Między trzecim a czwartym rokiem życia diametralnie zmienia się sposób w jaki dziecko postrzega świat. Jest to okres intensywnego rozwoju połączeń między neuronami, co sprawia, że w umyśle malucha pojawiają się nowe uczucia i wrażenia. Budzi się też wyobraźnia, a z pod łóżka wychodzą pierwsze potwory, które potrafią napędzić mu w nocy niezłego stracha… Jak uchronić dziecko przed stworami z koszmarów, a rodziców przed frustracją spowodowaną wychowywaniem 3-4-latka? Oto krótki poradnik!
Nie chcę iść boso, ale nie chcę też założyć butów W poprzednim artykule pisałam o tym, że po skończeniu 2,5 roku podstawowym słowem dziecka staje się „chcę”. Maluch chciał wszystko robić samodzielnie, chciał, ale sam nie wiedział czego albo mówił że chce, nawet jeśli nie miał na to ochoty… Po skończeniu trzeciego roku życia następuje odwrotna tendencja i dziecko coraz częściej na każdą z naszych próśb reaguje prostym komunikatem „nie chcę”. Sprzeciw ten często nie jest skierowany przeciwko samej sprawie, ale przeciwko nakazowi. Trzylatek znajdzie mnóstwo powodów, żeby się zbuntować, może nie spodobać mu się sposób w jaki go o coś poprosiliście lub może mieć w głowie własny schemat działania, niekoniecznie zgodny z waszym. Wiek ten wymaga od rodziców dużej elastyczności, bo czasem warto małemu uparciuchowi po prostu ustąpić. Jeśli nie zagraża to jego zdrowiu, życiu ani skutecznej socjalizacji to niech sam się przekona, czy jego upór miał sens. Tak, to jest ten wiek w którym w grupie przedszkolaków można czasem spotkać bardzo specyficznie poubierane dzieci, których rodzice też poszli na ustępstwo…
Przydatny trik: Czasem, kiedy protest dziecka jest wyjątkowo absurdalny, metoda „odpuszczenia” może zaskakująco obrócić się na naszą korzyść. Przykładowo, maluch na propozycję przebrania się z pidżamki w ubranie reaguje swoim „nie chcę”, więc pozwalasz mu iść na obiad u babci w nocnym stroju, kiedy jednak widzi ubranych domowników szykujących się do wyjścia, uświadamia sobie że przecież wcale „nie chce” iść w pidżamie. Jest to ryzykowna metoda, także stosujcie ją na własną odpowiedzialność, bo nie wiem jak przekorne i uparte są wasze trzylatki!
Zna zasady, ale i tak je łamie
Trzylatek owszem, zna reguły, rozumie je i potrafi nam je pięknie wyrecytować, po czym… i tak je złamie! Szczególnie jeśli są nowe i dotyczą jego zachowania. Dzieci w tym wieku badają świat głównie zmysłami, muszą wszystkiego dotknąć, posmakować, zobaczyć, a potem będą w stanie połączyć swoje doświadczenia z komunikatem jaki dostały od rodziców. Poznawanie świata jedynie przez obserwację i refleksję jeszcze nie leży w naturze trzylatka, musi on wszystko empirycznie przepracować.
Potwory spod łóżka
Po skończeniu 3,5 lat niezwykle rozwija się wyobraźnia dziecka. Jego emocje zaczynają przyjmować formę obrazów, więc nocne koszmary są zazwyczaj odzwierciedleniem nieprzyjemnych wydarzeń dnia poprzedniego. Nawet jeśli dziecko nie było ofiarą tylko sprawcą jakiejś przykrości, to we śnie przeniesie swoje zachowanie na zachowanie potwora. Bardzo ważne jest rozmawianie z dzieckiem o uczuciach, szczególnie negatywnych. Chcąc uchronić dziecko przed sennymi koszmarami, można spróbować przed snem przepracować z nim to co je gryzie. Pomoże w tym szczera i spokojna rozmowa o tym co wydarzyło się za dnia, stworzenie obrazka dokumentującego ten dzień (przelanie trosk na papier) czy symboliczne zamknięcie zmartwień specjalnym pudełeczku na troski albo powierzenie ich pluszowemu strażnikowi. Jeśli dziecko ma już koszmary, to nie powinno się ich bagatelizować („To tylko zły sen, wracaj spać”). Następnego dnia możecie wspólnie namalować potwora (żeby nad nim zapanować), znaleźć sposób żeby go oswoić (może zostawicie mu jakiś prezent?) oraz wymyślić dobre zakończenie do dręczącego dziecko złego snu.
„To nie ja”
Malując obrazek, pomalował przy okazji flamastrami (niezmywalnymi, a jak!) całą bluzkę, ale kiedy zezłoszczona pytasz, jak to się stało z miną niewiniątka odpowiada, że przecież to nie on. Przed skończeniem czwartego roku życia dzieci mają problem z refleksją nad swoimi działaniami, dopóki ich nie skończą oraz dostrzeżeniem różnicy między zachowaniem celowym, a przypadkowym. Często nie zauważają problemu, który widzą dorośli. On malował obrazek, a nie bluzkę, więc przecież to nie on odpowiada za te plamy (O, plamy! Skąd się wzięły?). Zamiast dopatrywać się w dziecku ukrytych pokładów złośliwości, warto zupełnie na poważnie wytłumaczyć mu, że to jednak on jest sprawcą zamieszania i w jaki sposób do niego doprowadził, pomoże to maluchowi w zintegrowaniu różnych partii ciała („Zobacz, kiedy kładziesz rękę z flamastrem na kolanach, brudzisz swoje ubranie. Wiem, że robisz to po to żeby sięgnąć po inny kolor, ale dobrze by było, gdybyś pilnował tej ręki, tak aby malowała tylko po papierze.”).
W opracowaniu tekstu pomocna była książka „Próbowałam już wszystkiego” autorstwa I. Filliozat.