mamDu_avatar

"Zapanuj nad nim" - krzyknęła staruszka. Odpowiedź matki sprawiła, że wszyscy ucichli

Marta Lewandowska

· 3 minuty czytania
Krzyk dziecka było słychać jeszcze na parkingu. Ten upał daje się wszystkim we znaki, trudno się dziwić dziecku, je jest zmęczone w taką pogodę, kiedy mi ciężko jest zmusić się, żeby wysiąść z auta i wejść do równie klimatyzowanego sklepu. Chłopiec piszczał, krzyczał i zawodził. Mama była cierpliwa. Do czasu.


"Zapanuj nad nim" - krzyknęła staruszka. Odpowiedź matki sprawiła, że wszyscy ucichli

Marta Lewandowska
• 1 minuta czytania
Krzyk dziecka było słychać jeszcze na parkingu. Ten upał daje się wszystkim we znaki, trudno się dziwić dziecku, je jest zmęczone w taką pogodę, kiedy mi ciężko jest zmusić się, żeby wysiąść z auta i wejść do równie klimatyzowanego sklepu. Chłopiec piszczał, krzyczał i zawodził. Mama była cierpliwa. Do czasu.
Chłopiec płakał w sklepie, starsza pani zwróciła mamie uwagę, ta odpowiedziała natychmiast. Fot. Michal Wozniak/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Dzieci wprawiają w zakłopotanie

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nigdy nie byłam w podobnej sytuacji. Każdy rodzic doświadczył choć raz dziecięcej histerii. Powody bywają różne, od głodu, przez zmęczenie, aż po chęć zwrócenia na siebie uwagi.


Dzieci nie mają narzędzi, które mamy my dorośli i radzą sobie z życiem w nieco inny sposób. Nim wypracują mechanizmy, które my stosujemy na uporanie się ze swoimi problemami, potrzebują nabrać doświadczenia i... nauczyć się ich od nas. 

Dla nas  dorosłych to wcale nie jest łatwe. Zwłaszcza jeśli scena rozgrywa się w miejscu publicznym. A tak było w tym przypadku. Popołudnie, dyskont, parking zajęty prawie do ostatniego miejsca. Upał na dworze. Mama około 30., bardzo elegancko ubrana, najwyraźniej prosto z pracy. Syn, około dwóch lat, czapka z bohaterem bajki i malutki plecak na plecach. Pewnie odebrała go ze żłobka, wracając z biura. 

Chłopiec marudzi, ma czerwoną buzię. Nie chce siedzieć w wózku, po wyjęciu na podłogę od razu się na niej kładzie. Płacze, piszczy. Inni klienci przyglądają się z dezaprobatą. Kobieta spokojnie kuca obok i próbuje przekonać, go, żeby wstał, zapewnia, że już idą do kasy. Potem będzie mógł zjeść loda i pójdą do domu. Chłopiec nie reaguje. Mama wyraźnie kuli się pod spojrzeniami innych.

Czas to zakończyć

Kobieta wzięła syna na ręce. Mały wił się i piszczał. "Zapanuj pani nad tym dzieciakiem, bo wytrzymać się nie da" - rzuciła jedna z klientek w mocno dojrzałym wieku. Młoda mama zignorowała kąśliwą uwagę, skupiając się na synu. "Niech on wreszcie przestanie się drzeć" - dodała kobieta podniesionym głosem. Tego dla mamy dwulatka było wyraźnie za wiele.

"Przestań się drzeć kobieto, bo straszysz mi dziecko" - powiedziała w końcu młodsza z kobiet. "Gorąco pani? Jest pani zmęczona i rozdrażniona?" - zapytała retorycznie. "Świetnie, jemu też" - dodała od razu, nie czekając na odpowiedź oponentki. W sklepie zapadła cisza. Wszyscy patrzyli na te dwie.

"Dziecko wstało rano, było cały dzień w żłobku, na dworze jest skwar, który nie pozwolił mu zasnąć w czasie leżakowania. Teraz, zamiast odpoczywać w domu, musi spędzić czas tutaj, w hałasie i mieszance zapachów, bo coś musimy jeść, a jesteśmy tylko we dwoje i nie mam go z kim zostawić" - mówiła jednym tchem kobieta, a inni klienci słuchali jej w skupieniu. 

"Więc pani wybaczy, że nie jest najszczęśliwszy na świecie, że się złości i przeszkadza pani w zakupach, ale wydaje mi się, że płacimy takimi samymi pieniędzmi, co oznacza, że zarówno pani, jak i mój syn jesteście klientami sklepu i macie prawo tu być. Wyobrażam sobie, że pani wolałaby, żeby Kubuś się śmiał, ale akurat nie ma z czego" - mówiła dalej, a na jej twarzy zaczęła malować się ulga, choć w oczach stanęły łzy.

"Gdyby był szczęśliwy i śmiałby się na głos, też bym go nie uciszała. Bo to jest, proszę pani, dziecko i ma prawo wyrażać swoje emocje. Niezależnie od tego, czy to się pani podoba, czy nie" - chłopiec wtulił się w mamę. Ktoś przepuścił ich w kolejce. Starsza kobieta stała, jak zamurowana, po czym oddaliła się w głąb sklepu.

Łatwo oceniać innych

Czasem, kiedy wydaje ci się, że czyjeś dziecko w miejscu publicznym zachowuje się nieodpowiednio i rodzic nic sobie z tego nie robi, zastanów się, czy wszystko jest dokładnie takie, jak wygląda na pierwszy rzut oka. Łatwo jest oceniać, jeśli nie problem nas nie dotyczy, wchodzimy w środek sytuacji. Wydaje nam się wówczas, że wiemy, co można zrobić lepiej.

Jednak warto powstrzymać się od takich osądów, bo może ta matka lub ociec właśnie toczy najważniejszą bitwę w swoim życiu. Może jest zmęczona, bo jej dziecko ma zaburzenia, które na pierwszy rzut oka nie są widoczne, ale objawiają się takim, a nie inny zachowaniem. A może zwyczajnie i ona i dziecko mają ciężki dzień, a może miesiąc...

Życie nie dla wszystkich jest jednakowo proste. Jeśli nie możesz zaoferować w takiej sytuacji pomocy, lepiej nie rób nic. Bo krytyka w niczym nie pomoże. Ani tobie, ani im. 

Czytaj także: https://mamadu.pl/164665,samotne-mamy-bywaja-zmeczone-jeszcze-przed-praca-nie-miej-wyrzutow