
historyk i demograf z Uniwersytetu Jagiellońskiego dla wp.plW procesie transformacji demograficznej obserwujemy zjawisko przechodzenia od ilości do jakości posiadanych dzieci. […] W nowoczesnych społeczeństwach, do których zalicza się też Polska, dzieci nie są już postrzegane jako inwestycja na przyszłość, choć dużo się w nie inwestuje - to dzieci "wysokiej jakości".
Bartosz Ogórek tłumaczy, że zmieniła się perspektywa postrzegania dzieci. Teraz rzadko oczekuje się od dzieci, że będą wspierać emerytowanych rodziców. Ten obowiązek (z różnym skutkiem) wypełnia państwo. Dzięki temu rodzice mogą jeszcze bardziej inwestować w jakość potomka – zapewnić mu godne życie, wyedukować, a nawet pomagać, gdy osiągnie dojrzałość.
Zdaniem eksperta na niski przyrost naturalny ma też wpływ wydłużanie się życia ludzi. Bartosz Ogórek uważa, że palącym problemem demografów nie jest ograniczanie populacji, lecz jej "zła struktura" – niewystarczająca liczba "dzieci i osób w wieku produkcyjnym". Teraz nasze społeczeństwo zaczyna się kurczyć.
historyk i demograf z Uniwersytetu Jagiellońskiego dla wp.plLudzkość od zawsze stosowała pewne metody kontroli urodzeń, począwszy od stosunków przerywanych, aż po tak ekstremalne formy jak dzieciobójstwo. Wynalezienie pigułki było więc efektem poszukiwań bezpiecznych i skutecznych środków antykoncepcyjnych.
Nietrudno wywnioskować, że do coraz niższej liczby urodzeń przyczynia się rosnąca liczba rozwodów. Jak pisaliśmy w naTemat, "młoda Polska się rozwodzi". Dr Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego zwrócił uwagę, że nawet jedna trzecia małżeństw w Polsce kończy się rozwodem. Dane GUS również nie są zachwycające. Liczba rozwodów w 2000 roku – 42 777. Z kolei w 2010 roku było ich już ok. 61 300.