Kto z nas rodziców nie chciałby, aby do jego dziecka przylgnęła łatka „zdolny”? Oczywiście możemy bić się w pierś i mówić, że lepiej niech będzie przeciętniakiem, ale szczęśliwym, niż „kujonem” nieakceptowanym przez rówieśników .
Z drugiej jednak strony, czy naprawdę nie doszukujemy się przejawów uzdolnień? W końcu wozimy nasze dziecko na liczne zajęcia pozaszkolne. Bo może będzie świetnym piłkarzem, fantastyczną pływaczką, albo stanie na deskach największych scen muzycznych, jako solistka/gitarzysta/skrzypaczka (do wyboru)? A może kiełkuje w nim noblowski pierwiastek i jeśli pochodzi na dodatkowe zajęcia z matematyki bądź chemii, to obudzi się w nim ukryty potencjał?
A tymczasem, kiedy szkolne oceny nie do końca odzwierciedlają nasze ukryte pragnienia na bycie rodzicem geniusza w jakiekolwiek dziedzinie życia, to myślimy: A tam, przecież stopnie nie są ważne, w końcu Einstein też był kiepskim uczniem.
Sama patrzę na moich synów i wiecie czego się boję? Boję się, że ich zmarnuję, że nie zauważę potencjału, nie pomogę im się rozwinąć. Że być może moje dzieci są wyjątkowo uzdolnione, ale jaką miarą to zmierzyć na początku ich szkolnej edukacji? Czy to, że dziecko jest zdolne da się dostrzec gołym okiem?
Mamo, a dlaczego gwiazdy nazywamy ciałami niebieskim?
Pyta mój siedmiolatek, a starszy po krótkiej dyskusji zaczyna z nim dyskutować o budowie Plutona… A ja siedząc za kierownicą samochodu zastanawiam się, czy ich rówieśnicy mają podobną wiedzę, czy moi synowie znając odpowiedź na pytania, jak powstała nasza planeta, już wyróżniają się jakąś szczególną „zdolnością”. Podobno dzieci zdolne:
• chętnie i łatwo się uczą,
• mają dobrą pamięć,
• zadają mnóstwo pytań na temat różnych zagadnień,
• szukają informacji z zakresu interesujących je dziedzin,
• cechuje je duża ciekawość,
• mają wyjątkowe poczucie humoru,
• stawiają sobie nowe wyzwania i problemy do rozwiązania,
• posługują się poprawnie językiem i mają bogaty zasób słownictwa,
• wolą pracować samodzielnie niż w grupie (choć nie zawsze),
• mają wiele własnych pomysłów i rozwiązań różnych problemów,
• łatwiej i szybciej niż ich rówieśnicy nawiązują kontakt z ludźmi,
• znajdują przyjemność w intelektualnych zadaniach,
• wykazują zdolności przywódcze we wczesnym wieku,
• są bardzo wrażliwe na krzywdę innych,
• mają wysokie wymagania wobec siebie i innych,
• są perfekcjonistami i idealistami.
Każdy zdolny na swój sposób
Patrząc na oceny opisowe moich dzieci, które zwierają większość wyżej wymienionych cech mogłabym stwierdzić z dumą: No tak, zdolniachy I właściwie na tym poprzestać. Ale nie. Ja matka drążąca szukam dalej. Bo to, że moje chłopaki są zdolne, to nie znaczy, że zawsze tak będzie, że można przyjąć to za stałą normę. I chociaż nauka przychodzi im łatwo, choć ich zdolności są zupełnie inne. Starszy od zawsze wszystko przelicza, dla niego ważne są cyfry. Ile metrów dzieli nas od sklepu do którego idziemy i czy jego krok, to 80, czy 75 centymetrów. Pełna analiza, dwie minut, to dwie, a nie trzy – co nie sprawdza się, kiedy on sami mi mówi: Dobra mama pięć minut i wyłączam komputer…
Młodszy operuje na poziomie „albo ja mam rację, albo nie słucham innych”, zawsze wie lepiej, ma łatwość wymyślania zabaw „z niczego”. Jest w wiecznym ruchu i niekończącym się gadaniu oraz śpiewaniu. Do tego ma poczucie humoru, które dorosłych rozkłada na łopatki. Kiedy jego wychowawczyni zgłasza mi, że rozmawia na lekcji, okazuje się, że gada, bo zadania kończy szybciej od innych i najzwyczajniej w świecie mu się nudzi.
Zdolne, czyli jakie?
