mamDu_avatar

"Gdy pojawiło się dziecko, zrezygnowałam ze wszystkiego, on nie". Matki poświęcają więcej?

Emilia Przybył

28 grudnia 2015, 15:59 · 4 minuty czytania
Ile jest modeli funkcjonowania związków? Prawdopodobnie tyle, ile par. Każdy wypracowuje własny model. Jedni są nierozłączni, inni pozostawiają sobie i partnerowi dużo swobody. I wszystko jest w porządku, dopóki obie osoby w związku są zadowolone. Jednak kiedy okoliczności się zmieniają, świetnie sprawdzający się do tej pory układ może stać się bezużyteczny.


"Gdy pojawiło się dziecko, zrezygnowałam ze wszystkiego, on nie". Matki poświęcają więcej?

Emilia Przybył
28 grudnia 2015, 15:59 • 1 minuta czytania
Ile jest modeli funkcjonowania związków? Prawdopodobnie tyle, ile par. Każdy wypracowuje własny model. Jedni są nierozłączni, inni pozostawiają sobie i partnerowi dużo swobody. I wszystko jest w porządku, dopóki obie osoby w związku są zadowolone. Jednak kiedy okoliczności się zmieniają, świetnie sprawdzający się do tej pory układ może stać się bezużyteczny.
Prawo autorskie: belchonock / 123RF Zdjęcie Seryjne
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Karolinie nie było łatwo znaleźć partnera. Mężczyźni nie mogli zrozumieć tego, że spędza długie godziny na sali treningowej. Judo – to była jej pasja. Gdy zaczynała się z kimś spotykać, weekendowe wyjazdy na zawody były problematyczne. "Jak to startujesz w lidze? To nie pójdziemy do kina?" – słyszała ciągle. Nie, nie uprawiała sportu zawodowo. To była "tylko" pasja. A raczej aż, bo bez sportów walki po prostu nie mogła żyć.


Dwa wszechświaty

Inaczej było, kiedy poznała Huberta. Nie dawała tej znajomości dużych szans. Hubert nie miał pojęcia o judo, kompletnie do jej świata nie pasował. Lubił modnie się ubrać, wyjść na miasto, potańczyć w klubie. Był z zupełnie innego świata niż ona. Ale kiedy mu powiedziała, że nie ma dla niego czasu w weekend, bo ma klubowe zawody, powiedział: "nie ma sprawy". Na początku nawet chodził na jej zawody, usiłował poznać zasady, kibicował. Szybko jednak się znudził. Ona zresztą też próbowała polubić jego znajomych, wyjścia do klubu – bez skutku.

A mimo to Karolinę i Huberta ciągnęło do siebie. Chodzili na kolacje, robili sobie romantyczne wieczory w domu. Czytali podobne książki, oglądali te same seriale. Godzinami potrafili prowadzić pasjonujące rozmowy. A poza tym ona wciąż spędzała długie godziny na sali treningowej, a on jeden wieczór w ciągu weekendu poświęcał na wyjście z kolegami do swoich ulubionych klubów. To był układ idealny.

Koleżanki Karoliny nie mogły się nadziwić, że godzi się na taki związek. Widywały jej partnera w najmodniejszych klubach, nigdy z nią. Tłumaczyła, że nie lubi takich miejsc i chętnie spędza ten jeden wieczór w tygodniu sama w domu, z dobrą książką. A czy była zazdrosna o wystrojone, wymalowane bywalczynie klubów? Przecież gdyby Hubert miał ją zdradzić, znalazłby na to sposób i tak. Poza tym co miała zrobić? Zabraniać mu czegoś? Nie, to nie było w jej stylu. Zawsze śmiała się z kobiet, które za wszelką cenę próbowały mieć kontrolę nad partnerem, nieustannie dzwoniły, pisały, zabraniały. Taka desperacja – to nie dla niej.

Zresztą kolegom Huberta też trudno było pojąć jego relację z Karoliną. Owszem, zazdrościli mu swobody. Podczas wieczornego, męskiego wyjścia tylko on nie był zasypywany SMS-ami od dziewczyny: "Gdzie jesteś?", "Kiedy wrócisz?" itd. Z drugiej strony jednak jego partnerka spędzała długie godziny na sali treningowej z kolegami. Była dużo bardziej sprawna fizycznie niż on. Wielu mężczyzn mogłoby mieć z tym problem, ale nie Hubert. W pełni akceptował Karolinę i jej pasję. Oni dobrze się czuli w tym związku i to było najważniejsze.

