Mama zauważyła pogryzienia na plecach dziecka.
Mama zauważyła pogryzienia na plecach dziecka. Screen Fb/Markus Jannica Holmberg
Reklama.
Przychodzi taki moment w życiu matki, gdy nie jest w stanie dbać o swoje dziecko 24 godziny na dobę. Gdy maluch stanie na przedszkolnym progu przychodzi pora, by odpuścić i ufać, że ktoś inny przypilnuje nasz największy skarb. Musimy zaufać ludziom, o których tak naprawdę często niewiele wiemy. Wierzymy, że nasze dziecko odnajdzie się w grupie, a w razie problemów, będzie mogło liczyć na pomoc opiekuna, ale nie zawsze tak się dzieje.
Historie takie jak tak nigdy nie powinny się wydarzyć. Apelujemy – rozmawiajmy z dziećmi, znajdźmy na to czas! A gdy wersja wydarzeń, którą opowiada dziecko, nie zgadza się z tym, co mówi opiekunka, reagujmy. Dzieci potrafią fantazjować, ale nie zwalnia nas to z obowiązku sprawdzenia i zareagowania, gdy wersje wydarzeń nie są zgodne. Czasem maluchy niestety nie chcą mówić o swoich problemach i dowiadujemy się, gdy już jest za późno.
Tak właśnie było w przypadku tej mamy, która przeżyła chwile grozy, gdy przyszedł czas wieczornej kąpieli synka. Swoją historię opisała na Fb, by wyczulić i ostrzec innych rodziców.
Markus Jannica Holmberg
wpis z Fb

Odebrałam mojego synka ze żłobka, jak zawsze – przywitałam się z nauczycielem prowadzącym i wyszliśmy z sali. Po drodze mijałam się jeszcze z trzema innymi nauczycielami, z którymi również wymieniłam uprzejmości. Nic specjalnego. Dzień jak co dzień. Wróciliśmy do domu. Po tym, jak mój synek skończył jeść, pobawiliśmy się chwilkę i nastał czas kąpieli. Powiem tylko tyle – to była najgorsza chwila w moim życiu.

Po pierwsze nie mogłam odkleić koszulki od jego ciała. Przywarła mocno. Ostrożnie ją odczepiałam, a wtedy pękło mi serce. Na jego maleńkich plecach znajdowało się 15 śladów po ugryzieniach. Połowa z nich to były otwarte rany! Dziecko, które go pogryzło, musiało robić to bardzo mocno, skoro doprowadziło aż do krwawienia.

Po pierwsze jak w ogóle można zapomnieć powiedzieć matce o czymś takim?! Po drugie jak to w ogóle możliwe, że moje dziecko miało 15 śladów po ugryzieniu na plecach?! Musiał leżeć na podłodze, w czasie gdy inne dziecko rzuciło się na niego. Gdzie wtedy byli nauczyciele? Przecież to musiało chwilę trwać… Sama próba wyobrażenia sobie tej straszliwej sytuacji rozdziera moje serce.

Bądźmy wyczuleni, rozmawiajmy, reagujmy
Choć ta sytuacja nie działa się w Polsce, niech będzie przestrogą. Sama na własnej skórze, a raczej skórze mojego dziecka przekonałam się, że przerażające rzeczy mogą dziać się za zamkniętymi drzwiami szkolnej sali. Zdejmując bluzkę mojej 6-letniej córce przed kąpielą, zobaczyłam siniaki na brzuchu. Po długich rozmowach okazało się, że koleżanka ją bije, a ona wstydzi się o tym powiedzieć. Nigdy nie podejrzewałabym, że moje dziecko stanie się ofiarą przemocy rówieśniczej. Problem w tym, że większość z nas tego nie podejrzewa i nie jest w stanie rozpoznać pierwszych niepokojących sygnałów. Oby ten rok szkolny nikomu nie przyniósł podobnych historii.