PTSD – zespół stresu pourazowego. Wiele osób cierpi po traumatycznych zdarzeniach.
PTSD – zespół stresu pourazowego. Wiele osób cierpi po traumatycznych zdarzeniach. maxst / 123RF
REKLAMA
"Lekarze mówili depresja, ale to nie było to"
Czasem zastanawiamy się dlaczego jakiś rodzic zachowuje się nie tak, jak powinien. Jego reakcje są nieadekwatne do sytuacji, robi często krok naprzód, by potem cofać się. Wiele osób ocenia i komentuje tych, którzy z niewiadomych dla innych przyczyn zaniedbują swoje dzieci, albo nie troszczą się o własne życie. Stany depresyjne, poczucie bezsilności, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem czy kłopotami, mogą mieć swoje podłoże w przeszłości. W zdarzeniach, które miały ogromny wpływ na nasz życie. Tym właśnie jest PTSD. Syndrom stresu pourazowego.
Magda, 36 lat
List czytelniczki

Wiodłam szczęśliwe życie, miałam dobre dzieciństwo, a czasy szkoły i studiów jawią mi się jako beztroskie wspomnienia. Potem poznałam Adama, urodziło nam się dwoje dzieci. Nic nie zakłócało naszej rodzinnej idylli do czasu wypadku.

Wracałam samochodem z pracy. Pijany kierowca zajechał mi drogę, cudem wyszłam z kraksy. Przeżyłam, ale coś się zmieniło nieodwracalnie. Nagle ja, pełna cierpliwości i pozytywnej energii zaczęłam krzyczeć na dzieci. Ciągle mi coś przeszkadzało, o wszystko strofowałam męża. Były dni, że nie miałam siły wyjść z domu, albo takie, że nie miałam siły, by żyć. Wszyscy dziwili się, jakim cudem ta wesoła i beztroska Magda stała się takim odludkiem, opryskliwym i nerwowym. Nie byłam w stanie nad sobą zapanować. Mój mąż obserwował mnie zszokowany, to on musiał przejąć opiekę nad dziećmi i domem. Próbował mi pomóc, ale to nic nie dało.

Lekarze mówili depresja, ale to nie było to. Ja po prostu czułam się, jakbym umarła tamtego dnia w czasie wypadku. Doszłam do ściany. Postanowiłam popełnić samobójstwo. Mój mąż znalazł mnie w łazience i wezwał karetkę. Odratowano mnie, a potem powiedzieli, że zabiorą mnie do szpitala. Psychiatryk — w mojej głowie bił alarm. Zadzwoniłam do męża, by nie pozwolił mnie zabrać, a on powiedział — sama sobie nie poradzisz, a ja ci nie pomogę. Muszę zająć się dziećmi, a ty zajmij się sobą. To było wstrząsające, poczułam się porzucona, okradziona z rodziny, z własnego życia.

W szpitalu zdiagnozowano u mnie PTSD. Syndrom stresu pourazowego. Zastosowano psychoterapię poznawczo – behawioralną oraz desensytyzację. Redukowano moje reakcje lękowe, skonfrontowano z obiektem lęku. Leczę się od roku, nie mogę powiedzieć, że wszystko minęło, ale jestem pod opieką lekarzy. Walczę, bo dziś już widzę sens życia, zaczyna mnie znowu cieszyć czas z dziećmi, napięcie powoli przemija. Najpiękniejsze jest dla mnie to, że moja rodzina znowu stała się dla mnie najważniejsza. Rodzicielstwo z PTSD jest cholernie trudne, bo cierpią na tym i dorośli i dzieci.

PTSD – co to jest i jakie są objawy?
Zespół stresu pourazowego pojawia się u osób, które doświadczyły traumatycznych zdarzeń i nie są w stanie sobie z nimi poradzić. Może to być wynik: wypadku, katastrofy, gwałtu, więzienia, choroby, czy kataklizmu. Po zdarzeniu PTSD nie musi wystąpić od razu, często zaczyna się po okresie latencji, czyli nawet po kilku miesiącach.
Napięcie lękowe, wyczerpanie, bezradność, koszmary senne, powracające wspomnienia – to klasyczne objawy zaburzenia. Osoba, która znalazła się w sytuacji zagrażającej życiu, może mieć myśli samobójcze, stany depresyjne, będzie izolować się od innych, a także mieć poczucie przytępienia uczuciowego. Jej nagły brak reakcji na otoczenie, a także nieumiejętność przeżywania przyjemności powinna zwrócić uwagę najbliższego otoczenia.
PTSD – leczenie
Zazwyczaj lekarze zlecają psychoterapię, obejmującą terapię behawioralno- poznawczą, terapię ekspozycyjną, psychoterapię psychodynamiczną oraz desensytyzację. Ponadto, pacjent przyjmuje leki przeciwdepresyjne, takie jak: sertralina, paroksetyna, buspiron, trazodon i inne.
Zanim ocenimy zachowanie innego człowieka, zastanówmy się, czy mamy pełnię wiedzy na jego temat. Łatwo jest wydać osąd, wyśmiać i wyszydzić kogoś. Warto jednak zastanowić się, czy jego zachowanie nie wynika z jakichś konkretnych problemów z przeszłości i zamiast skrytykować, wyciągnąć pomocną dłoń.