Zabieg indukcji, czyli wywołania porodu, ma na celu rozpoczęcie u kobiety czynności skurczowej, która ma przyspieszyć przyjście dziecka na świat. Stosuje się ją wyłącznie, jeśli lekarz widzi szanse na zakończenie akcji porodowej siłami natury. Jednak nie zawsze się udaje. Poród wywoływany, częściej niż ten, który rozpoczyna się samoistnie, kończy się cesarskim cięciem.
Lekarz może zdecydować o indukowaniu porodu w procesach fizycznych lub farmakologicznie. W 2011 roku WHO opublikowała raport, z którego wynika, że w krajach rozwiniętych nawet 25 proc. porodów jest wywoływanych. To znacznie więcej niż zalecane ćwierć wieku wcześniej 10 proc.
Wśród metod indukcji wymienia się działania farmakologiczne, jak podanie kroplówki z oksytocyną lub prostaglandyną. Oksytocynę wyzwala też drażnienie brodawek sutkowych, jednak wtedy mówimy o wywoływaniu porodu fizycznie. Oksytocyna wywołuje czynność skurczową macicy. Prostaglandyna przyspiesza proces rozwierania szyjki macicy. Aplikuje się ją w żelu do pochwy.
Niekiedy stosuje się także tzw. balonik (cewnik Cooka lub cewnik Foleya). To rurka z balonikiem, które wprowadza się do szyjki macicy lub pęcherza moczowego, a następnie balonik wypełnia się solą fizjologiczną. Cewnik Foleya masuje szyjkę, powodując jej skurcze i przyspieszając poród.
Najczęściej stosuje się tu odklejenie dolnego bieguna pęcherza płodowego, co powoduje rozpoczęcie naturalnej akcji porodowej. Niekiedy przebija się pęcherz płodowy, co powoduje odejście wód płodowych i rozpoczyna akcję. Jednak ze względu na wysoki odsetek powikłań po tym działaniu, jest ona stosowana coraz rzadziej, a WHO w ogóle jej nie rekomenduje.
W Polsce odsetek indukowanych porodów jest wyższy niż ten w raporcie WHO z 2011 roku. Mówi się, że blisko połowa dzieci przychodzi na świat dzięki przyspieszeniu porodu naturalnego ingerencją medyczną. Fundacja Rodzić po Ludzku zwraca uwagę, że tak wysokie liczby wynikają nie tylko z "wygodnictwa" rodzących, ale także z chęci środowiska medycznego, aby jak największa część dzieci rodziła się w środku tygodnia na dziennej zmianie.
Jako ingerencja medyczna w proces fizjologiczny, jakim jest poród, indukcja porodu nie powinna być wykonywana u każdej rodzącej. Zgodnie z zaleceniami WHO można wywoływać poród u ciężarnej w ciąży przenoszonej, czyli starszej niż 41 tygodni. Polskie Towarzystwo Ginekologiczne rekomenduje także przeprowadzenie indukcji porodu, jeśli u ciężarnej stwierdzone zostanie przedwczesne pęknięcie pęcherza płodowego.
Innymi przyczynami decyzji o wywołaniu porodu mogą być: nadciśnienie u matki, zarówno to spowodowane ciążą, jak i przewlekłe, stan przedrzucawkowy, cukrzyca lub cukrzyca ciążowa, zakażenie wewnątrzmaciczne oraz inne przewlekłe schorzenia ciężarnych.
Zaleceniem do wywołania porodu jest też konflikt serologiczny, hipotrofia płodu, wady rozwojowe płodu, a także po stwierdzeniu obumarcia płodu wewnątrz macicy.
Wywoływane porody znacznie częściej niż te, które rozpoczynają się naturalnie, kończą się koniecznością podjęcia dalszych działań medycznych, w tym cesarskiego cięcia. Skurcze wywołane kroplówką z oksytocyny są bardziej bolesne niż te naturalne, a czas porodu zwykle dłuższy.
Jeśli lekarz stwierdzi zanikające tętno płodu, zwiększone ryzyko przedwczesnego odklejenia łożyska, krwotoku okołoporodowego, uszkodzenie szyjki macicy lub jej trzonu, poród zakończy się operacyjnie.
Indukcja porodu niesie za sobą ryzyko i jak każdy zabieg medyczny nie powinna być przeprowadzana bez wyraźnych wskazań. Nie przeprowadza się indukcji "na żądanie" czy "dla wygody".
Czytaj także: https://mamadu.pl/166345,jak-przyspieszyc-porod-bezpieczne-sposoby-na-przyspieszenie-porodu