Dziecko zdolne potrafi się skoncentrować, skupić na danym zadaniu już w dzieciństwie. Uparcie powtarza pewne czynności. Na to akurat w ogóle nie zwracałam uwagi, bo kto myślał o tym, czy mój syn, kiedy miał roczek jest zdolny, kiedy ważna była nauka chodzenia. Nie zwracałam uwagi na to, w jaki sposób koncentruje się na zabawie, tylko czy woła na nocnik czy nie. Cóż, może przegapiłam coś istotnego. Natomiast, kiedy zdolne dziecko jest są już trochę większe woli bawić się ze starszymi dziećmi, gdyż ich zabawy i gry bywają atrakcyjniejsze, bo bardziej skomplikowane. Z czasem zdolne dziecko zaczyna wymyślać swoje własne zabawy używając do tego własnej wyobraźni i wciągając w zabawę kolegów czy koleżanki.
I ma wyjątkowe poczucie humoru, bywa mistrzem ciętej riposty i często śmieje się z żartów, których zupełnie nie rozumieją jego rówieśnicy, doskonale również wyłapuje ironię. Istnieje opinia, że zdolne dziecko jest bardzo wrażliwe na krzywdę innych i chętnie bierze udział w różnego rodzaju charytatywnych akcjach. Jest empatyczne i nierzadko wykłóca się z dorosłymi o swoje i innych prawa. Jednak rodziców może doprowadzić do szewskiej pasji nuda. Dziecko zdolne szybko się nudzi, dlatego zamiast kolejnych słupków z mnożeniem, lepiej dać mu zadanie z treścią, nad którego rozwiązaniem będzie musiało spędzić trochę czasu. Zdolne dziecko doskonale pamięta wydarzenia i fakty ze swojego życia, a ponadto uwielbia rozmawiać na „dorosłe” tematy.
Zdolność trzeba karmić
O tym, czy nasze dziecko jest zdolne jesteśmy w stanie się przekonać obserwując je. Warto zainteresować się, czy ma jakieś hobby, zwrócić uwagę na fakt poszukiwania przez nich odpowiedzi na pytania dotyczące wąskiej dziedziny – chociażby przyrody. Czasami jakieś wyjątkowe zdolności mogą ujawnić się chociażby przy grze w planszówkę, albo w zabawie, kiedy nasza pociecha potrafi zaskoczyć nas wiedzą „nie wiadomo skąd”. Często nie zdajemy sobie sprawy, ile informacji i jaką ilość wiedzy dzieci przyswajają, dlatego warto stwarzać sytuacje, które pobudzą ich zainteresowania. W niedzielne przedpołudnie można wyjść wspólnie do muzeum, zoo, czy obejrzeć ciekawą wystawę.
Nie należy także bać się rozmów na trudne tematy, chociażby takie jak śmierć, czy religia. Sama ostatnio musiałam zmierzyć się z pytaniem: Mamo, a w co Ty wierzysz, w niebo, reinkarnację, czy że tam po śmierci nic nie ma? Myślę, że bardzo ważną rolę pełnią przy rozwoju zdolności dzieci książki. Warto najpierw czytać na dobranoc, nie musi to być od razu słownik medyczny, ale zdecydowanie coś lżejszego, a czasami na prośbę dziecka także tandetnego. Dziecko, któremu rodzice czytają książki z pewnością sięgnie po lekturę, kiedy samo nauczy się czytać. Wtedy można zabrać je do biblioteki i pozostawić zupełną swobodę wyboru, co oczywiście niż znaczy, że nie interesować się tym, co faktycznie czyta.
Dla rodziców dziecko utalentowane nierzadko bywa wyzwaniem. Dorośli często reagują gniewem na zadawane im przez dziecko pytania, tym samym chcąc ukryć swoją niewiedzę, do której mają przecież prawo: Oj też masz pytania, albo: Nie masz nic ciekawszego do zrobienia, niż zadawanie takich pytań? Takie odpowiedzi słyszą najczęściej dzieci. A nie lepiej powiedzieć: Kurcze, nie pamiętam dokładnie o co chodziło z tymi chlorofilami, choć razem poszukamy czegoś na ten temat.
Nie wiem, czy moi synowie są wyjątkowo uzdolnieni. Wiem natomiast, że są zdolni i że podsuwanie im różnych bodźców sprawia, że poszerzają swoje zainteresowania, są ciekawi świata, a to już naprawdę bardzo dużo. Czytamy, zwiedzamy, jeździmy na spływy kajakowe i pozwalamy robić w domu różne eksperymenty, czasami kosztem wielkiego sprzątania łazienki. Zdolność trzeba karmić, może dlatego my rodzice bojąc się, że nie sprostamy w jej rozwoju, wozimy dzieci na dodatkowe zajęcia.
Trzeba tylko uważać, aby nie przesadzić, bo zbyt duża ilość podsuwanych pomysłów może doprowadzić dziecko do kompletnej dezorientacji. Słuchajmy, co lubią robić, czym się interesują. Nie muszą być piłkarzami świetnie mówiącymi po francusku, rozwiązującymi między jednym golem a drugim skomplikowane zadania z treścią. Może okazać się, że wspólne wyjście do muzeum obudzi w nich miłość do szermierki, a osadzona na szklance sól da początek chemicznej pasji. Czemu nie?