpieczeństwa i prywatności dzieci płynących ze strony zabawek rejestrujących głosy, obrazy czy lokalizację donosiła w 2023 roku organizacja US PIRG. Z kolei polski Urząd Ochrony Danych Osobowych w 2020 roku ostrzegał przed zabawkami łączącymi się z internetem. Zdaniem urzędu mogą nielegalnie gromadzić dane o dziecku, zagrażać jego prywatności i narażać na problemy związane z cyberprzestępczością (np. kradzież danych i użycie ich bez wiedzy użytkownika).