Nowa rzeczywistość

Kiedy dowiedzieli się, że Karolina jest w ciąży, byli najszczęśliwsi na świecie. Wiedzieli, że razem poradzą sobie ze wszystkim. Karolina szybko musiała zmienić swój tryb życia. Treningi judo odpadły natychmiast – taka forma aktywności fizycznej w ciąży jest zakazana. Chodziła na gimnastykę dla kobiet w ciąży, dużo spacerowała, ale to oczywiście nie było to samo. Brakowało jej judo. A wieczory, kiedy Hubert wychodził z kolegami, jakoś straciły swój urok. Nie miała siły czytać, marzyła tylko o tym, by Hubert ją przytulił.

"Wychodzę, umówiłem się" – słyszała coraz częściej. Gdy proponowała, by wyszli gdzieś razem, wykręcał się. "Idę na degustację win, przecież ty nie możesz pić", "Przecież nie lubisz takich miejsc, poza tym tam jest tłum, to niebezpieczne w twoim stanie" – słyszała wciąż. Coraz częściej znikał z domu na całe noce, ona wtedy nie mogła spać. Pisała do niego, dzwoniła, nie odbierał. Potem mówił, że nie słyszał telefonu.

Miała pretensje, że przestał o nią dbać. On miał pretensje, że stała się taką kobietą, z jaką nigdy nie chciał być. Nienawidził tych jej SMS-ów z pytaniem "Kiedy będziesz?". Ona była samotna, on rozczarowany. Owszem, obiecywał jej, że przestanie znikać z domu na całe noce, będzie jej poświęcał więcej czasu. Ale nic się nie zmieniało.

Kłopoty w raju

Karolina i Hubert przygotowywali wspólne posiłki, razem robili porządki w mieszkaniu, zakupy i… to wszystko. On miał swój świat i swoich znajomych, ona swój straciła. Nie miała ochoty na spotkania ze znajomymi z judo, kiedy sama nie mogła trenować. Na spotkania z koleżankami nie miała siły – te odbywały się późno wieczorem, a ona teraz wcześnie kładła się spać. Czuła, że jest sama. I była przerażona tym, co będzie, gdy na świecie pojawi się dziecko.

Czy Hubert będzie ją wspierał tak, jak deklarował? Gdy pytała, jak sobie wyobraża swoje całonocne wyjścia, gdy będą w trójkę, obiecywał, że po porodzie wszystko się zmieni. Nie wierzyła mu i była załamana. Hubert też czuł się źle w ich relacji. Brakowało mu dawnej, niezależnej Karoliny.

Kiedy na świecie pojawiło się dziecko, rzeczywiście niewiele się zmieniło. O jej powrocie do pracy czy do treningów nie było mowy. Ktoś przecież musiał zająć się dzieckiem, a trenować judo lekarz na razie zabraniał. Tymczasem Hubert wciąż znikał z domu na całe noce. Tłumaczył jej, że jest zmęczony, potrzebuje oderwania od domowego kieratu.

Podczas jednej z kłótni ona w końcu wykrzyczała mu, jak bardzo ją rozczarował, jak jest zmęczona, samotna i jak przestaje wierzyć w ich wspólną przyszłość. Obiecywała, że nie chce zabierać mu jego świata, ale potrzebuje, by zaangażował się bardziej w sprawy jej i dziecka. Hubert po raz pierwszy zdał sobie sprawę, że ją skrzywdził.

Nowy porządek

To była długa rozmowa, zupełnie jak na początku ich znajomości. Każde z nich mówiło szczerze, co czuje. Ona bała się, że nigdy nie uda jej się wrócić do jej dawnego życia. Że stanie się jedną z tych kobiet, które mówią tylko o dzieciach. Potrzebowała wsparcia swojego partnera i tego wsparcia nie dostała. Tymczasem Hubert miał podobne obawy. Bał się, że całym jego światem będzie praca, dom, wieczorne piwko dla rozluźnienia. Że dołączy do grona starszych kolegów, którzy niczego nie robią, nigdzie nie bywają, nie odstępują na krok swoich żon, bo "jak będziesz miał dziecko, to sam zobaczysz, jak jest ciężko". Przypomniał sobie, że pokochał Karolinę, bo nie była taka, jak żony kolegów, których nie znosił. A teraz mógł stracić ją, i ukochane dziecko.

Jak to możliwe, że przez cały czas ciąży walczyli ze sobą, zamiast porozmawiać o swoich obawach? Sami nie wiedzieli, jak do tego doszło. Od tej rozmowy jednak sporo się zmieniło. Znów zaczęli spędzać ze sobą dużo czasu. Dużo rozmawiali, planowali, Hubert bardzo angażował się w sprawy dziecka. Czy było idealnie? Nie. Musieli dawny model swojego funkcjonowania dostosować do nowych realiów. Nie wiedzieli, czy to im się uda. Wiedzieli jednak, że muszą się o to bardzo postarać, bo mają zbyt wiele do stracenia.

Czytaj także: https://mamadu.pl/155673,on-nie-jest-nudny-ty-zrobilas-go-nudziarzem-list-od-przyjaciolki-meza